No tak dla przykładu amerykańska służba zdrowia. Tylko nikt nie mówi, że:
(...)
których nie stać na nie. Osobiście nie trawię stwierdzenia "solidarność
społeczna" ale jak widzę umierające dziecko tylko dlatego, ze rodziców
nie było stać na leczenie, to jakoś mi nie jest z tym dobrze.
(...)
Alternatywa Korwina to 100% sam se zapewniaj.
1. ktoś musi umrzeć, aby reszta widziała że to ich może spotkać. Niewiem
dlaczego, ludzie jako masa tak mają, ale to groźba kary problemów (w
99%) przesuwa granice dzielącą dobrych od złych, na naszą stronę. Ja
myslę, albo zgaduję, że bardzo wielu jest nie zdecydowanych. jeśli widzą
nadchodzące problemy, decydują się przejść na stronę dobra. Więc ślepe
pomaganie wszystkim, generuje bezrobotnych a w zasadzie ludzi nie
chcących pracować, lekko chorych, a w zasadzie nie chcących dbać o
siebie...itd
2. wspomniałeś o dzieciach. to zupełnie inna sprawa. bo dzieci nasze są.
nie tylko w piosence, ale jako inwestycja w przyszłość. nawet jeśli ktoś
niema swoich dzieci, to i tak czyjeś tam dzieci się nim na starość będą
zajmowały. wiec akurat do osiągnięcia pełnoletności powinny mieć
solidarną i bezpłaną* opiekę, szkołę dach nad głową.
Ale dorośli? Dlaczego mam płacić za leczenie raka płuc palacza? albo
leczenie otyłości żarłoka, leczenie złamania nogi ze stoku narciarskiego?
Reasumując: w tym systemie który mamy dałoby się wprowadzić zmiany na
naszą korzyść (a przynajmniej na korzysć 99% społeczeństwa) ale wymaga
to dialogu i ustępst każdej z partii. również Korwina - ekstremisty, nie
jest w tej kwestii wyjątkiem.
ToMasz
*ja, to bym jeszcze odebrał wszystkim - na wzór umów OC w ruchu
kominikacyjnym- prawo do darmowego leczenia, gdy szkoda powstała po
pijaku, albo z łamaniem prawa.
|