W dniu 2018-04-15 o 02:41, HF5BS pisze:
Tak, będzie destrukcja, ale przy prawidłowej kompresji, straty będą jak
najmniejsze.
Widzę, że trwasz przy swoim. No to może mi powiesz jak prawidłowo
przesolić zupę by straty były jak najmniejsze? A jak prawidłowo
przypalić kotleta? :-D :-D
Twoje tezy są zadziwiające dla mnie :-) Nie potrafię pojąć czemu tak
bardzo zależy Ci na wprowadzaniu choć odrobiny kompresji do nagrań?
Jesteś tak bardzo uzależniony od zdeformowanego brzmienia, że nie
potrafisz bez niego żyć? :-D :-D
Przypomniała mi się a'propos powyższego pewna historia ze studiów. No
więc na laborce w studio nagraniowym wzięliśmy parę profesjonalnych
zestawów głośnikowych w celu rozstrojenia zwrotnic. Zaprosiliśmy
studentów z innych wydziałów, nie mających nic wspólnego z dźwiękiem, i
poprosiliśmy o ocenę jakości brzmienia zestawu oryginalnego i
rozstrojonego. Okazało się, że większość uznała, że lepiej brzmią te
rozstrojone. Padały sformułowania typu "charyzmatyczne" etc. Coś mi się
zdaje, że należałbyś do tej grupy :-) Może zajmiesz się tuningowaniem w
podobny sposób profesjonalnych głośników? :-D
Bez urazy, że tak się trochę nabijam ale uśmiałem się nad Twoim
sformułowaniem "prawidłowej kompresji". :-D
Otóż, niewielki błąd na starcie!
Policzmy coś - 16 bitów, to 65535 poziomów. Teoretycznie więc będzie
L2=65535, L1=1. 20log(L2/L1) to właśnie ok. 96,3 dB, czyli wartość
czysto teoretyczna.
Nie rozumiem? Jak to czysto teoretyczna. Sam przecież policzyłeś, że na
16 bitach tyle dB da się upakować.
Pomijam szum kwantyzacji bo dyskusja zaraz się z tego zrobi pseudo-naukowa.
Chyba, że mamy nieliniowe przetwarzanie. Praktyczna
wartość, to na mój szacunek (nie mam przed sobą rzeczywistych
stosowanych wartości minimum i maksimum), do 90 dB max, na siłę. Ale
dochodzą szumy (wszystko, co powyżej zera bezwzględnego i powyżej zera
omów, oraz zera szerokości pasma... i pewnie jeszcze kilka rzeczy) i
niespecjalnie spodziewam się powyżej 70-80 dB. Więc kompresja jednak,
może niewielka, ale się należy.
Sorki, ale nieprawda. Zapis ze stołu mikserskiego pakuje się
bezpośrednio na CD itp. Może inaczej. Jeśli z kalkulacji danego nagrania
na stole wychodzi np. 30-bitowy zapis, to kompresuje się go do 16 - więc
96dB. Nie ma czegoś takiego jak 70-80dB. Szumy kwantyzacji i inne
problemy są powiązane bardziej z odtwarzaniem niż nagrywaniem.
My tu mówimy o kompresji marketingowej - a w niej dynamika jest 8-bitowa
lub jeszcze gorsza.
potrzeby praktycznie nie ma. A przy 24-bitach kompresja nawet
najgłośniejszych dźwięków jest bezcelowa od strony technicznej i
brzmienia.
W rzeczy samej. Pod warynkiem, że i tu ktoś nie spieprzy.
Spieprzyć można wszystko. Tego nie ma sensu rozważać.
Poza tym
szumy... 24 bity, to 16777215 poziomów, więc 20 log(16777216) daje
jakieś 144,5 dB teoretycznie. I znów szumy, więc spodziewam się, że
ponad rzeczywiste 120 dB nie wyskoczy, choćby się zesrać (na wysokiej
jakości analizatorze widma, nie dało się zejść poniżej hmm... będzie ok.
130 dB).
Idąc tym tropem... powiadasz 130dB. No to skompresujesz 144 do 130dB.
Zapis będzie na mniejszej liczbie bitów więc szum kwantyzacji rośnie. Ze
130dB otrzymujesz np. 120dB. Ok wiec kompresujesz jeszcze bardziej ale
znów te szumy rosną. Po pewnym czasie dojdziesz do wniosku, że przy 6
bitach łoskot dźwięku jest tak duży, że każdy szum zagłuszy i jesteś
happy. Tak właśnie wyglądają alternatywne narodziny loudness war :-D :-D
Mam prośbę: nie mów nikomu o swoim pomyśle bo jeszcze jakiś realizator
dźwięku to zastosuje i już zupełnie nie będzie czego słuchać na rynku :-D
Tak na marginesie - fotografia cyfrowa to moja pasja więc możemy
podyskutować. Używałem kiedyś Neat Image. Mocno się zdewaluował. Kiedyś
No prawda, że poszedł trochę nie w tę stronę, ale na razie działa.
