Nie odczuwam żadnego! Wszystko idzie do nikąd jak cały ten świat. Wieczna
pogoń za niczym. W najbliższych latach to wszystko pierd.......... i
zaczniemy od czasów jaskiniowców. Jeżeli zmieniam system to tylko dlatego,
że jak już było pisane powyżej jakiś baran wymyśla sobie, że moja
przeglądarka www jest do bani i muszę zainstalować nowszą jej wypasioną
wersję, której instalka waży 2x więcej niż mojej starszej wersji. A za
chwilę przy próbie instalki spuchniętego noweg g... instalatar stwierdzi, że
mam muzealny system, który jest do bani i mam zainstalować już nowszy
wypasiony aby móc obsłużyć 2x spuchniętą wersję przeglądarki.
Gdyby nie te odgórne pouczenia to do dziś bym sobie pstrykał na win2k jako
najbardziej udanej produkcji bez cudowania, ch..... mujów, skaczących węży,
fonntan - czyli zbytecznego balastu i uszczęśliwiana użytkownika na siłę,
gdzie system wie lepiej od użytkownika co trzeba zrobić.
Mi to kompletnie nie jest potrzebne do szczęścia.
Martwi mnie, że z linuxem dzieje się podobnie - a szukam jakieś małe
alternatywy, która będzie mi przypominać win2k i będzie taka surowa wyglądem
jak win2k. Odpala człowiek na próbę jakąs wersję live, a tam jakieś skaczące
animowane okna i masę dopiętych zbytecznych głupot, ale player nie potrafi
odtworzyć nawet mp3 bez pobrania kodeków...czyli obraz zawiera g... a
istotnych, podstawowych rzeczy brak w nim.
Strony www to samo. Te same treści do przekazania 15 lat temu i wystarczyło
przeglądarce skonsumowane 100MB RAM, dziś to już idzie w GB po otworzeniu
kilkunastu okien, a za chwilę wszystko się i tak wywala.
I potem przewalanie nastu GB "danych" systemowych, bo trzeba sobie obraz
partycji systemowej zrobić z toną g... zamiast przewalić 3GB i uzyskać obraz
niecałe 2GB z normalnego systemu.
|