Po głębokim namyśle Marek napisał w Monday 06 of February 2017 17:35:
> Czy lepszy sprzęt? Dom nie jedno ma imię :-D
To prawda, nie jedno.
Jeżeli się nastawiasz na drukowanie zdjęć w jakości
profesjonalnej i umiesz to zrobić, to niewykluczone, że zrobisz to
lepiej, niż w labie. Ale jeżeli nastawiasz się na obniżanie kosztów
eksploatacji, to życzę powodzenia. Kiedyś też miałem drukarkę Epsona,
z pięciokolorowymi tuszami. Dopóki używałem oryginałów wszystko było
ok, ale drogi. Natomiast gdy zainstalowałem zamienniki, to wysmarkałem
połowę tuszy podczas prób kalibracji pod kątem zdjęć - a i tak nie
byłem tak do końca zadowolony z efektów, tylko już wąż mi zaczął
syczeć w kieszeni.
> Czy lepsze materiały? Wątpię. Oryginalny tusz w labie jest taki sam
> jak w domu.
To zależy, jaki sprzęt ma lab i na ile jest obciążony.
Majstrowie od remontów już się nauczyli, że kupowanie zielonego
sprzętu, jak do domu, się nie opłaca, choć jest o połowę tańszy - i
kupują niebieski.
> Papier fotograficzny jest w labie taki sam jak użytkownik domowy
> może kupić w sklepie.
Ale w cenach hurtowych, a jeżeli sprzęt jest dobrze ustawiony,
to nie marnujesz tyle materiałów na próby. :D
>> I wcale bym się nie zdziwił, gdyby automat sam potrafił się
>> skalibrować po wydrukowaniu i zeskanowaniu obrazu kontrolnego - to
>> już nawet domowe drukarki potrafią, choć raczej w zakresie
>> pozycjonowania głowic, a nie korekcji kolorów.
>
> Dobrze, że się wycofałeś z głoszonej teorii w końcówce zdania :-)
Nie wycofałem, tylko doprecyzowałem mój stan wiedzy.
> Wątpię by jakakolwiek drukarka w przyszłości potrafiła się
> samoczynnie kalibrować
A nikt nigdy nie będzie potrzebował więcej, niż 640 kB RAM. Nie
mówiąc o tym, że globalne zapotrzebowanie na komputery szacowano na
jakieś kilkanaście sztuk.
> z prostej przyczyny: bo musiałaby kosztować ze 2000zł więcej. Taki
> jest mniej więcej koszt kalibratora sprzętowego do druku. Czyli
> zamiast 500zł Kowalski musiałby dać 2500zł. Sprzeda się? Moim
> zdaniem nie.
Elektronika tanieje, a ludzie się bogacą. Kiedyś telewizor był
luksusem, teraz normą (choć jeszcze nie w Polsce) jest bodaj 1,7 szt.
na gospodarstwo domowe. Za parę lat kalibrator przystosowany do
konkretnego sprzętu nie będzie kosztował więcej, niż 500-1000 zł albo
i mniej. Zwłaszcza, że do drukarki dla Kowalskiego nie będzie musiał
być w pełni profesjonalny i wystarczy, jak skalibruje drukarkę pod
kątem konkretnej partii tuszu.
> A drugi powód dotyczy materiałów eksploatacyjnych. Producenci
> drukarek obecnie kładą nacisk na zarabianie na materiałach
> eksploatacyjnych. Strzałem w stopę byłoby umożliwienie drukarce
> automatyczne dostosowanie się do nieoryginalnych materiałów
> eksploatacyjnych.
To już prędzej. Aczkolwiek w softwarze nie takie rzeczy da się
zaszyć. Wykrywanie niezgodności gamutu ze specyfikacją oryginalnych
tuszy też. I najbardziej korzystną dla producenta reakcję urządzenia
na takie fanaberie też.
> Dlatego ta dziedzina, moim zdaniem, zawsze będzie
> w rękach fachowców a nie Kowalskiego.
Lista rzeczy, które "na zawsze" miały być w rękach fachowców
kurczy się w zastraszającym tempie. IMHO większy wpływ będą miały
nawyki konsumentów i to, na ile będą oni nadal chcieli mieć zdjęcia na
papierze. Jeżeli będą, to będzie wystarczająco dużo osób, które będą
miały dwie drukarki w domu: jedną tanią do przeciętnej makulatury i
drugą, "fotofilską" ze wszystkimi bajerami do drukowania zdjęć.
--
Pozdrawiam,
(js).
PS. Odpowiadając bezpośrednio proszę usunąć minus wraz ze wszystkimi
kolejnymi literami.
|