Lista winnt@man.lodz.pl
[Lista archiwów] [Inne Listy]

Re: [WINNT] blokada głośności słuchawek

To: winnt@man.lodz.pl
Subject: Re: [WINNT] blokada głośności słuchawek
From: "HF5BS" <hf5bs@t.pl>
Date: Sun, 15 Apr 2018 02:41:16 +0200

Użytkownik "Marek S" <precz@spamowi.com> napisał w wiadomości news:patvma$apv$1@node2.news.atman.pl...
Podkreślę raz jeszcze - nie ma takiego pojęcia jak dobra / prawidłowa

Jak nie, jak tak? Tylko odróżnijmy ją od bylejakości i januszostwa masteringu.

kompresja. Za jej pomocą nie poprawia się brzmienia a wręcz przeciwnie - celowo _pogarsza_ się! Zawsze chodzi o destrukcję brzmienia, nigdy o

Tak, będzie destrukcja, ale przy prawidłowej kompresji, straty będą jak najmniejsze.

cokolwiek pozytywnego. Czasem jest, a raczej było to konieczne aby móc zapisać dźwięk na kiepskim nośniku - jak płyta winylowa lub taśma magnetofonowa. Na płycie masz dynamikę powiedzmy 48dB max a dźwięk

Raczej więcej na dobrych egzemplarzach, dałbym tak 60... ale niech będzie, ile piszesz.

orkiestry symfonicznej może sięgać ponad 100dB więc jakoś to trzeba

Wiadomo, aby i pianissimo, i fortissimo wyszło podobne do siebie.

upakować. Jednakże przy 16-bitowym zapisie cyfrowym (96dB) już takiej

Otóż, niewielki błąd na starcie!
Policzmy coś - 16 bitów, to 65535 poziomów. Teoretycznie więc będzie L2=65535, L1=1. 20log(L2/L1) to właśnie ok. 96,3 dB, czyli wartość czysto teoretyczna. Chyba, że mamy nieliniowe przetwarzanie. Praktyczna wartość, to na mój szacunek (nie mam przed sobą rzeczywistych stosowanych wartości minimum i maksimum), do 90 dB max, na siłę. Ale dochodzą szumy (wszystko, co powyżej zera bezwzględnego i powyżej zera omów, oraz zera szerokości pasma... i pewnie jeszcze kilka rzeczy) i niespecjalnie spodziewam się powyżej 70-80 dB. Więc kompresja jednak, może niewielka, ale się należy.

potrzeby praktycznie nie ma. A przy 24-bitach kompresja nawet najgłośniejszych dźwięków jest bezcelowa od strony technicznej i brzmienia.

W rzeczy samej. Pod warynkiem, że i tu ktoś nie spieprzy. Poza tym szumy... 24 bity, to 16777215 poziomów, więc 20 log(16777216) daje jakieś 144,5 dB teoretycznie. I znów szumy, więc spodziewam się, że ponad rzeczywiste 120 dB nie wyskoczy, choćby się zesrać (na wysokiej jakości analizatorze widma, nie dało się zejść poniżej hmm... będzie ok. 130 dB).


Kompresję stosuje się mimo to _wyłącznie_ dla celów marketingowych. Każdy jej poziom to destrukcja brzmienia.

Na przykładzie programu do odszumiania fotografii, używam Neat Image w wersji darmowej, zwykle wystarczy.

Tak na marginesie - fotografia cyfrowa to moja pasja więc możemy podyskutować. Używałem kiedyś Neat Image. Mocno się zdewaluował. Kiedyś

No prawda, że poszedł trochę nie w tę stronę, ale na razie działa. Zobaczę, czy nie przeskoczyć na starszą wersję. Tak sobie myślę, czy do dziś nikt nie mógł wymyślić czegoś na artefakty kompresji JPG? format istnieje już, daj ci Boże, ćwierć wieku z dużym okładem, a nadal zwłaszcza na krawędziach, pojawia się faktura, jakby się pijany Pan Heniek dźwięknął o jakąś krawędź i ją nadkruszył. BTW. Co z formatem ART, który przy lepszej jakości, dawał mniejsze rozmiarem pliki? Już dość dawno nie wiem jak, udało mi się w programie Internet Explorer, tak zapisać jakiś obrazek z netu. To nie był JPG z rozszerzeniem ART, to był plik z zupełnie inną zawartością binarną. BTW. Także mi się udało, uruchomić w tymże IE, znanym z tego, że nie robi tej rzeczy, dociąganie pliku, którego pobieranie zostało wcześniej przerwane.

to był jedyny sensowny odszumiacz - obecnie naprawdę kiepski na tle DxO Optics Pro począwszy od wersji 10 - jeśli mowa o programach typu "kliknij - nie myśl - odszumianie". Przy ręcznym odszumianiu Photoshop / Lightroom

Czy programy przynajmniej shareware? Bo NIPLite jest za darmo.
Co do (nie)myślenia... myślę :), że wolałbym jednak sam dopieszczać obrazki.


