Lista winnt@man.lodz.pl
[Lista archiwów] [Inne Listy]

Re: [WINNT] blokada głośności słuchawek

To: winnt@man.lodz.pl
Subject: Re: [WINNT] blokada głośności słuchawek
From: Marek S <precz@spamowi.com>
Date: Wed, 18 Apr 2018 20:29:28 +0200
W dniu 2018-04-17 o 05:53, HF5BS pisze:

Użytkownik "Marek S" <precz@spamowi.com> napisał w wiadomości news:pb35mo$3g8$1@node2.news.atman.pl...
Ależ ja się zgadzam! Co jednak w sytuacji, gdy tor akustyczny nie wydoli tyle? (tak hipotetycznie pytam, np. w starym, analogowym OTV, jak oglądam transmisję z konkursu chopinowskiego, tu duża dynamika wbrew pozorom, b. dużo daje, bo wychodzą niuanse, ale 80 dB raczej ot-tak nie przejdzie, coś-za-coś).

Jasne, choćby wspomniany winyl wymaga kompresji bo w przeciwnym razie igła skakałaby na zapisie jak pchła na psie. :-)

Podobno takie przypadki były, że nie każdy gramofon dawał radę - nagranie było tak dynamiczne, że rzeczywiście, igła wyskakiwała z rowka. Nie pamiętam wykonawcy... bo to w latach 80. było, jakoś tak.

No właśnie, nie bardzo, bo kolejny poziom, to o 6 dB już mniej... L2=65535/L1=1 65535 razy, to ok.96 dB, a przy L1=2, to już tylko 32767, więc 90 dB, na chłodnych lutach więcej zniknie. A tyle też, to kwancik szumu może zmienić.

To oczywiste, że mniej bitów = większy szum. Ale nie o to chodzi - o czym poniżej.

W każdym razie, chodziło mi o dół, bo o górę, to ja się tam nie martwię, kwancik zginie.
A na dole, gdzie wszystkiego mało, możze swoje.

Mówimy o zapisie na 16 bitach. To, że coś w odtwarzaczu szumi to zupełnie inny temat - rozmawiamy o zapisie cyfrowym a nie odtwarzaniu.

Nie wiem czy poruszasz kwestię odtwarzania - załóżmy, że tak, to

To w sumie w obie strony, z analogu nagrane, choćby DDD, ale pianista poloneza plumka jednak na analogowym fortepianie.

skomentuję i to. Przy odtwarzaniu najwięcej psują i tak same głośniki. Robią sieczkę z oryginalnego dźwięku. Najgorszy DAC nie jest w stanie zbliżyć się do tego, co głośniki psują.

Podaje się, że audio-voodoo wywalają z pomieszczenia wszystko, co drga. Zatem pierwsze, będą głośniki właśnie. Przecież podlegają mechanicznemu wpływowi innych głośników. Że głośniki partolą? Nihil novi sub sole. Ale prawdą jest, że można dobrym wykonaniem minimalizować to psucie.


Może masz na myśli inny element toru: odtwarzacz? Załóżmy, że też. Jeśli nie pasuje Ci tani szumiący odtwarzacz / wzmacniacz, to kup sobie droższy! Masz prawo wyboru. Mój Denon z cyfrową końcówką mocy ma grubo ponad 100dB dynamiki (chyba ok 110dB). Być może gdy stetoskop przytkniesz do głośnika, to jakiś szum usłyszysz. Zniekształcenia

