On 17.02.2023 14:42, m4rkiz wrote:
Może są zbliżone ale jest różnica, po przesiadce z win na ubuntu i
stosowaniu mniej więcej tego samego zestawu narzędzi nigdy nie otarłem
się o problemy z ramem, a w windows musiałem kombinować z ubijaniem
procesów, zatrzymywaniem usług, etc. Ten sam hardware wtedy to był.
niestety, to co linuks zyskuje na mniejszej zasobożerności, traci z
miejsca na prostocie zwykłego używania już od poziomu przesiadającego
się powerusera, w większości dystrybucji z kolei jeszcze niedawno dalej
było widać że są robione przez inżyniera dla inżyniera więc początkujący
też miał pod górkę, chociaż przyznaję, że przez ostatnie 2-3 lata nie
próbowałem nic nowego
No właśnie, sprawdź to dziś i daj znać. Ciekawi mnie co "traci na
prostocie używania", bo ja tego nie widzę, jeśli chodzi o GUI to używa
się go identycznie jak Windows, przy czym ma tu na myśli nie
identyczność funkcji tylko konceptu obsługi, niczym się to nie różni. Za
to takie np. KDE ma wiele więcej możliwości. Przykładowo w Windows gdy
chcę by jakieś okno było zawsze nad innymi to muszę kombinować z
zewnętrznym, szemranym softem, który jest albo nieaktualny, albo
niekompatybilny. A w KDE mam to w pudełku, to i masę innych ficzerów.
Kilkoma klikami mogę skonfigurować, że okno ma dodatkową ikonę "stay on
top" (pinezkę) i gra orkiestra.
I tak co krok.
A jaki jest ważny?
dla kowalskiego do obsługi fb? jak mu się do banku nikt nie włamie to w
zasadzie będzie zadowolony
Właśnie! 98% ludzi spokojnie mogłoby korzystać z Linuksa i nie zauważyło
by braku czegokolwiek.
Ostatnie 3-4 lata to w świecie linuksa zniknięcie wielu problemów, w tym
tych które kiedyś były blokerami, jak brak drajwerów. Dziejszy desktop
Ubuntu czy Kubuntu, Minta czy Manjaro to przepaść do tego co było 190
lat temu, ale mity są nadal żywe.
to może zrobię kolejne podejście, ale poprzednie ~10 nie skończyło się
sukcesami, zawsze w 2 dniu okazywało się że jest coś na czym mi zależy,
czego zrobić się nie da
Próbuj, testuj, to się naprawdę spokojnie do użytku nadaje. Trzeba tylko
pokonać opór przyzwyczajeń i lęku.
Popatrz na to inaczej. Power user zdecydowanie doceni przewagi linuksa,
prawda? A z kolei standardowy user... prawie nie zauważy różnicy. Jaki
wniosek?
To jest proste. Wokół linuksa narosły legendy o jego nieużywalności bez
znajomości setek poleceń shellowych, o jego problemach ze sterownikami,
o jego generalnie dużej trudności obsługi etc. Głoszą to nadal zwłaszcza
ci, którzy nigdy go nie używali lub używali 5 minut 2 dekady temu, ci
mają najwięcej do powiedzenia. I to jest jedyny powód. Bo z kolei
marketing i działania Appla robią z systemu wydmuszkę, gdzie w ogóle nie
trzeba nic umieć, ani nawet myśleć.
ale to był fakt jeszcze kilka lat temu dopiero od czasu steamowskiego
protona coś się tu realnie ruszyło, to raz
Prawda, Valve bardzo mocno tu dołożył do pieca i wniósł ogrom
usprawnień, które bardzo się przysłużyły możliwości odpalania softu z
Win na Linuksie.
a dwa popatrz na to z tej perspektywy - był to system który zniechęcał
do siebie po 5 minutach używania i zostawił niesmak na 20 lat ;)
osobiście - wolę linuksa do wielu zastosowań, miałem na nim homemade
nas, regularnie używam bootowalnego iso do różnych spraw z zakresu
diagnostyki i odzyskiwania, jest fajny jako system pod przeglądarkę na
laptopie teściowej, ale jako domyślny system do wszystkiego - mi nie
podchodził
Jako system do wszystkiego używam trzeci rok i za żadne skarby nie
wróciłbym do Windows. Mam oczywiście wirtualkę z Win, bo mam kilka
aplikacji z licencjami na Win, których nie udało mi się jeszcze odpalić
w Wine, a których czasami muszę użyć, ale to jest raz na kilka tygodni.
Poza tym kiedyś opanuję ich odpalenie w Wine!
Zależy jak na to patrzeć, można to traktować jako inwestycja w przewagi
jakie się dzięki temu osiąga.
no właśnie nie widzę tych przewag, a musiałbym zmienić wszystkie
przyzwyczajenia i zaleźć od nowa rozwiązania wszystkich problemów oraz
wypracować nowy workflow z nowymi ułatwieniami
Też miałem wypracowany przez dekady pod Windows zestaw narzędzi i metod
pracy, który mi się pod Linuksem zaburzył, ale nie do końca. Znalazłem
90% zamienników programów jakich używałem pod Win, a pozostałe braki
zagospodarowałem w inny sposób, bo wielu rzeczy okazuje się nie
potrzebujesz. Przykładowo w Linuksie za pomocą prostych poleceń,
wbudowanych w system, mogę zrobić kopię partycji do pliku i potem ten
plik zamontować w strukturze katalogowej. Na Windows żeby to zrobić
zaczyna się szukanie softu, często w wersji trial, okrojonych lub
kupowanie licencji. To jest przykład, niech nikt mi nie pokazuje zaraz
zestawu softu, którym się o da zrobić, bo wierzę że taki się znajdzie,
chodzi mi o to, że w Linuksie jest to pod ręką, aktualne, rozwijane i w
każdym systemie dostępne. Inny poziom komfortu. I tak z wieloma
"problemami", w Windows się szuka skomplikowanych narzędzi, a w
Linuksie, zgodnie z jego filozofią, większość się robi za pomocą zestawu
wielu małych, jednozadaniowych narzędzi i poleceń powłoki. I gdy się to
zrozumie, tę filozofię, to się okazuje, że to jest w cholerę bardziej
elastyczne i jednak wbrew pozorom proste.
i wszystko to, żeby oszczędzić trzy stówy na ramie i drugie tyle na
licencje z windowsa?
Nie! Wszystko to, by zwiększyć uniwersalność, wydajność i stabilność
narzędzia jakim jest system operacyjny. A przy tym jeszcze nie dopłacać
za soft, który Cię szpieguje.
niestety - przyzwyczajenie drugą naturą człowieka
To prawda, trzeba wyjść ze strefy pozornego komfortu, ale gdy się już to
zrobi to się potem zastanawia dlaczego tak późno to zrobiłem :-)
--
pzdr
Roman
|