Lista winnt@man.lodz.pl
[Lista archiwów] [Inne Listy]

Re: [WINNT] blokada głośności słuchawek

To: winnt@man.lodz.pl
Subject: Re: [WINNT] blokada głośności słuchawek
From: "HF5BS" <hf5bs@t.pl>
Date: Mon, 16 Apr 2018 02:54:03 +0200

Użytkownik "Marek S" <precz@spamowi.com> napisał w wiadomości news:pb0bbo$r2h$1@node1.news.atman.pl...
W dniu 2018-04-15 o 21:18, HF5BS pisze:


Ale czy ty nie rozumiesz, o co mi chodzi w kompresji?

Właśnie zupełnie nie i wspomniałem o tym przecież. Póki co postrzegam to co piszesz w kategoriach umiłowania destrukcji.

Rzeczywiście, może to tak wyglądać, mniejsza o to, dlaczego. Jednak zapewniam cię, że destrukcji, jeśli nie jest niezbędna, bo są takie przypadki... to ja absolutnie nie popieram.

Gdzie napisałem, że chcę wprowadzać kompresję???

Odniosłem się do:

"Tak, będzie destrukcja, ale przy prawidłowej kompresji, straty będą jak najmniejsze. "

Tak napisałem i podtrzymuję. Odżegnuję się jednak od tego, jako by miało to znaczyć "psujcie, bo tak przystoi". Delikatnie postuluję "używajcie tam, gdzie to potrzebne i TYLKO WTEDY, gdy to potrzebne".


Z tego zdania i kontekstu dyskusji jednoznacznie wynika, że kompresję powinno się stosować pomimo jej destrukcyjnego wpływu, nawet jeśli zapis cyfrowy daje możliwość zapisu bez kompresji dynamiki.

Nie, nie tak. Gdzie się zmieści, to absolutnie bez kompresji. A jeśli kompresja, to TYLKO tam, gdzie nie da się inaczej. "Prawidłowa kompresja" - znów do znudzenia powtórzę - zrobiona tak, aby jej skutki były jak najmniej odczuwalne (i odnosząc to do MP3 - kompresja z większym 'bitrate' nie oznacza, że efekt będzie lepszy), a jeśli to możliwe, odwracalne (o tym niebawem, czyli na końcu).

A ja na to odpowiedziałem, że takie funkcje powinny być powiązane z odtwarzaczem i dokonywaniem kompresji po jego stronie a nie tworzenie od

Jak najbardziej i to popieram.

najukochańsza Babcia, która często przyjeżdżała, więc taki fatalny dźwięk, bardzo dobrze się kojarzy. Więc jeśli np. u tej Babci grało radio z tak właśnie rozstrojoną zwrotnicą, to przez skojarzenie, taki dźwięk będzie lepszy.

Zgoda, ale postuluję aby to było funkcją odtwarzacza a nie destrukcji źródła dźwięku. Jeśli z tym się nie zgadzasz, to wyobraź sobie sytuację

Ależ ja się zgadzam! Co jednak w sytuacji, gdy tor akustyczny nie wydoli tyle? (tak hipotetycznie pytam, np. w starym, analogowym OTV, jak oglądam transmisję z konkursu chopinowskiego, tu duża dynamika wbrew pozorom, b. dużo daje, bo wychodzą niuanse, ale 80 dB raczej ot-tak nie przejdzie, coś-za-coś).

...
jest udostępnianie nagrania w maksymalnej możliwej jakości, a jak odtworzy to user - to jego wola.

No, wiadomo. Tylko nie wszystko się da tak ot, hop-siup uzdatnić przy odsłuchu.


Nie rozumiem? Jak to czysto teoretyczna. Sam przecież policzyłeś, że na 16 bitach tyle dB da się upakować.

Teoretycznie.

I bardzo praktycznie też.

No właśnie, nie bardzo, bo kolejny poziom, to o 6 dB już mniej... L2=65535/L1=1 65535 razy, to ok.96 dB, a przy L1=2, to już tylko 32767, więc 90 dB, na chłodnych lutach więcej zniknie. A tyle też, to kwancik szumu może zmienić. Stąd nie wydaje mi się realne (choć teoretycznie możliwe), osiągnięcie W PRAKTYCE dynamiki 96 dB, bez nieliniowego przetwarzania, które nb. stosuje się/stosowało się w telekomunikacji, dla zwiększenia dynamiki właśnie, osiągającej teoretycznie 48 dB. Inna sprawa, że bylejakości przetworników w urządzeniach TCK-30, w początkach był zalew, szumiały, jakby miały przetwarzanie najwyżej 4-bitowe, z przetwarzaniem liniowym, co ciekawe, przeważżnie "wychodzące" do central analogowych, przychodzące rzadko dawały ciała, jak zaczeto cyfryzować kraj na całego, to jakość bardzo uległa poprawie i szum nie przeszkadzał.

