Lista winnt@man.lodz.pl
[Lista archiwów] [Inne Listy]

Re: [WINNT] Darmowy odpowiednik TeamViewera?

To: winnt@man.lodz.pl
Subject: Re: [WINNT] Darmowy odpowiednik TeamViewera?
From: Przemysław Ryk <przemyslaw.ryk@gmail.com>
Date: Wed, 12 Jun 2013 15:11:03 +0200
Dnia Tue, 11 Jun 2013 14:34:46 +0200, Przemysław Adam Śmiejek napisał(a):

> W dniu 11.06.2013 14:08, Przemysław Ryk pisze:
>> Dnia Tue, 11 Jun 2013 13:22:09 +0200, Przemysław Adam Śmiejek napisał(a):
>> Specyficzne podejście - to trzeba przyznać. choć tu w zasadzie też można w
>> prosty sposób uciąć dyskusje: woli Pan(i) pomoc od ręki w ciągu kilku minut
>> za kwotę około 10 PLN miesięcznie, czy pomoc w ciągu doby od zgłoszenia
>> problemu w cenie 50 PLN za wizytę plus zwrot kosztów dojazdu? W sumie -
>> jeżeli to drugie, to może i nawet lepiej dla Ciebie? Na abonament na
>> TeamViewera w jedną wizytę zarobisz. :DD
> 
> No właśnie nie, bo klient ma abonament, np. 100zł miesięcznie. Jak mu 
> pomogę zdalnie, to ja jestem do przodu o wyjazd.

I klient płaci abonament za gotowość serwisu do pracy. Jak przez miesiąc nie
ma problemu, to abonament i tak jest płacony. I twierdzisz, że z tego
abonamentu miesięcznej opłaty za TeamViewera nie wygospodarujesz? :-O

> Czasami nie ma abonamentu i wtedy wyjazd kosztuje. Ale za wyjazd lepiej 
> zapłacić, bo facio przyjedzie i robi.

No i chyba zrozumiałym jest, że zrobione będzie później i drożej, niż via
zdalny dostęp.

> A tak zdalnie w 5 minut, to jak tu fakturę mu potem zapłacić.

Normalnie. Przelewem na konto.

> Więc zdalna pomoc dla nieabonamentowców to czasami występuje u mnie w
> ramach ,,zrób dobrze klientowi, będzie zadowolony i następnym razem
> zarobisz''.

Raz czy drugi jako demo możliwego rozwiązania w ramach abonamentu płatnego
tyle i tyle miesięcznie.

> Problem jest tak naprawdę w skali. Tych klientów mam niewielu i rzadko 
> się z nimi łączę.

10 Ci się uzbiera? Po 11 PLN netto od łebka nie zapłacą?

>>>>> No niestety rynek niewielki, konkurencja duża, środki na wejście
>>>>> zerowe... Można albo strzelić sobie w łeb, albo zostać klientem PUP albo
>>>>> jechać na krawędzi.
>>>> Ciekaw jestem, czy konkurencja się tak pieści i nie przerzuca na klienta
>>>> kosztów dojazdu serwisanta / opłaty za licencję na oprogramowanie do
>>>> zdalnego dostępu.
>>> O ile wiem, to konkurencja głównie też jeździ.
>> Za friko?
> 
> Głównie w ramach abonamentu.

Ty popatrz. Nie robią charytatywnie.

> Tylko, że konkurencja ma 90% rynku, a ja 1%.

No i?

> Więc efekt skali. Muszę tak działać, żeby kroić po krawędzi.

Możesz mieć inny zakres usług dostępnych w abonamencie. Bardziej elastyczne
zestawy czy kilka różnych wariantów. Darmowy okres / kilka prezentacji demo.
No ale wolisz wychodzić chyba z założenia, że „się nie da”.

