List otwarty w sprawie netiquette

Autor: Gregorio Kus (Grego_at_RMnet.IT)
Data: Thu 03 Oct 1996 - 19:32:04 MET DST


On Thu, 3 Oct 1996 09:24:17 +0100, Jacek Osiecki wrote:

>Jestem przeciw - jak ktos znajdzie cos fajnego, to moze
>to puscic na newsy i wszystko jest ok. - kto chce, ten bierze.
>Zadnych problemow z quota itp...

On Tue, 1 Oct 1996 10:38:25 +0100, Przemyslaw Kowalczyk wrote:

>Od kiedy netykieta jest prawem? Dla mnie prawo stanowi Sejm RP,
>a nie jacys kotsie, ktorzy dorwali sie do Internetu wczesniej
>niz ja. Poza tym, o ile dobrze pamietam lekcje historii w szkole,
>zadna etykieta nie miala zadnego zwiazku z prawem (przynajmniej
>w moim rozumieniu tych slow).

Drodzy i Wielce Szanowni Mlodsi Koledzy!

  Z gory uprzedzam, ze jak na starego zgreda przystalo,
bede przynudzal i prawil kazania. Mimo tego ostrzezenia
zachecam jednak do przeczytania tego tekstu do konca -
nie jestem jeszcze calkiem zdziecinnialy i zdarza mi sie
jeszcze czasami palnac cos uzytecznego.

  Powyzsze cytaty zostaly wybrane odrobine przypadkowo,
aczkolwiek sa wystarczajaco charakterystyczne i pojawily
sie niedawno. Wybor ich nie swiadczy bynajmniej, ze mam
szczegolnie na pienku z ich autorami. Zwyczajnie - na kogo
padnie, na tego BEC!

  Wspolna cecha duzej ilosci tego typu postingow tzn.
"lamerzy kontra netykieta" (wybaczcie slowko) jest calkowite
niezrozumienie nie tylko samej netykiety, ale i jej podstaw,
bazy, ducha. Netykieta tylko pozornie jest podobna do innych
zestawow konwencji obowiazujacych w innych srodowiskach.
Tym co ja wyroznia jest przede wszystkim jej mlodosc,
co powoduje, ze trudno w niej znalezc zalecenia, ktorych
powodow powstania nikt juz nie pamieta, ale stosujemy sie
do nich wylacznie przez "bezwladnosc". Naturalna jest rzecza,
ze mlodzi ludzie maja odruchowa niechec do konwencji, ktore
w zmienionej rzeczywistosci nie niosa juz za soba zadnych
wartosci. Troche zescie sie jednak pospieszyli z wyrzucaniem
na smietnik facetow z epoki unixa lupanego. Wielu z nich
to jeszcze bardzo mlodzi ludzie, bo tez i caly internet
jest jeszcze bardzo mlody (a jesli dziecinnieje to nie
ze starosci tylko za Wasza, mlodych, przyczyna).
Zamiast wiec pyszczyc na starych, ktorzy nie rozumieja
cyberspacy, internautow itp. pierdol, postarajcie sie
najpierw choc przez MOMENT zastanowic, czy przypadkiem
te elementarne zasady netykiety nie maja jednak jakiegos
glebszego sensu. Dla ulatwienia Wam tego zadania (wiem,
ze to trudne - jak ktos nie przyzwyczajony to i glowa
moze bolec) dodam, ze te zasady z reguly wcale nie zostaly
WYMYSLONE przez tych "dziadkow". One zostaly po prostu
ODKRYTE, a to zupelnie co innego. Internet powstawal
"na zywiol", i z poczatku mozna bylo w nim robic
praktycznie wszystko. I dopiero obserwujac co sie dzieje
kiedy wolno wszystko, wydzielono z tego "wszystkiego"
niektore rzeczy, ktore ewidentnie szkodzily wszystkim,
a co najmniej znacznej wiekszosci uzytkownikow, ktorzy
jeszcze wtedy nie nosili dumnej nazw "internautow",
i nawet im przez mysl nie przeszlo "nawigowac po internecie"
- po prostu robili swoje.

  To bardzo sympatyczne z Twojej strony Jacku, ze masz
tak duze zaufanie do wladz umyslowych wspoluzytkownikow
internetu, lecz ja musze Ci powiedziec, ze jest ono
rownie sympatyczne co naiwne. Nawet w czasach kiedy
internet byl sprawa elitarna, znalazlo sie dosc glupow,
zeby stalo sie koniecznym zdecydowane zabronienie
puszczania binariow na newsgroup'y i mailinglist'y.
  Piszesz "jak ktos znajdzie cos fajnego, to moze
to puscic na newsy", zapominajac o tym, ze znajdzie
sie masa ludzi ktorzy nie potrafia ani sami splodzic
czegokolwiek, a jakos beda chcieli zaznaczyc swoja
obecnosc, jak i takich ktorzy w swietej naiwnosci
bedac przekonani, ze sa dobroczyncami ludzkosci
(bo przeciez znalezli "cos fajnego" i dziela sie z tym,
[jakie to mile i chrzescijanskie]) zasypia newsy
rzeczami ktore albo nie interesuja nikogo, albo wszyscy
od dawna to znaja/maja.

