Użytkownik "Adam" <a.g@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:patch6$kf5$1$Adam@news.chmurka.net...
Chodzi o takie jej wykonanie, aby rzeczywiście poprawić brzmienie, nie
psując przy tym w istotny sposób właściwości nagrania. Jest to realne,
ale nie takie hop-siup.
(...)
Aż mi się przypomniał Moskal :)
Pierwszy-lepszy przykład z brzegu:
https://www.youtube.com/watch?v=NvS351QKFV4
Ktoś kiedyś to nagrał na jakimś Kasprzaku z ARW. Po każdej "stopie" było
istotne ściszenie dźwięku - nie dało się tego słuchać. A kasetę wzięliśmy
z kumplem na wycieczkę szkolną - tak mi się to skojarzyło.
Ach, gdzie te czasy! Moskau, Puszta, Rom, Israel, Klabautermann i
holenderska wersja Kaboutertjes, pamiętam, jak jeszcze się kupowa.ło z
leżaków przechu^Hałowo nagrane kasety, z latającym skosem głowicy (a jakże!)
i targało się na walkmanie, bądź wyrobie walkmano(nie)podobnym, aż do
zdarcia... A jak się przypadkowo z radia złowiło połowę utworu, to szczęście
takie, że chyba ty należało by opić!
Teraz taki efekt też czasem słychać, ale mam wrażenie, że albo to jest
Niestety - i wkurwia mnie to setnie. Przykładowo - Eric Prydz - Call on me
https://www.youtube.com/watch?v=7ou6MoKmxFQ
zamierzone (tylko do cholery po co?) albo realizator dźwięku jest po
studiach marketingowych alb o jakimś innym zarządzaniu i nie ma pojęcia o
muzyce :(
Gdzieś się spotkałem z wypowiedzią, że w starych czasach artyści robili
muzykę, bo kochali to robić, a dziś, bo kochają pieniądze. To "pompowanie
kompresora", określałem to na własny użytek też jako "nadmaskowanie", czyli
np. taki chujowy algorytm do MP3, co źle liczy wsad PCM z WAV-a, wystawiając
pozbawione polowy treści gówno, zamiast dziabnąć kawalątek wokół bębnięcia
perkusji, to dla ułatwienia, rypniem sobie tak ze ćwierć sekundy. Choć
czasem, jak tego słucham z jakiegoś powodu, to mam wrażenie, że grają
samplami tak, że biorą na przykład dźwięk fortepianu i puszczają go w utwór
od tyłu, przez co obwiednia próbki jest od dupy strony i wygląda, jakby się
kompresor zesrał z nadmiary wrażeń.
Z pewnością ci, co tak robią, nie mają pojęcia o prawdziwej muzyce. A tylko
o produkcji bezwartościowej sieczki. Stąd, po obejrzeniu, jak sztuczna
inteligencja maluje obrazy boję się, że kmiotek sobie usiądzie przy
komputerku, wpisze "dla Dodzi/dla Edzi", sru, 15 sekund i ma utworek. A
jeszcze tekst... idę spawiać...
Najgorsze, że w natłoku szmiry i bezguścia, giną prawdziwe perełki, bo są
trudniejsze w odbiorze, niekoniecznie w sposób "tego się nie da słuchać",
ale "nie rozumiem tego", a sieczkę współczesnej kompozycji, przeważnie kicz,
to zaraz idzie recenzja, że "jakie piękne, uduchowione słowa", zapominając
nieraz o tym, ze słowa mają nieść przekaz, niekoniecznie werbalny. Że jak
ktoś stosuje "rozwód" jedności i formy, to musi wiedzieć co robi, jak to
robi i musi UMIEĆ to zrobić dobrze.
--
Pies może złamać serce tylko raz,
kiedy jego własne przestaje bić...
|