W dniu 2018-04-09 o 22:46, HF5BS pisze:
A na logikę idąc, powinno być odwrotnie, jesli już zakazywać.
Po prostu, auto powinno mieć poprawnie wyregulowany układ zapłonowy,
sprawne komponenty i płyny, sprawny układ paliwowy, silnik trzymający
parametry...
Czy benzyna, czy "ropa".
Czyli - sprawny, wyregulowany diesel i sąsiada mały fiacik - tak.
Zasyfione wtryskiwacze i źle ustawiony zapłon, oraz skład mieszanki -
nie. YO IMO powinno być kryterium.
Skoro o tym gadamy, to można jeszcze prościej zrobić: samochody co roku
mają przeglądy. Hipotetycznie każda stacja musi mieć przyrząd mierzący
skład spalin i hipotetycznie powinna go używać. Co za problem jest
pomierzyć emisję i określić wpływ auta na zanieczyszczanie spalinami?
Dla mnie logiczne jest, że jeśli chcemy znać poziom syfu jakie wnosi
auto, to musimy go zwyczajnie pomierzyć. Konstrukcja silnika, sprawność
elementów nie ma nic do rzeczy podobnie jak to czy kierowca założy
kapelusz słomkowy lub nie. Dla urzędnika UE - poziom emisji spalin auta
nie ma związku z wpływem na zanieczyszczenie i wymyśla sobie jakieś
upierdliwe, syntetyczne dziwactwa. Pasożyty...
--
Pozdrawiam,
Marek
|