Bez sensu jest taka dyskusja. A co z instrumentami elektronicznymi z wyjściem cyfrowym? Wnoszą jakikolwiek szum? A co z wielościeżkowymi

Wszystko, co ma szerokość pasma większą od zera, oporność większą od zera, temperaturę większą od zzera (bezwzględnego, czyli w kelwinach), to szumi. Więc nie ma siły, aby najlepszy nawet top-endowy przetwornik, nie szumiał. Inna sprawa, jak mocno szumi. Zresztą, aby uniknąć sytuacji, że z bardzo małego sygnału, gdzzie wartości próbek zmieniać się będą od 1 do 2, to delikatnie doszumia się taki sygnał... chyba, że już nie. To jak się rozwiązuje, aby zmiana między 1 a 2, nie zrobiła prostokąta?

Widzę, że nie masz żadnej praktyki w tym kierunku. Nie dam rady opowiedzieć Tobie w formie dyskusji paruzdaniowej jak działa cyfrowe studio nagraniowe i dlaczego nie limituje się dynamiki czegoś, co szumi poniżej 96dB. Dla mnie są to podstawy cyfrowego przetwarzania dźwięku. Jeśli chcesz pogadać o tym, to nie na forum.

Chciałem kiedyś poczytać, to trochę za wiele tego było. Dlaczego uciekam od przekazów z dużą ilością informacji... to też o tym nie na forum... Chcę też uniknąć sytuacji, że mając na myśli głębsze rozeznanie, rozczytanie tego, siegnę do źródła, które okaże się guano warte, potem trudno się przestawić.

nie byle gównem, co np. najłatwiej, obcina szczyty, a potem robi declipping - o to mi chodzi.

Tak na marginesie - to też tak nie wygląda :-) Nie ma czegoś takiego jak declipping. Urządzenia bardzo szybko są w stanie przeanalizować dynamikę oryginalnego dźwięku i następnie zapisać go na tylu bitach ile realizator żąda tak, aby nie nastąpiło przycinanie z żadnej strony.

Spoko, zdaję sobie sprawę, że to nie takie hop-siup, że to nie dwa złote, ale jednak więcej. Ale z tego, co słychać w radiu, czy TV, zwłaszcza przy reklamach... to analog dobrze ustawiony, brzmi lepiej.
Nie muszę chyba mówić, dlaczego szczególnie mnie drażnią reklamy Euro AGD?


Analogowe urządzenia wrócą do łask.

Wcale się nie dziwię. Wałek Edisona potrafi lepiej odtworzyć dźwięk niż

Zawsze mnie ciekawiło... jeśli jakiś zapaleniec, fascynat, chciałby udoskonalać tenże wałek, to do jakiego stopnia doskonałości by doszedł? Ale nie chodzi mi o jakiekolwiek cyfrowe użycie, lecz o zapis stuprocentowo analogowy.

zapis cyfrowy po przejściu przez dział marketingu. Marketing jest zakałą rozwoju i powinien zostać zdelegalizowany. Zapewne nie tylko w branży muzycznej.

Paracelsus mawiał, na pytanie "co jest trucizną?", odpowiadał, że "wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. Dawka czyni truciznę". Więc póki zachowa się umiar ("Miejcie umiar, Mocium Panie!"), to nie widzę w tym nic złego. Podobnie "fastfudy", jedna kanapka na mieście po drodze do domu raz na jakiś czas, uważam, że nie zawadzi. Żarcie ich nonstop bez ograniczeń, zaszkodzi. I to samo uważam o kompresji - stosować tylko tam, gdzie jest niezbędna, potrzebna. I tu racja, że zwykle nie jest potrzebna, a wręcz szkodliwa. Ale czasem może uratować sytuację.

I to jest rozwiązanie. I tu się domagam, by kompresję zrobić porzadnie, w porządną analizą, etc, a nie cięcie szczytów i declipping.

To już od dawien dawna jest rozwiązane i całkiem nieźle się spisuje.

Ależ ja w to nie wątpię. Tylko sądzac po zmarketingowanej sieczce, gdzie szerokim strumieniem stosuje się zasadę Ferdka Kiepskiego, aby tak robić, żeby zarobić i się nie narobić, to jakoś nie widzę dobrych rozwiązań, a najszybsze, najprostsze, najtańsze i najchu^Hałowsze. Swego czasu przepuściłem kilkaset GB ściągając P2P różne empecze i filmy. Masowe ustawianie kodeka na najszybsze kodowanie, z największym bitrate (przez co 320 kbps brzmiał jak rzyganie kota), przez co rezultat był nieraz przefatalny (w ogóle IMO, MP3 jest kodekiem, jak to określam, niezzupełnym, na końcu wyjaśnię, co mam na myśli), puszczenie tego w sieć. I mamy melodię, gdzie czesto wysokie tony, to taka blacha, że blacha będąca dachem osiedlowego fajansu łopocze piękniej. Szczególnie chujowy, nie waham się tego tak nazwać, jest megaszybki (to jego jedyny plus) X-ing, siecze dźwięk, aż się słabo robi. Lame przy mniejszych bitrate też nadaje się jedynie do dupy. Dopiero przy większych bitrate rozwija skrzydła. Najlepiej wtedy chyba działa systemowy kodek, wbudowany w Windows.