Ja istotną dynamikę słuchu, przynajmniej swojego, szacuję na 70-80 dB. Obserwuję otoczenie także pod tym kątem, że zwracam uwagę na to, jakie dźwięki w jakiej sytuacji (hałas, szumy, inne) słychać, a w jakiej już nie i dlaczego. Nocami, jak chodzę na spacer z psem i jest cicho, przechodzę koło parkingu i słyszę, jak, ok. 10m dalej, klapią przekaźniki od migających lampek w szlabanach. Podobnie, gdy przechodzę przez przejście na dojeździe do sąsiedniego osiedla, to prawdopodobnie na ryflowaniach kostki, szuranie moich butów odbija się w charakterystyczny sposób, układając się w dźwięk hmm, najbliższym określeniem było by popiskiwanie, stękanie... W dzień nie ma mowy, aby to usłyszeć, a przecież te dźwięki nadal są, o ile oczywiście, lampki w szlabanach migają... może w słońcu nie, ale wieczorem, gdy już ciemno, to tak. Więc 100 dB tym bardziej się nie usłyszy, co na dole. Ale to nie znaczy, że tam nic nie ma i ja to oczywiście wiem i rozumiem... Może, jakby sie przygotować i nastawić... To tak 80-kilka by wyszło?
Denon... Klasa D, znaczy się?

Należy pamiętać, że odtwarzanie 16bitowego sygnału nie spełnia powyższych założeń. Ciche dźwięki na 16 bitach mają fatalne zniekształcenia cyfrowe ... bo odtwarzane są na np. 4 ostatnich bitach. Czyli poziom jakości zabawkowy.

I ja to słyszę niekiedy. Bo nie uległem hurra-modzie na "cut-mniut-ałdjo" z CD.


Mam kila płyt z zapisem 24-bitowym i 16to. Można porównawczo sobie przełączać w trakcie odsłuchiwania obie wersje tego samego utworu. Powiem tak: na ucho przepaść w zakresie zniekształceń kwantyzacji.

Jestem wielce ciekaw, czy bym to wyłowił, bo jak pisałem, na co innego zwracam uwagę i często co innego z dźwięku wyławiam... Możze ma tu znaczenie, żem "stary telefoniarz" i w dźwiękach centrali inaczej trzeba wyławiać problemy, niż z zapisu audio?

Wszystko, co ma szerokość pasma większą od zera, oporność większą od zera, temperaturę większą od zzera (bezwzględnego, czyli w kelwinach), to szumi.

Ok, no to załóżmy, że instrument elektroniczny generuje 32-bitowy sygnał cyfrowy w standardzie TTL. Czyli jego amplituda ma 5V. Załóżmy, że coś padło w zasilaczu i sieje szpilkami o amplitudzie 1V. Pytanie: czy

Nieźle... Okresowo, czy losowo?

wpłynie to na pogorszenie dynamiki zapisanego dźwięku? Czy uważasz, że skoro szum jest tak duży, to nie ma sensu stosować 32bitów lecz np. 7? :-D

Między szpilkami, to pewnie nie, a na szpilkach, to wcale się nie zdziwię, jak przeskoczy, choć teoretycznie nie powinno. I gdzie te szpilki się dostaną. Ale bez rozeznania konstrukcji za wiele nie powiem, ponad to, ze zasilacz trzeba naprawić.

Chciałem kiedyś poczytać, to trochę za wiele tego było. Dlaczego uciekam od przekazów z dużą ilością informacji... to też o tym nie na forum... Chcę też uniknąć sytuacji, że mając na myśli głębsze rozeznanie, rozczytanie tego, siegnę do źródła, które okaże się guano warte, potem trudno się przestawić.

Czytanie na te tematy można traktować jako podstawę teoretyczną. Ślepemu

Mnie bardziej chodziło o to, aby znaleźć źródło, które "daje dobrą wodę", a nie "zabłoconą i gó^Huzik wartą". Mając dobre podstawy, można ruszać dalej.

nie opiszesz kolorów przecież. Aby zyskać jakieś rozeznanie to tak na prawdę trzeba zasiąść z inżynierem dźwięku w studio i posłuchać. Dalszym

Nie ukrywam, że bardzo chętnie bym na coś takiego poszedł. Za pierwszym razem zapewne nie wyłowiłbym nawet ćwierci, ale podstawa by była i coś bym możze pozauważał, a z dobrymi podstawami umiał to nazwać?

etapem wtajemniczenia jest zbudowanie jakiegoś urządzenia / algorytmu przetwarzającego dźwięk i "organoleptyczna" a także pomiarowa analiza uzyskanych efektów. Zresztą to za duży materiał na dyskusję. Bo np. Twój

Temat rzeka. Myślałem nawet o takich sprawach, ale za cienki jestem, aby to ująć praktycznie bez pomocy innych.

ulubiony temat kompresji może wyglądać zupełnie inaczej niż poruszasz tu. Kompresja może bazować nie na spłaszczeniu dynamiki ale na psychofizjologii słyszenia (np. MP3 oraz MP3Pro). Oczywiście cel tejże kompresji jest inny.