>> Wiadomo, że jakoś klienta do siebie przekonać trzeba. Atutem w przypadku
>> zdalnego działania jest znaczne skrócenie czasu oczekiwania na rozwiązanie
>> problemu.
> 
> Właśnie to niespecjalnie kręci. Bo jak chcą na już, to wrzeszczą, żeby 
> przyjechać na już...

Proszę uprzejmie. Jak jeden z drugim skalkuluje, że dwa przyjazdy na już
kosztowały go więcej niż abonament za dwa lata zdalnego dostępu, a przestój
mieli dłuższy, niż ten, co miał sprawę załatwioną zdalnie - to się skończą
wrzaski.

> Ale to się rzadko zdarza. Zazwyczaj to im się nie 
> pali. Za to mi się nie chce jechać do sąsiedniego miasta z powodu 
> pierdółki.

Skoro świadczysz tą usługę komercyjnie, to tekst „nie chce mi się” tak
średnio pasującym jest…

>> User niech ma wybór - woli zapłacić 10 PLN miesięcznie i mieć
>> takie rozwiązanie, czy woli płacić 50 PLN + zwrot kosztów dojazdu i mieć
>> czas oczekiwania np. dobę. Kwotą za wizytę podaję przykładową - wybadaj, ile
>> kasuje konkurencja. ;D
> 
> Tylko, że ja muszę 110zapłacić do TV nawet jak mam miesiąc bez wezwań.

Tu rozumiesz ideę opłaty abonamentowej, ale na swoich klientów tego
przełożyć nie potrafisz?

>> Z moich obserwacji wynika, że firmy z pozycją stabilną i mocą klientów
>> (czytaj lokalny monopolista), to najczęściej mają usera w dupie i o takie
>> wsparcie to się nie doprosisz.
> 
> Owszem, mój bezpośredni konkurent często sobie olewa. I dlatego mi się 
> udało podłapać nieco klientów po nim, jak miał 100% rynku. Bo się jedni 
> z drugim wkurzyli. Niestety sęk w tym, że on wzbudza skrajne emocje. 
> Niektórzy go nienawidzą i wtedy chętnie przejdą do mnie, jednak 
> większość go kocha i mu wybacza i trudno jest podebrać klienta. Więc 
> muszę się trzymać tych, co mam jak najlepiej umiem.

Poziom niezadowolenia potrafi rosnąć. Szczególnie, jak jeden klient z drugim
słyszy od tych, którzy przeszli do konkurencji „wiesz - ja nie muszę czekać
dwa dni, aż gość przyjedzie - telefon, facet się łączy z moim komputerem,
sprawdza i ewentualnie naprawia prawie od ręki. A miesięcznie wychodzi mi to
tyle, ile na jedno piwo w knajpie bym wydał”.

>>> W sumie to niby dlaczego? Skoro ja sobie mogę zapewnić serwer, to
>>> teoretycznie takie coś mogłoby być. W końcu multum narzędzi z branży
>>> jest darmo. Wiadomo, że serwera za darmo nikt mi nie zapewni, bo to
>>> kosztuje stałą kasę. Ale soft przecież wszelkiej maści jest.
>> Z tego prostego powodu, że nie każdy może chcieć udostępniać za darmo takie
>> rozwiązania. Ja się nie dziwię, że firmy tworzące tego typu oprogramowanie
>> chcą kasować osoby/firmy, świadczące komercyjne usługi z ich wykorzystaniem.
> 
> Oh, no wiesz, ten sam argument można o wielu rzeczach, a jednak są 
> linuksy, apacze, joomle, phpy, mysqle, mariedb i inne rzeczy. Więc taki 
> zrób-to-sam TV też mógłby być potencjalnie...

Owszem. Są. I mają swoje zastosowanie. Jaki masz do nich support?

-- 
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Kobieta nie życzy swojemu wrogowi źle, ale jak najgorzej.                ]
[                                                     (znalezione w necie) ]

<Pop. w Wątku] Aktualny Wątek [Nast. w Wątku>