W dniu 30.10.2019 o 19:59, Budzik pisze:
takie to juz czasy ze ironie trzeba oznaczac emotikonem... Jak sobie
nasi dziadkowie radzili?!?!?
No byś się zdziwił: do ilustracji swych listów dodawali jakieś malunki.
Gdy nie umieli machnąć ich sami (a w szkołach uczono wtedy też i różnych
rzeczy o znaczeniu czysto towarzyskim), to dawali zarobić jakiemuś
ubogiemu malarzowi. Bywała to więc korespondencja iście multimedialna!
Zaś z drugiej strony: czym są emotikony?
Używanie ich na dużym kompie to raczej maniera, niż konieczność.
Powstały na potrzeby $MeSów, gdzie grafiki dodać się nie dało, były
więc niejako "aktem rozpaczy". A teraz już i zdjęcie możesz
wy-eMeMMesować, i wybrać emotkę z wielkiej ich biblioteki, standardowo
już wbudowywanej w każdego /smarka/.
A co do ich mnogości, to odczucia mam silnie ambiwalentne. No niby
fajnie, że jakoś-tam "wzbogaciły" możliwość wskazywania swych uczuć,
ale... po co ich aż tyle? Są wielgachne tabele, można wybierać,
przebierać. A gdy ci ktoś podeśle jakąś, co jej nie kumasz, to... co? —
look do tabel, żeby się dowiedzieć, co dana buźka oznacza? Jak to mawiał
mój dziadek, charakterystycznie zniekształcając wymowę:
"no głupooota!". Inaczej: ewidentny przerost formy nad treścią.
--
Matematyka to księżniczka: jest taka... piękna!
Fizyka to prawdziwa potęga.
Logika to narzędzie cudowne, takie precyzyjne.
Ale wszystkie te wspaniałe nauki muszą słuchać *polityków*
Tedy patrz tym draniom na ręce!
|