Co nie zmienia faktu, ze zachodzą tam zmiany, które często słychać. Skoro udało mi się usłyszeć różnicę niędzy WAV-PCM, a MP3@320 insane?


Nie muszę chyba mówić, dlaczego szczególnie mnie drażnią reklamy Euro AGD?

haha... i fale hejtu jakie ona wywołała :-D

A to już swoją drogą, włąąączamy niskieee ceenyyy :P Jeszcze była kiedyś reklama Leader Price, przejętego przez Tesco, też była z przesterem, a mnie, jako sympatyka dobrego audio, kurew^Wmocno to wkurw^Hzało. Moja Mama bardzo narzeka, że leciał sobie spokojnie program, a tu reklama ją prawie ogłusza... i nie dziwię się jej.


Wcale się nie dziwię. Wałek Edisona potrafi lepiej odtworzyć dźwięk niż

Zawsze mnie ciekawiło... jeśli jakiś zapaleniec, fascynat, chciałby udoskonalać tenże wałek, to do jakiego stopnia doskonałości by doszedł? Ale nie chodzi mi o jakiekolwiek cyfrowe użycie, lecz o zapis stuprocentowo analogowy.

Hmmm... sądzę, że do poziomu średniogównianego :-D W końcu to płyta

W każdym razie - nie spodziewam się tam cudów na kiju, czy hi-fi. To czyste zainteresowanie, można by powiedzieć, że dziecięce - dokąd da się dojść?

winylowa nawinięta na wałek - jakby nie patrzeć. Z tego nie da się nic dobrego wykrzesać podobnie jak ze wzmacniacza lampowego lub audiofilskich przeciwwibracyjnych podkładek pod odtwarzacz CD :-D

Prztykasz w nos audiovoodoo, słusznie. Po tym, jak na jakimś top-endzie usłyszałem szum w głośniku (nagranie cyfrowe), oczywiście, ucho włożyłem w głośnik... To czekam na okazję, by na drugim go nie usłyszeć...

Jedynie chory marketing (loudness war) cofa nas w czasie i zmusza do stosowania zabytkowych technologii, gdzie marketing ma ograniczone możliwości psucia więc ludziom wydaje się, że prymitywna technologia jest lepsza. Dlatego też nagrania koncertowe wydają się być relatywnie nową jakością.

Szpecyjały od syfu z pewnością coś wymyślą. Więc czasu jest mało... Poza tym, jaka będzie kontrola, czy mastering, bądź inne przygotowanie, nie będzie na cyfrze robiony?

Paracelsus mawiał, na pytanie "co jest trucizną?", odpowiadał, że "wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. Dawka czyni truciznę". Więc póki zachowa się umiar ("Miejcie umiar, Mocium Panie!"), to nie widzę w tym nic złego.

Znów więc muszę zadać pytanie: jaki poziom zniszczenia dźwięku przez marketing uważasz za pozytywne działanie? Bo ja uważam, że

Przez marketing? Żaden! Jedynie przez konieczne uwarunkowania (ale naprawdę konieczne, jedno już padło - płyta winylowa). To tak, jak zostało powiedziane - zupę posolić, nie przesolić, aby miała smak. Usmażzyć, upiec, a nie przypalić, żeby dało się zjeść, a nie wyrzucić. Potraktujmy to, powiedzmy, ezoterycznie.

najdrobniejsza ingerencja tej nacji ludzi jest formą raka.

Ja bym tu przypisał znane powiedzenie "pecunia non olet"... Czyli kasiora, panie.


