plus moja rodzina (nie najbliższa), która głosowała na maliniaka:
-Bo może coś da...
No. Daje... :/
napewno coś da. ale żeby dał im, to musi dać jeszcze bandzie pijaków,
bandzie leni, bandzie oszustów. a żeby dać, komuś trzeba zabrać..
No i gdy już zabierze, zanim jeszcze komukolwiek zacznie "dawać", to
mając w ręku - stanie przed wyborem:
rozdać wszystko, czy potrącić sobie... prowizję?
ot, taki janosikowy, bezustanny dylemat.
Przepraszam, nawet zakładając kryształową uczciwość i skromność
wszystkich którzy w takim wyrównywaniu przychodów uczestniczą, MUSI się
rozdać mniej niż się zabrało, bo zbieranie daniny i dystrybucja
prezentów kosztuje. Do tego jeśli istnieje biurokratyczny aparat
zbierający daninę to będzie on miał tendencję nie do optymalnego
postępowania, tylko do samorozrostu, a więc do przyrostu kosztów. Czyli
w miarę postępów wyrównywania, koszty będą rosły. I to wszystko bez
żadnej złej woli.
Krzysiek
|