W dniu 2015-12-15 o 23:08, Krzysiek w
news:56708f6a$0$22840$65785112@news.neostrada.pl ...
pisze:
>>>
> Z całym szacunkiem dla JKM, powiedziałbym raczej, że 'techniczni' i
> 'ściśli' mają to wątpliwe szczęście, że JKM rzadko się wypowiada o
> budowie mostów, optymalizacji relacyjnych baz danych albo teorii
> strun, i nie bardzo mają okazję zasmakować zastosowania inteligencji
> w stanie absolutnie czystym w dziedzinach, o których mają pojęcie.
> Kiedyś mi też bardzo mi ówczesny UPR pasował, dopóki nie usłyszałem
> kilku ciekawych rzeczy o tym, o czym sam mam jakieś pojęcie.
> Krzysiek
>
Ciekawe spostrzeżenie. A jakoś tak "indukcyjnie" skojarzyło mi się z czym innym:
z tzw. "Chrześcijańską nauką społeczną", która coraz to bardziej zdąża — wciąż i
wciąż w lewo. Wynika to wg mnie z wielkiej pomyłki, może nawet należy pójść i
dalej: herezji! A mianowicie mylenia Państwa ze wspólnotą społeczną. Natomiast
ono (Państwo) zachowuje się wobec *wszystkich* niemal owych wspólnot — jak...
okupant! Dlatego też najrozsądniej jest tak właśnie je traktować, jako
*okupanta*.
"Chrześcijańska nauka społeczna" optuje za tym, aby biednym "pomagać", ale...
Ale jeśliby to miało czynić Państwo, rękami swych urzędników, to ja się pytam:
1. Urzędnik komuś (a jakże: potrzebującemu!) daje. Czy ma za to zasługę… w
niebie? Niby dlaczego? — przecież *sobie* od ust nie odjął, a — wręcz
przeciwnie! Jeszcze na tym *zarabia*.
2. To może „zasługę” mają posłowie, którzy przegłosowali odpowiednie
ustawy? Ależ oni je przepchnęli tylko po to, aby *przekupić* wyborców! Toż to
jest w gruncie rzeczy głęboko korupcyjny deal, jawny szwindel! Bowiem strony nie
tylko się nie kryją, ale wręcz odwrotnie! Robią to w przytomności zachwyconych
sitkarzy, i w blasku fleszy…
3. A co z tymi, którzy owe „państwowe opiekuństwo” finansują, poprzez
zawyżone (ponad cierpliwość) podatki — czy jakaś „zasługa w niebie” przypadnie
choćby im? No właśnie rzecz (też baaardzo tu istotna) rzecz w tym, że… nie! Nie
będą mieli „zasługi”, bo przecież nie oddali tych pieniędzy z dobrej,
nieprzymuszonej woli, lecz zostały im zrabowane. A przecież gdyby nie owe
obciążenia, to jest wielce prawdopodobne, że jakoś-tam wsparliby w potrzebie
tego, czy owego. Wykazując się chrześcijańską cnotą miłosierdzia (tu aż się
prosi o dłuuugi komentarz).
4. Lecz socjalizm (w wydaniu sowieckim) to nie tylko "doraźne"
upaństwOwienie zakładów pracy (środków produkcji), to może też być (w wersji
zachodniego socjaldemokratyzmu) permanentne upaństwAwianie samych tylko
*korzyści* z ich działania — w jakimś-tam procencie, przecież niemałym.
5. A teraz (jak tu wykazuję) upaństwowienie obejmuje też… dobroczynność! A
nawet wychowanie dzieci, i wciąż rosnące obszary życia — zarówno gospodarczego,
jak i czysto społecznego.
I temu w coraz to większym stopniu przyklaskiwać zaczyna Kościół. A w tej całej
dygresji nawiązuję do kwestii, poruszonej przez kol. Krzyśka — kompetencji.
Bowiem wiedza książąt Kościoła nt. funkcjonowania Państwa — jest tak oderwana od
realiów, że nie powinni się o niej wypowiadać tak zdecydowanie. Nie ma czegoś
takiego, jak „chrześcijańska ekonomia”, czy „chrz~ nauka o gospodarce”, podobne
jak nie ma takowej „matematyki”, czy „katolickiej inżynierii Lądowej”! Kapłani o
meandrach polityki nie mają zielonego pojęcia, że o bankowości nie wspomnę.
Tudzież o zrozumieniu tego, jak kosztowna jest państwowa "dobroczynność": że
każda złotówka trafiająca do "najbardziej potrzebujących" zostanie im pięciokroć
(sic!) wyrwana w postaci podatków!
Hola! — ktoś z goszystów zawoła: Hola, przecież my te podatki nakładamy
"sprawiedliwie", najwięcej płacą bogacze!
Ale z podatkami jest tak, że są one w przeważającej mierze *przenaszalne*:
Obłóżmy podatkiem luksusowy jacht piekarza, a już następnego dnia zdrożeje
chleb! Dlatego cały ten socjalistyczny przekręt finansują (w największym
stopniu) ludzie mało zamożni, którzy są rzekomo "wspierani": dopłacają do tej
hucpy w wyższych cenach chleba, i wszelkich innych nabywanych artykułach.
Ale socjalizm sprzedaje się świetnie, bo aby go roz-reklamować wystarczą trzy
słowa:
— Wolność! Równość! Braterstwo!
Natomiast aby zrozumieć jego szkodliwość (również dla najuboższych!) trzeba
przeczytać kilka *dobrych* książek. I tu jest bies pogrzebany...
--
Socjalizm — to opium dla ludu!
|