(...) niezzupełnym, na końcu wyjaśnię, co mam na myśli), puszczenie tego w sieć. I mamy melodię, gdzie czesto wysokie tony, to taka blacha, że blacha będąca dachem osiedlowego fajansu łopocze piękniej.

Ha! Ciekawe spostrzeżenie. Sądziłem, że tylko ja tak to słyszę. :-D

Jeszcze zwracam uwagę, na chyba równie szkodliwe zjawisko, ewidentnie pseudomarketing... Grupa Boney M, ale nie tylko... Do oryginalnej ścieżki dźwiękowej, doklejana jest... ja to określam "psykawka", koszmarny, metaliczny dźwięk, nie znalazłem na YT dobrego materiału porównawczego, ale postaram sie opisać zjawisko. Posłuchajmy sobie Rivers of Babylon (nie powinni tego słuchać Świadkowie Jehowy, ale sami ocenią, czy chcą), oraz Brown girl in the ring. Wiemy, jak brzmi oryginalna instrumentacja. Tymczasem, w nowych wydaniach, dograno do tego coś, co w wysokich oartiach idzie z rytmem melodii i brzmi "pssyk, ppsyk-pssyk", jako dodatkowy instrument, słuchowo brzmi to, jakby pocierać paznokciem metalową rurę.

Skutek loudnes war dzielę na dwa efekty:

1. Dźwięk muzyki jako taki staje się po prostu łoskotem. Męczy, wokal

Bardzo.

wymieszany z instrumentami. Słowa ciężko zrozumieć czasem. Nagranie

Przez co zaprzepaszcza się ideę twórcy, że nawet jednoprocentowe wyważenie proporcji w instrumentacji jest istotne. Chyba, że twórca jest także bucem i mu to zwisa, jak po stosunku.

przypomina bardziej zgiełk uliczny niż wartość artystyczną. Co gorsze,

Pomińmy, że samo "dzieło", zwłaszcza współczesne, to samo z siebie taki zgiełk przypomina całkiem często.

ludzie karmieni tą ideologią  nawet nie wiedzą, że można słuchać dużo lepiej.

Może niektórzy już nie mają siły tego rozpoznać?


2. Dźwięk talerzy perkusyjnych po kompresji a'la marketing przypomina sypniecie piachem na blachę. Nie słychać metalicznego odgłosu uderzenia, nie ma wybrzmiewania. Jest coś w rodzaj "SSSssss".

W rzeczy samej. Występuje też bardzo niepożądane maskowanie, albo nawet coś, co nazywam (nie wiem, jaka jest fachowa tego nazwa) "nadmaskowanie", że przykryte jest więcej, niż by wynikało ze zwykłego zamaskowania słabszego dźwięku przez mocniejszy.



Ale jak już, bo np. przestrajam radio, czy przechodzę koło miejsca, gdzie radio gra, to rzeczywiście, często dźwięk utworu jest jakiś taki hałaśliwy, płaski, lub przeciwnie, mdły, bez wyrazu, jakby chciał, ale nie mógł. Najwięcej słucham YT, ale ostatnio też niewiele.

Bo ten dźwięk "mówi" - zeżryj tą kanapkę jak najszybciej i zwolnij miejsce :-D Zadaniem tego dźwięku jest również zagłuszyć mlaskanie :-D

Ale beknięcia już nie zagłuszy :P Tylko kto by chciał co rusz słuchać bekania...

Teraz wracam do odniesień, tu kierujących: (co miałem na myśli)

Marku, tobie wcale nie zarzucam jakiejkolwiek niewiedzy, absolutnie, wręcz przeciwnie. Po prostu nie mam talentów krasomówczych

Dobra, dobra, poczytaj jakiekolwiek inne dyskusje :-D Nie uprawiaj samokryptoreklamy bo ja się na to nie nabiorę :-D

Ja nie zamierzam nikogo nabierać. Badam po prostu, jak się rozumiemy, żeby ostatecznie coś kiedyś tam rozjaśnić.



--
Pozdrawiam,
Marek

<Pop. w Wątku] Aktualny Wątek [Nast. w Wątku>