Tak sobie poczytuje to o czym piszecie i ja tam ani biolog, ani chemik,
ani genetyk, ani itd. Taki sobie chłop z jakimś tam rozumem. I na ten
rozum mam wrażenie po prostu:
- RGB wystarcza na to aby pokryć widzialne spektrum (przy teoretycznym
założeniu braku ograniczeń w gamucie), ale dołożenie dodatkowych kolorów
do wymienionych „podstawowych” mogłoby pozwolić przy istniejących
ograniczeniach technologicznych na precyzyjniejsze odwzorowanie odcieni
pośrednich (zamiast/oprócz dodawania rozdzielczości bitowej na kolor)
podobnie do tego co robi i jakie efekty uzyskuje się w druku np. ośmio-
zamiast cztero, czy nawet trójkolorowego. Tak wiem, że RGB jest
addytywne a CMY(K) subtraktywne ale zasada pozostaje: im więcej kolorów
składowych tym większa możliwość uzyskania subtelnych różnic za pomocą
ich mieszania (przy zachowanej liczbie stopni).
- istnieją trudne do zbagatelizowania różnice pomiędzy artykułowanym
postrzeganiem świata przez mężczyzn i kobiety
- nie mamy sami możliwości porównania wrażeń wzrokowych mężczyzn i
kobiet bo nie mamy możliwości stania się na chwilę kobietą/mężczyzną
(niepotrzebne skreślić) ale jeżeli ta sama zasada co powyżej miałaby
zastosowanie w przypadku dodatkowych receptorów to byłoby całkiem
prawdopodobne, że kobiety są w stanie rozróżnić większą liczbę subtelnie
różniących się odcieni. Coś co dla mężczyzny jest zielone, nie różni się
na tyle istotnie w jego postrzeganiu od innego „zielonego” aby nawet
próbować nazwać go inaczej. Dla kobiety różnica ta, dzięki receptorom
wrażliwym na inną długość fali może być subiektywnie na tyle duża, że
przecież na tym kolory/polarymetrze „oczywiste jest, że nie są takie
same! Nie widzisz tego??”
- aby powyższe działało nie muszą wszystkie receptory różnić się
Rzeczone B może pozostać takie samo. A nawet niewielke różnice w
pozostałych mogą dać wystarczająco silny efekt
Tyle zza zagrody.
|