Dwa zdjęcia, jedno przedstawiające ostro zaszumiony przekaz z jakiejś stacji kosmicznej, drugie, to fotografia w ciemności, przedstawiająca drzewo bez liści, ktoś mi ją zrobił na moją prośbę.

Bardzo zły przykład. Abyś chciał porównać kompresję dźwięku do szumu na fotografii to powinieneś napisać inaczej: mam krystalicznie czystą

A gdzie ja ci tak porównałem?

fotkę, do której dodaję 50% szumu w programie graficznym w celu poprawy jakości. Pytanie brzmi: ile % dodanego szumu poprawi jakość fotografii? Moim zdaniem żaden.

Dodanie szumu nie poprawi. Kompresja takze go nie dodaje, najwyżej może go wydobyć, bo kompresor niekoniecznie musi wiedzieć, ze szum w nagraniu, nie należy do jego treści. Zdjęcie szumu poprawi jakość przekazu. I o tym piszę, że przesada w tym zdejmowaniu jest zdecydowanie zła. W nagraniu - raz słuchałem i nie podejmuję się powtórzyć - niby cacy filtr, do odtrzeszczania i odszumiania starych płyt. Coś w radiu fajnego zapodali i jadą. Odszumione, rzeczywiście, nawet nieźle. Ale trzaski - po drugim obrocie płyty wyłaczyłem, bo tego się słuchać nie dało. Ciche pruknięcie, ledwo słyszalne, ale przy nim pierdzenie teściowej to symfonia Beethovena, grana przez orkiestrę ś.p. Herberta von Karajana. Jużz stokroć wolałbym, aby tych trzasków w ogóle nie ruszali. Chyba tłumik działający jako znany mi z radia (w sensie urządzenie) Noise Blanker, robił to lepiej.



Kompresja to zło służące tylko marketingowi (w dobie nośników cyfrowych o wysokiej dynamice). Chodzi o to by utwory sprzedawane na CD w

A to swoją drogą, pójście na latwiznę. Jestem słuchowcem i słyszę trochę więcej, niż przeciętna.

Na jaką łatwiznę??? To jest psucie z premedytacją. Nie da się zepsuć tak by coś stało się dzięki temu atrakcyjniejsze.

Zatem... mam grajka. Wychodzę na miasto. Lubię od czasu posłuchać czegoś z dawniejszej muzyki, najczęściej z baroku. Dynamika orkiestry, już nie męczmy, 80 dB. Miasto hałaśliwe. Uatrakcyjnij mi przekaz, bez zepsucia, tak abym słyszał wszystkie partie utworu, tak pianissimo, jak i fortissimo, bez rozkręcania głośności do maksimum, co primo, dowaliło by mi w uszy, secundo, zmusiło by otoczenie, do wspólnego ze mną słuchania przekazu. Ja nie jestem chujem, co innych do tego zmusza. Słuch, to jest moje narzędzie pracy, wprawdzie nieużywane teraz, ale jednak. I zamierzam, aby było chociaż to sprawne, jak mi inne elementy wysiądą, a ze słuchania muzy, zrezygnować nie zamierzam. Poza tym, dynamika słuchu, to raczej 90 dB nie sięga, to kolejny powód, aby jednak popsuć przekaz. Jak mam bowiem w hałaśliwym mieście (choćby centrum Warszawy w szczycie), słuchając utworu 80 dB, mieć go tak, aby i FF, i PP było słychać, bez utraty treści...? Zzechcę pełnej dynamiki, zajadę na chawirę, porządniejsze słuchawki na uszy i jadziem. Więc tu zachodzi konieczność. Oczywiście to, co się wyrabia, to często max przegina i uważam, że należało by to tępić. I tak, jako muzak, to oczekuję raczej niewysokiej dynamiki tak, jak przez telefon nie oczekuje hi-fi (BTW. czy wiesz/wiecie, że w starej telefonii, kompresowało się dynamikę, aby po drugiej stronie rozmówca usłyszał wszystko, co mówi jego korespondent? Zwłaszcza na telefonii nośnej podobno, nawet do zaledwie kilkunastu dB). Ale ulubionego aartysty oczekuję w najlepszej jakości, ale bez zgubienia PP, ani innych szczegółów. Na koniec co do zepsucia - przypuśćmy, że masz przewód elektryczny, który ci nie wchodzi pod zacisk. Czy a. oberżzniesz, ostrugasz go tępym kozikiem, czy dla leoszej trwałości, docyzekujesz wymiar tak, aby nie miał załamków i ostrych krawędzi, na których mechanicznie złamie się wskutek zmęczenia materiału? Podobnie okrągły kolek drewniany i otwór, po chamsku strugasz, czy grzecznie dopiłowujesz, aby go zbytnio nie osłabić, nie skaleczyć? Zepsułeś przewód/kołek... Rozumiesz teraz, o co mi chodzi w stwierdzeniu dobra/dobrze_zrobiona kompresja? Ja technicznie pytam... Niezależnie od mojego zdegustowania rozmyślnym i bezsensownym zepsuciem przekazu.

--
Pies może złamać serce tylko raz,
kiedy jego własne przestaje bić...


<Pop. w Wątku] Aktualny Wątek [Nast. w Wątku>