to ja zacząłem tą gałąź, więc odpowiadam wszystkim, choć nie dałem rady
przeczytać całości. nie swiatłość sama w sobie jest pożądana. tylko
"miękkość" w sensie rozporoszenie. to powoduje że źrenice nam sie
bardziej otwierają, nie reagują mechanizmem obronnym - zaraz będzie za
jasno od żyrandola, wiec lepiej się nie otwierać.
nie wierzę w żadne parametry chiński diod. więc "puszczam" je na 80-90%
deklarowanej mocy. oczywiście muszę wtedy ich kupić o 20% więcej, czyli
jakieś 5-8 złotych dokładam. Skoro mam setki diod na pokój, to co stoi
na przeszkodzie żeby łączyć różne odcienie? (tak sztucznie zwiększam RA
lub CRI) Kiedyś robiłem oświetlenie z 3 różnych odcieni, ale to była
przesada. teraz robie w parach - zimne i ciepłe. nikt z odwiedzających
mnie gości nie zwrócił uwagi na kolor ani sposób oświetlenia. jest
naruralne i basta. natomiast "z wad" widzę ze niektóre jaskrawe kolory
zabawek dziecięcych są "faworyzowane". Coś jakby powodują lekką
"fluorescencje", przy czym nie o kolor tu chodzi, bo zwróciłem uwagę na
fioletowy, pomarańczowy, żółty, lecz o materiał z jakiego są zrobione
lub rodzaj farby.
Kiedyś męczyłem regulacje mocy, ale to bez sensu. za dużo kombinacji.
teraz robię dwa podwójne przełączniki na ścianie i mam 4 stopnie
jasnośći - wystarczy. dodatkowo w łazience mam 16 diodek załączanych
czujnkiem ruchu żeby nocą trafić na tron.
reasumując. O ile w ogóle kogoś pomysł zajarał, to albo setki
rozproszonych słabych diodek, albo efekt będzie daleki od ideału
ToMasz
|