W dniu 2017-02-06 o 20:32, Jan Stożek pisze:
Jeżeli się nastawiasz na drukowanie zdjęć w jakości
profesjonalnej i umiesz to zrobić, to niewykluczone, że zrobisz to
lepiej, niż w labie.
Ja akurat tak. Na jakości mi bardzo zależy. Ale nie jest to dużym
problemem dla tych, którzy nie umieją ale znają speca od komputerów,
który coś wie o kalibracji. Kolega poprosił mnie o taką kalibrację jego
sprzętu i na nawet 6cio kolorowej drukarce wychodzi mu to lepiej niż z
okolicznych labów. Oczywiście przestrzeń barw szwankuje ale w labach
też często się to zdarza.
Ale jeżeli nastawiasz się na obniżanie kosztów
eksploatacji, to życzę powodzenia. Kiedyś też miałem drukarkę Epsona,
z pięciokolorowymi tuszami. Dopóki używałem oryginałów wszystko było
ok, ale drogi. Natomiast gdy zainstalowałem zamienniki, to wysmarkałem
połowę tuszy podczas prób kalibracji pod kątem zdjęć - a i tak nie
byłem tak do końca zadowolony z efektów, tylko już wąż mi zaczął
syczeć w kieszeni.
Prób kalibracji? Przecież dla kolorymetru zazwyczaj 2 wydruki A4 są
potrzebne. To jak tą kalibrację przeprowadzałeś, że Ci rzeka tuszu na to
poszła?
Papier fotograficzny jest w labie taki sam jak użytkownik domowy
może kupić w sklepie.
Ale w cenach hurtowych, a jeżeli sprzęt jest dobrze ustawiony,
to nie marnujesz tyle materiałów na próby. :D
Nie musisz marnować czasu na próby. Wystarczy poczytać jakie są rodzaje
papieru do foto-wydruków atramentowych i wybrać właściwy. Lenie w ciemno
mogą kupować profesjonalne papiery Illford. Fantastyczna jakość.
Kosztują znacznie więcej niż konkurencyjne ale pozbawiają konieczności
myślenia. Wystarczy zapytać na forum czy studenta fotografii na ASP.
Nie wycofałem, tylko doprecyzowałem mój stan wiedzy.
Ok :-)
Wątpię by jakakolwiek drukarka w przyszłości potrafiła się
samoczynnie kalibrować
A nikt nigdy nie będzie potrzebował więcej, niż 640 kB RAM. Nie
mówiąc o tym, że globalne zapotrzebowanie na komputery szacowano na
jakieś kilkanaście sztuk.
Jasne, ale poczytaj niżej.
Elektronika tanieje, a ludzie się bogacą.
Elektronika tak, ale patrząc na ceny sprzętu do kalibracji, to od lat
ceny się nie zmieniają, a może nawet rosną. Zgodzę się, że to zapewne
działania marketingowe o tym decydują gdyż nie wiadomo dlaczego uważa
się ten sprzęt za PRO. A PRO musi kosztować w/g marketingu.
Ponadto jest jeszcze jeden kłopot. Mianowicie trwałość tego sprzętu. Np.
wzornik kolorów po 2 latach powinno się utylizować bo traci właściwości
- utlenia się, czy cholera wie co jeszcze. Sprzęt do kalibracji korzysta
zawsze z takiego odniesienia przed rozpoczęciem pracy bo np. dioda
zmienia parametry świecenia, fotoelement również zmienia swoje "widzenie".
No i teraz praktyka: czy rozbierałeś kiedyś drukarkę atramentową czy
laserową po roku jej pracy? Czy widziałeś jak zafajdane jest wnętrze?
Szczerze mówiąc nie widzę możliwości (a i potrzeby też nie) instalowania
mega-wrażliwych na zanieczyszczenie komponentów do tego typu urządzeń.
(...) być w pełni profesjonalny i wystarczy, jak skalibruje drukarkę pod
kątem konkretnej partii tuszu.
Kalibracja w pełni profesjonalna niczego innego nie potrafi zrobić jak
skalibrować pod w/w kątem (tzn. tuszu + papieru). :-D
To już prędzej. Aczkolwiek w softwarze nie takie rzeczy da się
zaszyć. Wykrywanie niezgodności gamutu ze specyfikacją oryginalnych
tuszy też.
Co konkretnie masz na myśli? Jak niby sam software ma cokolwiek wykrywać?
Lista rzeczy, które "na zawsze" miały być w rękach fachowców
kurczy się w zastraszającym tempie.
Zgoda. Ale z drugiej strony w zastraszającym tempie maleje wrażliwość
ludzi na jakość i niechęć do wiedzy. Nie interesują się dlaczego coś
jest dobre lub złe i jak poprawić cokolwiek. Kupują telefony za 4 koła
bo - jak napisałeś - bogacą się i kto im podskoczy. A jeśli znawca
powie, że kupili g... to go zhejtują. Zapewne w ten sposób powstał
nawrót do płyt winylowych. Coś ludziom nie pasowało w brzmieniu
cyfrowym, zamiast dowiedzieć się o co chodzi i wymusić zmiany, to woleli
cofnąć się do prehistorii, kiedy niby było "lepiej". Ludzie już prędzej
potrzebują łechtania marketingowymi trikami, wysokich cen jako synonimu
jakości a nie faktycznej jakości. Dlatego uważam, że w chwili obecnej
nie ma potrzeby walczenia o jakość wydruków bo obchodzi to tylko garstkę
ludzi. Dlatego nie ma co się spodziewać rewolucji innej niż wymuszoną
powstaniem i upowszechnianiem się nowych technologii typu zastąpienie
papieru jakimś cudem elektronicznym.
--
Pozdrawiam,
Marek
|