Użytkownik "maniek" <spam@spam> napisał w wiadomości
news:57fa0b3c$0$1544$b1db1813$926ec78a@news.astraweb.com...
znalazłem pewną dziurę w Chomikuju, dzięki której żłopię na potęgę pliki
MP3
90% dostępnych na sieci mp3 to techniczne dno. Niejedna mp3 zrobiona nawet
A to jasne.
na 320kbps potrafi brzmieć jakby była na 96kbs, bo jakimś tak wypasionym
ultra mega prof kodekiem za grubą kasę robiona.........
Bo nawet nie sprawdzone, co kompresuje. Na bylejakich ustawieniach
do,yślnych, obliczonych może na szybkość, gdy sobie na spacer wychodzę,
pochodzić, pobiegać i nie ma czasu na czekanie, aby dobrze zeszło.
drobniejsze usterki dźwięku zapewne znikną w szumie otoczenia, więc będzie
gorzej, ale szybciej.
Osobiście skłaniam się poszukać czegoś w lossless i dopiero z tego sobie
samemu zrobić porządną mp3 darmowym, porządnym kodekiem Lame w którymś z
Ja najlepiej wolę sam zrypać płytkę CD.
presetów. Oczywiście wcześciej przyciszyć wejściowego wave-a, bo dziś
nastała kolejna chora moda, że CD tłoczymy z poziomem o +6dB względem tego
co kiedyś za dobrych czasów realizowano i potem niepotrzebnie bitrate mp3
jest pożerane na obsłużenie ryczącego audio.
Ale ci, co układają fosforobrązowosrebrowo-miedzianoaluminiowe, komponowane
dla "idealnego" uzyskania przenikalności magnetycznej względnej równej
idealnie jedności, na kamiennych podstawkach, z marmuru rżniętego pod kątem
jaki tworzą ścianki pryzmatu nikol, pomnożonym przez pierwiastek z pi,
podniesiony do potęgi 1/e (podstawa logarytmu naturalnego), ale ci, będą
pewnie bździć o nadzwyczajnej średnicy i soczystej panoramie nagrania.
Sami pewnie tak kodują...
A potem... swego czasu niejedną kurew zaadresowałem pod gościa, który zgrał
byle jak z trzeszczącego winyla, nagranie, co sięga góra do 10 kHz, bez
znormalizowania WAV-a, więc albo z megaprzesterem, albo z poziomem ledwie
20% (i mniejsze bywały), ale... oczywiście, zrobił z tego 320. Niekiedy,
jeśli jakość nagrania na to pozwalała, rozkompresowywałem, normalizowałem i
ponownie romiłem empecza, ale nie wyżej niż 128, no, 160 kbps, obowiązkowo
insane, by zminimalizować skutki (niestety, często były, ale wyboru nie
było, kiedyś miejsce w odtwarzaczu było cenne) dwukrotnego kompresowania.
Oczywiście mimo poziomu o +6dB wyższego dynamika ileś tam razy mniejsza,
Od reklamiarzy się nauczyli.
najpierw napompują aż do przesteru, a potem ten przester prasują i mamy
przebiegi trapezopodobne w odsłuchu ze zniekształceniami kilka % - czyli
słyszalne gołym uchem, gdzie powinno być grubo poniżej 0,01%. Potem się
okazuje, że jakieś tam reedycje z szumnym bełkotem: "24-bitowy remastering
cyfrowy i oczyszczanie" brzmią dużo gorzej dla ucha (chodziło tylko żeby
I znów mi się przypomniało, jak jeszcze w latach 80 chyba, no, licencji
radiowej jeszcze nie miałem, a to od 1988, to puścili, wówczas to było PR2,
inne, niż dzisiejsze, bardziej wówczas uniwersalne, puścili jakieś stare
nagranie. Jedno - z tradycyjnej płyty srebrnej, 16-bitowej. Drugie - z
jakiejś złoconej, 24-bitowej. Rezultat tej "lepszej" płyty... Od razu
usłyszałem, jako słuchowiec, że to bardzo grubymi nićmi było szyte. A
wypowiedzi redakcji sugerowały, że oto przetwarzanie 24-bit wyłuszczyło z
nagrania wartości, które skrzętnie skrywał analog (nagranie coś z lat 40
około) i których nie pozwalało wydobyć przetwarzanie 16-bitowe.
