Po głębokim namyśle Eneuel Leszek Ciszewski napisał w Sunday 11 of
June 2017 18:24:
>> Wykonać klon wirtualki to kilkadziesiąt sekund.
>
> Chyba klonując DOSową maszynę.
Dowolną.
Klon, to nie kopia, tylko coś w rodzaju kopii wirtualnej
powiązanej z oryginałem. Technicznie rzecz biorąc tworzy się migawkę
zawierającą aktualny stan maszyny klonowanej i zapisuje pliki
konfiguracyjne nowej maszyny - i rzeczywiście trwa to kilkadziesiąt
sekund łącznie z wyklikaniem wszystkiego. Nowa maszyna wirtualna
odwołuje się do starej, a na swoich "dyskach" zapisuje tylko zmiany w
stosunku do oryginału.
>> Wykonać klon rzeczywistej maszyny, to kilkadziesiąt minut.
>
> Raczej nie?
>
> - Można klonować malutki VK w kilka sekund.
>
> (tuż po kupnie tego laptopa klonowałem VK dziesiątki
> razy -- teraz czas na kasowanie tych klonów; tuż po
> kupnie było dobrze, ;) bo było dużo miejsca (1TB) na
> pustym dysku)
A to był klon czy migawka?
>> Klon witualki można zrobić w trakcie jej pracy.
>
> W trakcie pracy klonowanego VK?
Tak.
>>> IMO jedyną zaletą jest koszt oddzielnego ,,komputera''.
>>> Zaleta ta opłacona jest szybkością (wolnością?) pracy.
Wirtualizacja ma bardzo dużo zalet. Na przykład dzięki
całkowitemu odklejeniu konfiguracji wirtualnego sprzętu od sprzętu
fizycznego możesz w dowolnym momencie przenieść maszynę wirtualną z
jednego komputera fizycznego na inny - także w czasie pracy. Na
fizycznych maszynach tego nie zrobisz jeżeli nie masz identycznej
konfiguracji, albo przynajmniej jest to bardziej skomplikowane i
czasochłonne - bo trzeba potem przeinstalować bazylion driverów, a
niektóre systemy (np. Windows) potrafią w ogóle nie wstać w takiej
sytuacji. W przypadku VM nie ma to znaczenia, bo komunikacją ze
sprzętem zajmuje się oprogramowanie hosta, natomiast VM "widzi"
konfigurację sprzętu określoną w jej konfiguracji, a nie przez
fizyczny sprzęt. Ergo: kupujesz dowolny serwer dowolnej firmy,
uruchamiasz platformę wirtualizacji i możesz przenieść wszystkie
działające maszyny wirtualne bez żadnych zmian.
VM mają wbudowane mechanizmy migawek - można zapisać aktualny
stan maszyny, coś wypróbować, a w razie potrzeby - jednym kliknięciem
się wycofać. Mogę też zawiesić działanie maszyny wirtualnej (z
dokładnością do cyklu zegara maszynowego i stanu rejestrów procesora),
zapisać go na później i wznowić wtedy, kiedy jest mi potrzebna. W
przypadku maszyn fizycznych jest to możliwe tylko wtedy, kiedy taka
możliwość jest zawarta w systemie operacyjnym. Mogę łatwo przestawić
zegar udając, że jest inna pora albo spowolnić czy przyspieszyć upływ
czasu w stosunku do rzeczywistości.
Na komputerze domowym używam maszyn wirtualnych do testowania
oprogramowania przed instalacją (jeżeli mi się nie spodoba - to po co
mam sobie zaśmiecać dysk albo ryzykować uszkodzenie systemu), ale
także do odpalania aplikacji z innych systemów operacyjnych. Mam na
przykład aplikację, którą uruchamiam w VM z Windows XP z praktycznie
minimalnym przydziałem RAM (nawet mniejszym, niż był potrzebny do
instalacji)- ale równocześnie mam dostęp do systemu-gospodarza i
odpowiadam na newsy. No i jej prawie nigdy nie wyłączam - zawieszam do
następnego razu. Za to w pracy mam VM z potrzebnym, ale rzadko
używanym oprogramowaniem. Zamiast instalować software na fizycznym
komputerze i marnować miejsce pracy albo instalować wszystkim i
marnować pieniądze, mamy je na VM; jeżeli ktoś potrzebuje, może się
połączyć ze swojego komputera i skorzystać. A jak nikt nie potrzebuje,
VM nie zużywa praktycznie żadnych zasobów serwera.
>> Szybkością.
W dobie tanich serwerów, tanich dysków większe znaczenie ma
komfort, wygoda i koszty zarządzania, a nie liczba taktów zegara
traconych na obsłudze VM.
>>>> Zwiększenie powierzchni dyskowej wirtualnego środowiska to tylko
>>>> zmiana parametru w przeciwieństwie do wymiany dysków w matrycach
>
>>> Wpierw musi być ten rzeczywisty dysk.
Z drugiej strony, dużo się oszczędza na nadsubskrypcji. Na
przykład jak masz 10 komputerów, na których jest wolne po 100 GB,
bezsensownie marnujesz 1 TB miejsca. Jeżeli masz 10 komputerów, które
mają identyczną konfigurację systemu operacyjnego (@ 20 GB), marnujesz
kolejne 200 GB. W przypadku stosowania VM używasz tylko tyle miejsca,
ile rzeczywiście potrzebujesz. Dzięki temu rzeczywistą powierzchnię
kupuje się w innym rytmie, niż by to wynikało z teoretycznego wzrostu
zapotrzebowania, co w firmach obniża koszty zakupów.
>> bywa, że są to osobne urządzenia.
>
> Osobne -- co?
Urządzenia. To takie zielone albo niebieskie pudełko
zawierające wyłącznie dyski (magnetyczne albo SSD).
>> Są narzędzia konwertujące fizyczną maszynę na obraz wirtualki.
>
> Ciekawe -- po co. ;)
Po to, żeby można było uruchomić chodzący system w maszynie
wirtualnej.
>> Osobna matryca/NAS czy co tam - a pracować można na taniej,
>> bezdyskowej maszynie typu thin client.
>
> Nic nie pojmuję.
To taki rodzaj terminal . Swego rodzaju powrót do początków. ;)
> Dlaczego VBox nie wspiera obsługi NVidii?
A co konkretnie masz na myśli?
* VirtualBox nie komunikuje się bezpośrednio ze sprzętem, bo
tym zajmuje się system operacyjny gospodarza. W tym sensie Word czy
Excel też nie wspierają NVidii.
* Maszyny wirtualne działają w środowisku wirtualnym, które
jest całkowicie niezależne od środowiska fizycznego. Nie ta warstwa.
--
Pozdrawiam,
(js).
PS. Odpowiadając bezpośrednio proszę usunąć minus wraz ze wszystkimi
kolejnymi literami.
|