W dniu 2018-02-08 o 14:39, Trybun pisze:
W dniu 2018-02-08 o 13:08, Roman Tyczka pisze:
(...)
Może doczytaj co to jest WINE i co to jest wirtualna maszyna, wtedy
zrozumiesz, że to nie ma nic wspólnego i kompletnie o co innego chodzi.
A na zachętę dodam, że od dawna pracuję zawodowo w środowisku
wirtualizowanym, bo tak prościej, wygodniej, bezpieczniej i łatwiej.
Podejrzewam że Wine to taka sama namiastka systemu jak normalna
wirtualizacja. I nic nie muszę o tym czytać - sam doskonale wiem że
wbrew opinii wielu użytkowników jest to zwykłe g*no, oczywiście mam na
myśli Wine, które miałem okazję parę tygodni wstecz testować. Bardzo
dawno temu postawiłem także jakiegoś Linucha w wirtualu,. Niestety w
użyteczności tak to się miało jak Wine vs Windows, czyli jak najszybciej
zapomnieć o tym koszmarze.
Przepraszam, rzadko używam mocnych słów, ale tu muszę: pieprzycie,
Hipolicie.
Wine to ani namiastka systemu, ani maszyna wirtualna. To tylko zestaw
bibliotek, które można używać do określonych celów.
Zresztą oprócz wirtualizacji jest jeszcze emulacja.
Natomiast wirtualizacja - o ile jest prawidłowo skonfigurowana -
wykorzystuje całkowicie możliwości maszyny. Widziałem przypadki, że
wirtualny XP chodził sprawniej, niż natywny.
Aktualnie są całe serwery wirtualizowane, a nawet sieci czy serwerownie.
Może Cię zadziwię: są nawet sprzętowe rozwiązania wirtualizacji.
Sam osobiście mam u klientów serwery na maszynach wirtualnych, czasem
kilka, np. jeden do RDP, inny do SQL, inny dla WWW.
Jedna z głównych zalet: maszynę wirtualną możesz przenieść na innego
hosta (nawet pod innym systemem) i działa dalej.
Są możliwości przenoszenia wirtualnych systemów bez przerywania ich
pracy - np. na nowe serwery.
Niektóre inne zalety: dynamicznie przydzielane zasoby dyskowe,
dynamicznie przydzielana pamięć, itd.
Wydaje mi się, że albo zastosowałeś błędne narzędzia, albo ich nie
skonfigurowałeś prawidłowo, stąd taka Twoja ocena.
--
Pozdrawiam.
Adam
|