A jeszcze to zakadzanie spoleczeństwu, że nierównomierność obrotów płyty CD
jest tak świetna, że nie daje się zmierzyć... ta... aha... Za młody byłem,
by to wyczuć, że smędzą, po paru latach dopiero, jak jeszcze pierwszy szał
nie minął, jakieś pismo, w miejsce frazy "nierównomierność obrotów - poniżej
możliwości pomiaru" podało "nierównomierność obrotów - dokładność kwarcowa",
zbliżając się do technicznej prawdy o tym, czym jest odczyt płyty CD. Że
obroty mogą być bardziej nierównomierne, niż w pierwszych patefonach, że
płyta może być mimośrodowa, co czasem było przy odtwarzaniu słychać, jak
pracowało serwo w napędzie, a sprawę załatwaia zwykłe buforowanie, przy
którym stwierdzenie o niedokładności obrotów jest po prostu bezprzedmiotowe.
ładne unc-unc się pojawiło przez podbicie niskich tonów) niż te stare
wydania z przełomu 80/90. Tak samo współczesna radiofonia ukf nadaje -
jeden wielki chlew audio dla ludzi którym słoń na ucho nastąpił.
Współczesna
No, jak gówniażeria słuchała walkmanów tak głośno, że słyszał to drugi
koniec autobusu w godzinach szczytu, to nic dziwnego, że przygłucha jest.
przereklamowana CYFROWA telewizja naziemna słynie z emisji gównianej
ścieżki audio, której na słuchawkach bez bólu głowy nie da się słuchać, bo
tak skompresowana i głoski ś, ć, ź, c, s dzwonią po uszach niemiłosiernie.
z TVP to tylko kanał dla dzieci ABC ma dobrej jakości strumienie audio.
Ech... czyżby dzisiejsi akustycy, to byli studenciaki z doskoku, łapanki? Bo
gdybym nie zetknął się z tym, o czym piszesz, osobiście, to bym odpisał, że
przewrażliwiony jesteś. A tu prawda jest taka, że i ja się pod tymi słowami
podpiszę. W reklamach jednym z najbardziej mnie wkurzających emelentów, jest
właśnie takie silne zagęszczanie dźwięku, gdzie pilnowane jest chyba to, aby
poziom na mierniku napięcia się zgadzał... Wziąłem kiedyś kawałek fonii z
TV, porównałem normalny program i przerywającą go reklamę. Poziom
identyczny. Ale na reklamie oscylogram bardzo zagęszczony, a na zwykłym
programie blady, ledwo widoczny.
Mało TV oglądam, jeśli, to jakieś programy techniczne, oraz kabarety, może
dlatego, że one z założenia są, jakie są i nie muszę niczego w nich czytać
między wierszami, jeśli nie chcę. Czasem lżejsze programy śledcze, czy o
zwierzętach. Wkurzają wstawki na koniec programu, że "za chwilę obejrzysz,
jak Kimce Km o nazwisku brzmiącym mocno ormiańsko spadają majtki", albo coś
innego, równie ambitnego... a raczej "ambitnego". Ale czego się spodziewać
od społeczeństwa, które podnieca się megadebilizmami typu Warsaw Whore (w
oryginale Shore)...? Na częście, przy konkursie szopenowskim, głowa jeszcze
mi nie pękła, więc chyba tak bardzo nie skiepścili przekazu, nie lubię
fortepianów Yamaha, bo brzęczą, najlepiej grają Steinway'e. A programy dla
dzieci... to osobna kategoria, bidne te manipulowane sieczką dzieciaki... Bo
wartościowych programów dla nich raczej niewiele.
--
Szanujmy mądrych, przykładnych, chwalebnych,
Śmiejmy się z głupich, choć i przewielebnych. - I.Krasicki "Monachomachia"
(dostępny tu adres email nie jest zarejestrowany w żadnym serwisie,
i JAKIKOLWIEK mailing BEZWZGLĘDNIE zostanie potraktowany jako spam!)
|