Lista pecet@man.lodz.pl
[Lista archiwów] [Inne Listy]

Re: [PECET] Partycjonowanie dysku

To: pecet@man.lodz.pl
Subject: Re: [PECET] Partycjonowanie dysku
From: Jan Stożek <conus-spm@chello.pl>
Date: Mon, 12 Jun 2017 07:44:15 +0200
Po głębokim namyśle Eneuel Leszek Ciszewski napisał w Sunday 11 of 
June 2017 18:24:

>> Wykonać klon wirtualki to kilkadziesiąt sekund.
> 
> Chyba klonując DOSową maszynę.

        Dowolną. 
        
        Klon, to nie kopia, tylko coś w rodzaju kopii wirtualnej 
powiązanej z oryginałem. Technicznie rzecz biorąc tworzy się migawkę 
zawierającą aktualny stan maszyny klonowanej i zapisuje pliki 
konfiguracyjne nowej maszyny - i rzeczywiście trwa to kilkadziesiąt 
sekund łącznie z wyklikaniem wszystkiego. Nowa maszyna wirtualna 
odwołuje się do starej, a na swoich "dyskach" zapisuje tylko zmiany w 
stosunku do oryginału.

>> Wykonać klon rzeczywistej maszyny, to kilkadziesiąt minut.
> 
> Raczej nie?
> 
>  - Można klonować malutki VK w kilka sekund.
> 
>     (tuż po kupnie tego laptopa klonowałem VK dziesiątki
>     razy -- teraz czas na kasowanie tych klonów; tuż po
>     kupnie było dobrze, ;) bo było dużo miejsca (1TB) na
>     pustym dysku)

        A to był klon czy migawka? 

>> Klon witualki można zrobić w trakcie jej pracy.
> 
> W trakcie pracy klonowanego VK?

        Tak. 

>>> IMO jedyną zaletą jest koszt oddzielnego ,,komputera''.
>>> Zaleta ta opłacona jest szybkością (wolnością?) pracy.

        Wirtualizacja ma bardzo dużo zalet. Na przykład dzięki 
całkowitemu odklejeniu konfiguracji wirtualnego sprzętu od sprzętu 
fizycznego możesz w dowolnym momencie przenieść maszynę wirtualną z 
jednego komputera fizycznego na inny - także w czasie pracy. Na 
fizycznych maszynach tego nie zrobisz jeżeli nie masz identycznej 
konfiguracji, albo przynajmniej jest to bardziej skomplikowane i 
czasochłonne - bo trzeba potem przeinstalować bazylion driverów, a 
niektóre systemy (np. Windows) potrafią w ogóle nie wstać w takiej 
sytuacji. W przypadku VM nie ma to znaczenia, bo komunikacją ze 
sprzętem zajmuje się oprogramowanie hosta, natomiast VM "widzi" 
konfigurację sprzętu określoną w jej konfiguracji, a nie przez 
fizyczny sprzęt. Ergo: kupujesz dowolny serwer dowolnej firmy, 
uruchamiasz platformę wirtualizacji i możesz przenieść wszystkie 
działające maszyny wirtualne bez żadnych zmian. 

        VM mają wbudowane mechanizmy migawek - można zapisać aktualny 
stan maszyny, coś wypróbować, a w razie potrzeby - jednym kliknięciem 
się wycofać. Mogę też zawiesić działanie maszyny wirtualnej (z 
dokładnością do cyklu zegara maszynowego i stanu rejestrów procesora), 
zapisać go na później i wznowić wtedy, kiedy jest mi potrzebna. W 
przypadku maszyn fizycznych jest to możliwe tylko wtedy, kiedy taka 
możliwość jest zawarta w systemie operacyjnym. Mogę łatwo przestawić 
zegar udając, że jest inna pora albo spowolnić czy przyspieszyć upływ 
czasu w stosunku do rzeczywistości.

        Na komputerze domowym używam maszyn wirtualnych do testowania 
oprogramowania przed instalacją (jeżeli mi się nie spodoba - to po co 
mam sobie zaśmiecać dysk albo ryzykować uszkodzenie systemu), ale 
także do odpalania aplikacji z innych systemów operacyjnych. Mam na 
przykład aplikację, którą uruchamiam w VM z Windows XP z praktycznie 
minimalnym przydziałem RAM (nawet mniejszym, niż był potrzebny do 
instalacji)- ale równocześnie mam dostęp do systemu-gospodarza i 
odpowiadam na newsy. No i jej prawie nigdy nie wyłączam - zawieszam do 
następnego razu. Za to w pracy mam VM z potrzebnym, ale rzadko 
używanym oprogramowaniem. Zamiast instalować software na fizycznym 
komputerze i marnować miejsce pracy albo instalować wszystkim i 
marnować pieniądze, mamy je na VM; jeżeli ktoś potrzebuje, może się 
połączyć ze swojego komputera i skorzystać. A jak nikt nie potrzebuje, 
VM nie zużywa praktycznie żadnych zasobów serwera. 

>> Szybkością.

        W dobie tanich serwerów, tanich dysków większe znaczenie ma 
komfort, wygoda i koszty zarządzania, a nie liczba taktów zegara 
traconych na obsłudze VM. 

>>>> Zwiększenie powierzchni dyskowej wirtualnego środowiska to tylko
>>>> zmiana parametru w przeciwieństwie do wymiany dysków w matrycach
> 
>>> Wpierw musi być ten rzeczywisty dysk.

        Z drugiej strony, dużo się oszczędza na nadsubskrypcji. Na 
przykład jak masz 10 komputerów, na których jest wolne po 100 GB, 
bezsensownie marnujesz 1 TB miejsca. Jeżeli masz 10 komputerów, które 
mają identyczną konfigurację systemu operacyjnego (@ 20 GB), marnujesz 
kolejne 200 GB. W przypadku stosowania VM używasz tylko tyle miejsca, 
ile rzeczywiście potrzebujesz. Dzięki temu rzeczywistą powierzchnię 
kupuje się w innym rytmie, niż by to wynikało z teoretycznego wzrostu 
zapotrzebowania, co w firmach obniża koszty zakupów. 

>> bywa, że są to osobne urządzenia.
> 
> Osobne -- co?

        Urządzenia. To takie zielone albo niebieskie pudełko 
zawierające wyłącznie dyski (magnetyczne albo SSD). 

>> Są narzędzia konwertujące fizyczną maszynę na obraz wirtualki.
> 
> Ciekawe -- po co. ;) 

        Po to, żeby można było uruchomić chodzący system w maszynie 
wirtualnej. 

>> Osobna matryca/NAS czy co tam - a pracować można na taniej,
>> bezdyskowej maszynie typu thin client.
> 
> Nic nie pojmuję.

        To taki rodzaj terminal . Swego rodzaju powrót do początków. ;)

> Dlaczego VBox nie wspiera obsługi NVidii?

        A co konkretnie masz na myśli? 
        * VirtualBox nie komunikuje się bezpośrednio ze sprzętem, bo 
tym zajmuje się system operacyjny gospodarza. W tym sensie Word czy 
Excel też nie wspierają NVidii. 
        * Maszyny wirtualne działają w środowisku wirtualnym, które 
jest całkowicie niezależne od środowiska fizycznego. Nie ta warstwa.  


-- 
Pozdrawiam,

(js).

PS. Odpowiadając bezpośrednio proszę usunąć minus wraz ze wszystkimi 
kolejnymi literami.

<Pop. w Wątku] Aktualny Wątek [Nast. w Wątku>