Działać będzie i za 100 lat jeśli tylko zachowasz kompatybilny sprzęt i
system operacyjny. Sęk w tym, ze nie o to chodzi aby działał ale żeby
robił co do niego należy. Neat Image partaczy odszumianie. Ogranicza się
do analizy pikselowej a nie treści zdjęcia. Jeśli automat ma odszumić
zdjęcie z wysoką jakością, to już dawno nadeszły czasy bardziej
inteligentnych procedur.
Zobaczę, czy nie przeskoczyć na starszą wersję. Tak sobie myślę, czy do
dziś nikt nie mógł wymyślić czegoś na artefakty kompresji JPG? format
istnieje już, daj ci Boże, ćwierć wieku z dużym okładem, a nadal
zwłaszcza na krawędziach, pojawia się faktura, jakby się pijany Pan
Heniek dźwięknął o jakąś krawędź i ją nadkruszył.
Już dość dawno temu widywałem filtry graficzne do walki z artefaktami
JPG. Jednakże widzę przyszłość tych filtrów tak samo jak rozwój stron
WWW w technologii WAP. Być może przy renowacji "starych cyfrowych
obrazów" będzie to potrzebne tak jak robiło się filtry do eliminacji
trzasków z płyt winylowych. Osobiście nie widzę innego zastosowania.
BTW. Co z formatem
ART, który przy lepszej jakości, dawał mniejsze rozmiarem pliki?
Świat dąży do standaryzacji. Standardowe nośniki pamięci są co raz
większe więc kryterium wielkości bajtowej zdjęcia przestaje być
priorytetowym. Standardowe zdjęcia to JPG na rynku amatorskim lub
surówki u profesjonalistów (z czego DNG jest standardem). Reszta to
fanaberie skazane na wyginięcie.
Czy programy przynajmniej shareware? Bo NIPLite jest za darmo.
Co do (nie)myślenia... myślę :), że wolałbym jednak sam dopieszczać
obrazki.
Nie korzystam z shareware. Nawet jeśli coś działa sensownie, to potem są
problemy innej natury. A to drukarnie nie łyknie pliku wyeksportowanego
bo coś tam nie zagra, albo tutoriali nie znajdziesz chcąc poszerzyć
wiedzę, albo gdy pracy szukasz, to wymaga się znajomości standardów
(czytaj: Adobe), albo, albo, albo...
Jeśli chcesz bawić się hobbystycznie w eksperymentowanie, to może i
warto. Mi byłoby szkoda czasu. Nawet amatorsko. Mnie rajcuje efekt
końcowy a nie odkrywanie pierdylionów aplikacji, z których każda jakiś
wycinek pracy zrobi. Preferuję nauczyć się 1 narzędzia, które potrafi
bardzo wiele (choć nie zawsze optymalnie) ale jest z kim się
skonsultować, są liczne podręczniki.
Bardzo zły przykład. Abyś chciał porównać kompresję dźwięku do szumu
na fotografii to powinieneś napisać inaczej: mam krystalicznie czystą
A gdzie ja ci tak porównałem?
Ok, gadajmy więc o fotkach :-)
Dodanie szumu nie poprawi
Tak na marginesie - czasem poprawi :-) Często używa się tej techniki
przy retuszu skóry ludzkiej.
Zatem... mam grajka. (...), słuchając utworu 80 dB, mieć go tak, aby i FF, i PP
było
słychać, bez utraty treści...? Zzechcę pełnej dynamiki, zajadę na
chawirę, porządniejsze słuchawki na uszy i jadziem. Więc tu zachodzi
konieczność.
Mieszasz dwa aspekty: odtwarzania i nagrywania. Nagranie powinno zawsze
mieć możliwie największą dynamikę / jakość. Nie wolno zakładać, że
tworzymy muzykę dla spacerowicza po centrum Wa-wy w szczycie. Powinno to
być karalne. A przynajmniej na etykiecie tak spreparowanego nagrania
powinno się nanosić ucho z płynącą z niego krwią. Coś na wzór
szkodliwości tytoniu.
Natomiast jak wykorzystasz dobrej jakości zapis podczas odtwarzania, to
Twoja sprawa. Nie ma przecież problemu abyś kupił sobie odtwarzacz z
funkcją podobną do trybu nocnego w kinach domowych. Spłaszczy Ci on
dynamikę więc będziesz mógł słuchać gdzie bądź. Jednakże dawanie
materiału zdeformowanego na wejściu to zbrodnia.
--
Pozdrawiam,
Marek
|