Kłopot jest inny: ludzie są nieświadomi tego o czym piszemy. Słyszą dźwięk i nie zastanawiają się czemu jest do bani. Mało tego, jeśli każdy

A mają czas się zastanawiać? Ja nawet wielu nie wiem, że jest do dupy, bo nowej muzyki praktycznie nie słucham, w ogóle rzadko słucham radia, może w dalszej podróży, jak jadę pociagiem, czy autobusem do innego miasta. Ale jak już, bo np. przestrajam radio, czy przechodzę koło miejsca, gdzie radio gra, to rzeczywiście, często dźwięk utworu jest jakiś taki hałaśliwy, płaski, lub przeciwnie, mdły, bez wyrazu, jakby chciał, ale nie mógł. Najwięcej słucham YT, ale ostatnio też niewiele. Poza tym, słuchaną muzykę w znacznej większości odbieram zupełnie inaczej, niż większość, na co innego zwracając uwagę (może przy piwku kiedyś ci opowiem?). Stąd czasem wyłowię jeden niuans, co go nie złapie wieloletni profesjonalista, a innym razem odwrotnie, on natychmiast złapie coś, co mi, mimo długiego słuchania umknęło.

dźwięk jest do bani, to przyjmują, że taki on jest i nawet nie wiedzą, że może być drastycznie lepiej więc nie protestują. W dodatku ogólnie IQ

Może po prostu nie mają porównania z właściwym oryginałem? A czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal?

społeczeństwa spada więc trudno od glonów wymagać myślenia.

Słuszne spostrzeżenie - zjawisko niestety narasta.


materiału zdeformowanego na wejściu to zbrodnia.

...Dolby A/B/C...?

Dokładnie - system dedykowany przestarzałym technologiom zapisu więc jego istnienie jest nieuzasadnione. Chyba tylko rząd podsłuchuje się jeszcze za pomocą taśm :-D

Ale mnie chodziło o jego czynne wykorzystanie.
Poza tym, jest to kompresja analogowa, dekompresowana przy odtwarzaniu, a przy okazji szumy w dół.

Teraz wracam do odniesień, tu kierujących: (co miałem na myśli)
Kompresja odwracalna - takie spreparpwanie sygnału, aby po ponownym przepuszczeniu przez procesor, możliwie najpełniej przywrócić jego pierwotne właściwości... Że co? Tak, rozróżniam pojęcia "kompresja stratna", gdzie możemy bawić się jedynie w przypudrowanie ubytków, od pojęcia "kompresja bezzstratna", gdzie można przywrócić pierwotny kształt przekazu, z zachowaniem jego jakości i dynamiki, a sam skompresowany przekaz może być bez dodatkowych zabiegów normalnie odsłuchany. MP3, to stratne, OGG (i chyba niektóre wersje WMA) stratne, albo bezstratne, kompresowanie dźwięku (dynamika też na tym cierpi). Kodek niezupełny (tak roboczo określiłem, zapożyczając sobie pewne pojęcie z informatyki) - taki, którego wynik działania nie jest ostateczny. Normalnie uważam, powinno być tak, że jak kodek stratny zrobi swoje, to ponowne przepuszczenie strumienia bitów, czy zrobionego z tego strumienia pliku WAV, nie powinno już zmienić zawartości strumienia, jako zakodowanego, więc ponowne kodowanie jest bez sensu. Jednak wyniki audio są gorsze, choć nie powinny. Jeśli ponowne kodowanie WAV, zrobionego ze strumienia bitów, zostanie zrobione przy luźniejszych parametrach kodowania, to wynik powinien być identyczny z tym, który uzyskano wcześniej. Myślę, że było by to do zrobienia, ale, czy by się opłaciło dziś z tym bujać?

Dobra, spylam, za literówki przepraszam, ale palce mi dziś wyjątkowo nie służą. Marku, tobie wcale nie zarzucam jakiejkolwiek niewiedzy, absolutnie, wręcz przeciwnie. Po prostu nie mam talentów krasomówczych i nauczony przez szkołę głównie wodolejstwa, staram się uniknąć jednak lania wody i niezbyt mi to wychodzi. Poza tym, po prostu, powycierały mi się literki na klawie i niektóre trykam na ślepo. Więc jeśli gdzieś jeszcze jest błąd, to ja po prostu, dziś nie mam siy go poprawić, przepraszam więc za "nieuctwo i ignorancję", jakby to określił jeden z kolegów... Ja umiem orto lepiej, niż niejeden inżynier, czy humanista, ale na konkursy orto w TV nie pójdę, bo mnie nie bawią, nawet ich nie oglądam. A co do moich nieścisłości - nie we mnie ich źródło. Niekiedy po prostu niby poważny artykuł, a bzdury napisano, nie zawsze mam zz czym to skonfrontować. Stąd moja sugestia, że przy jakimś piwku, jakby np. było spotkanie grupowie, byłbym w stanie szerzej rozjaśnić swoje wypowiedzi (myśl zbyt szybko ucieka, zanim ją napiszę).

--
Pies może złamać serce tylko raz,
kiedy jego własne przestaje bić...


<Pop. w Wątku] Aktualny Wątek [Nast. w Wątku>