"Grzegorz Niemirowski"
Bo XP 64-bit zawsze był na uboczu, mało kto go używał. Nie wiem po co
aplikacje miałyby go wspierać dzisiaj.
Gdyby nie coraz głupsze strony www z toną skaczącego, animowanego,
zbytecznego gówna, dziesiątek zakładaczek, rozwijanych menu, które pożerają
kolejne setki MB RAM na każdą, a Firefox już kończy stabliną pracę w okolicy
1,7GB pożartego RAM-u to bym siedział na xp 32. Na 32xp zaczynało brakować
wsadzonego fizycznie 4GB RAM (widziane 3GB).
Potrzebowałem zapewnić więcej RAM-u i stąd bez grzebania się w najnowsze,
wolniejsze dla tego samego sprzętu windowsy skorzystałem z edycji 64bit dla
widzenie większej ilości RAM-u.
Widać wyraźnie, pomimo że firefox jest w wersji 32bit to ten sam firefox
zainstalowany pod xp 64bit potrafi jeszcze "przyjąć" (otwarciem kolejnych
stron pamięciożernych) o te 500-700MB RAM więcej i nadal jeszcze działać.
Gdy ta sama historia w xp 32bit powodowała już dużo wcześniej wywrócenie
przeglądarki, nagle trach, wszystkie okna się zamykają i komunikat o awarii
firefox.
Chodzi Ci o to, że dalej używamy klawiatury i myszy?
Chodzi mi o to, że przeciętny użytkownik do posłuchania mp3, obejrzenia
filmu, napisania czegoś w pliku tekstowym, obejrzenia strony (bez potrzeby
grania w jakieś tam wypasione współczesne gry, które kochają wszelakie
nowości nie wspierane przez stare systemy operacyjne), wysłania maila, nic
więcej na dziś dzień nie potrzebuje niż ten nastoletni system.
Widocznie ty jako mózg programistyczny czegoś więcej wymagasz, ja jako
przeciętny użytkownik gdy ktoś odgórnie nie będzie narzucał chętnie do dziś
bym został na moim ulubionym win2k.
Zwyczajnie mnie to wkurza, że coś co dla zwykłego zjadacza chleba może nadal
po nastu latach działać, nagle odgórnie przestaje działać, bo strona zaczyna
ci krzyczeć, że jesteś za stary, masz zły system i takie inne chece.
Coś na wzór dziś już wiejskiego mbanku. Mieli wypasiony interfejs, ponieważ
miał on dobrych 10 lat, to był już zły i trzeba było na siłę
unieszczęśliwiać dotychczas zadowolonych z niego użytkowników i wmawiać im,
że idzie lepsze (czyt. pejsbukopodobne gówno).
No nie bardzo...
Jak nie bardzo.
Miej blaszaka z okolicy roku 2000 (czyli np. jakiś tam Athlon xp), 1GB RAM i
najpierw zainstaluj na nim np win2k, a potem odpal sobie jakąś współczesną
kobyłę od visty w górę. Już widzę tą szybkość działania........... To jest
dla mnie kluczem. Chciałym aby: Nowsze = szybsze, a tak niestety nie jest.
Tak jak programiści piszący swoje programy pod wszelakie procesory w
elektronice.
Jego pierwszy program gdzie kod maszynowy ważył X KB, a po 5 latach jak
dochodził do coraz wyższej klasy programistycznej, nowa wersja programu
ważyła 2x mniej, a realizowała to samo.
Podobnie firefox, instaluję tylko wtedy nowszą wersję jak strony usilnie
kwik czynią, że mam za starą wersję i że to lub tamto dlatego nie działa.
To tak jak strona np allegro. Z okolicy roku 2000 była dla mnie swoją szatą
wspaniałą technicznie stroną, prosta, miła dla oka bez zbędnych wodotrysków
i dzikich węży. Ale gdzie tam była zła bo już stara, trzeba było do niej
przykleić tony zbędnego gówna. Doklejone gówno spowodowało, że moje zakupy
są tańsze i przebiegają na wyższych poziomach
świadomości.....................................
Ten sam towar bym kupił gdyby ta strona miała niezmieniona szatę i nie
wymagała kolejnych setek MB RAM - względem starej wersji - do wyświetlenia
wyników szukania, wybrania interesującej mnie pozycji i jej nabycia.
Wystarczy rzucić okiem na firefox - coraz nowsza wersja coraz bardziej
spuchnięta.
W przeciągu 5 lat ten program to już spuchnął przynajmniej kilka x, a ja nic
więcej na nim nie robię niż robiłem to 10 lat temu, tylko odgórnie ktoś mnie
zmusza, żeby robić dziś to samo co 10 lat temu musisz użyć wypasionej
najnowszej wersji spuchniętej 8x i więcej razy względem starych wersji z
okolic 2007. Jestem właśnie tego wrogiem.
|