W dniu 2015-07-20 o 08:27, 666 pisze:
> Zupełnie jak z prezerwatywą.
> Tylko skutki mogą byc opłakane.
Do roku mniej więcej 2008, od czasów DOS-a, nie miałem żadnego
antywirusa w tle. Ograniczałem się do skanowania systemu ClamWinem albo
innymi dziwactwami raz na kilka tygodni.
Przy czym trzeba zaznaczyć, że moja poczta była wtedy skanowana
ClamWinem na serwerze i kilka maili z wirusami dziennie było łapanych
(adres był strasznie spamowany).
Biorąc pod uwagę, że w zasadzie jakikolwiek komunikat o możliwym
zagrożeniu pojawił mi się w życiu 2-3 razy i dotyczył najczęściej
zhakowanych forów phpBB, zaryzykowałbym stwierdzeniem, że mógłbym tak
dalej. Przy czym mój sposób korzystania z komputera jest - rzekłbym -
odbiegający od zwykłego użytkownika.
Jeśli ktoś się będzie dziwił, to proszę przenieść się w czasie 10 lat na
komputer z Celeronem 400 i 128 MB pamięci (nawet niech będzie 256) i
zainstalować sobie tam antywirusa :) Sensowna praca na komputerze po
prostu nie była możliwa. Dopiero od niedawna zasoby są na tyle duże, że
antywirus nie spowalnia istotnie komputera. Dlatego obecnie antywirusa
mam na wszelaki wypadek.
L.
|