Dnia 02.03.2016 Konrad Anikiel <anikiel.konrad@gmail.com> napisał/a:
> Kupiłem Raspberry Pi (jaka poetycka nazwa, malinka) synowi do zabawy. Nie
> palą się światełka, nie działa. Kupiłem drugi. Światełka się świecą,
> startuje. Trwa to tak długo, że wniosek ten sam: nie działa. To tylko kwestia
> definicji słowa "działa", ale dla mnie to nieporozumienie.
SOA#1
Bycie zewsząddostępnym klientem usenetu nie jest podstawowym zadaniem mojej
maliny,
ale sprawdza się i jest wygodne (z niej właśnie piszę przez ssh).
Chodzi na niej przede wszystkim domowy mikroNAS i serwer backupów (komputery
i jeden telefon) dla domowej sieci, radio internetowe (via transmitter fm,
sterowane pilotem radiowym z kuchni), dodatkowo serwer www (lighttpd)
oraz proxy (squid). Jak trzeba czasem to i mldonkey czy przeglądarka
jak trzeba ściągnąć skądś plik w dłuższym czasie. Testowałem też klienta
freenetu
i chodziło niezgorzej, mimo Javy. Oczywiście system jest na HDD, nie karcie
microsd.
W porównaniu do poprzednich sprzętów w tej roli (terminale: HP oraz Igel)
malina jest demonem prędkości i zużywa sporo mniej prądu.
>Teraz są tanie TV boxy, siedzi w tym cztero albo ośmiordzeniowy ARM, z jakąś
>tam lepszą albo gorszą grafiką.
Czyli praktycznie dokładnie to samo co w pi 2.
Kupiłem jeszcze za 70 zł klona (orange pi). Też fajna zabawka.
--
Dominik & kąpany (via raspbianowy slrn)
"Wszyscy chcą naszego dobra. Nie dajmy go sobie zabrać." (S.J. Lec)
Wyrażam wyłącznie prywatne poglądy zgodnie z Art. 54 Konstytucji RP
Pisząc na priv zmień domenę na gmail.
|