   Z kolei Kolega Przemyslaw tlumaczy mi rzeczy oczywiste,
co jest ewidentnym dowodem na to, iz uwaza mnie za idiote.
Sprawie mu zapewne duza przyjemnosc (mnie tez cieszy kiedy
ktos okazuje sie nie byc idiota), pozwalajac sobie na
zarozumiale zaprzeczenie. Zamiast tlumaczyc mi czym sie
rozni prawo od etykiety, wystarczylo zrozumiec przenosnie
spowodowana zreszta wylacznie zartobliwym potraktowaniem
podpisu (Szeryf). Natomiast jesli chcemy analogie drazyc
dalej, to z historii (na ktorej lekcje sie powolywales)
przypomne Ci instytucje sedziego pokoju, ktora w swoich
poczatkach funkcjonowala doskonale wlasnie w mlodych
spolecznosciach. Wspolczesny kodeks karny i (a zwlaszcza)
kodeks postepowania karnego, mimo swoich niewatpliwych
zalet prowadzi rowniez do straszliwych paradoksow,
do wypuszczania na wolnosc wielokrotnyhc mordercow
z powodu sztuczek prawnych adwokatow, lub niedopatrzen
policji w trakcie dochodzenia. Rzeczy, w kazdym razie
sprzecznych z elementarnym zdrowym rozsadkiem i elementarnym
poczuciem sprawiedliwosci.
  Mysle ze netykieta spelnia role swoistego sedziego
pokoju, i posluguje sie zazwyczaj zdrowym rozsadkiem
a nie kilometrowymi rozwazaniami "uczonych w pismie".
Problem z tym, ze sedzia pokoju byl wybieralny. Dana
spolecznosc sama sobie wybierala tego sposrod nich
ktorego uwazala za rozsadnego, sprawiedliwego
i DOSWIADCZONEGO. Sadze ze nawet Ty nie glosowalbys
na smarkacza na to stanowisko. Wiec zostawmy moze
sprawe ksztaltowania netykiety tym bardziej doswiadczonym?
  Dlaczego napisalem ze to problem? Poniewaz jak
wybieralny to i zdejmowalny. Jesli lamerzy, ktorzy
stanowia teraz ogromna wiekszosc uzytkownikow
internetu, odrzuca netykiete, na rzecz jakiejs
cyber-punk-anarchii czy czegos w tym rodzaju, to
nic sie nie bedzie dalo na to poradzic. Wladz
w internecie nie ma (i oby jak najdluzej nie bylo)
wiec na zastapienie szeryfow i sedziow pokoju
przez kodeks karny i policje - nie ma co liczyc.
Zostanie tylko syf, a internet, ktory byl kiedys
moim marzeniem, jednym z glownych powodow mojej
emigracji (w Polsce wtedy byl niedostepny),
stanie sie druga televizja tylko jeszcze glupsza.

  Poniewaz w wiekszosci takich postingow jak Wasze
(lamerzy kontra netiquette) jest sporo typowej
mlodzienczej zarozumialosci, wiec zwierze Wam sie,
ze zarozumialosci (choc juz nie mlodzienczej)
i mnie nie brakuje. Tyle, ze u mnie sie to przejawialo
zupelnie inaczej. Zarozumialosc nie pozwalala mi palic
glupa, wiec zanim zaczalem sie odzywac, posciagalem
sobie wszystkie mozliwe "Internet Guides" (sa ich
dziesiatki), wydrukowalem je sobie i UWAZNIE przeczytalem.
Wcale nie przyjalem ich bezkrytycznie, ale przynajmniej
nie smierdzialem na kilometr zarozumialym lamerem,
ktory krytykuje lub popiera pewne zjawiska nie majac
o nich kompletnie pojecia, sadzac przy tym buraka
za burakiem, od samego naglowka postingu zaczynajac
a na sygnaturze konczac. (wymyslne pseuda [naglowek]
jak ASCII-graphic [w sig'u] quasi nieomylnie zdradzaja
lamerstwo).

Grego

P.S. Ostrzegalem, q...a, ze bede trul/

--
/-----------------------------------------------------------------
Gregorio Kus    Grego_at_RMnet.it                Grego_at_cyberspace.org
ROMA, Italy     http://www.RMnet.it/~grego    Grego_at_FreeNet.hut.fi
Anonymous Mail Service - http://free.rmnet.it/~grego/AnonMail.html


To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Tue 18 May 2004 - 12:33:46 MET DST