Użytkownik "Krystek" <spamtrap@krystek.art.pl> napisał w wiadomości
news:koo5m0$gdk$1@node1.news.atman.pl...
W dniu 2013-06-05 21:54, artiun pisze:
Ktoś Ci wcześniej napisał "pod but z nim". Za te parę groszy nie warto
zawracać sobie dupy. Nauka, praktycznie żadna, sorry ale jeśli komuś
potrzebne szkiełko i oko "niedowiarek" to i tak się to tak kończy. Nie
Stąd moje zastrzeżenie o zachowaniu kopii danych, dopóki po skopiowaniu nie
okaże się wszystko w porządku.
oddawaj do zabawy, bo może ktoś inny się natnie, wywal - :) Najlepiej
Najlepiej. To już się w kapsko położy niebawem, choćby przyjemność z zabawy
już mała.
zakop, może przyszli archeolodzy odnajdą jakiś ślad inteligencji :)
Jeszcze zbadają podepną i im błąd odczytu wyskoczy :P :)) I powiedzą - jakie
to gówniane nośniki mieli w tamtych czasach, na podstawie tylko jednego
zbabolonego pena :)) I jak oni przetrwali w składowaniu danych :))
Wiesz, może tak - może nie. Gdybym miał np. pena 16GB i takie rzeczy by
się działy to wolałbym umieć zdiagnozować przyczynę problemu i mu
problemowi zaradzić, bo pen 16 czy 32GB jest ciut droższy, niż kilka
złotych :)
Ale mimo wszystko, czasem nawet za stówaka nowego kupić, wyniesie o rząd
taniej, niż odzyskiwać dane w firmie... A stary do zabawy w dorzynanie,
zbierać, im więcej się da dorżnąć, tym większy bonus w grze. A potem twarde
wymazanie danych przez podpięcie wprost pod 230V, albo, mając zasilanie
bańki kineskopu zrobić łuk elektryczny między plusem a masą (o ile
zabezpieczenie nie wywali, pamiętać o izolacji), a w ten uk wsadzić
badziewa. Ostatecznie w szczypce i przypiec jak kiełbaskę na ognisku, w
płomnieniu palnika gazowego, a jak ktos nie ma, to w mikrofalówce :)
A swoją drogą to po zabawach pendrive'ami (miałem jeszcze drugi - Kingston
4GB, który zdechł i którego musiałem rozebrać z obudowy, żeby sprawdzić
oznaczenie kontrolera - niestety nie udało się go przywrócić w ogóle;
wyląduje na śmietniku. A pendrive ów padł, gdy użytkowniczka wyjęła go
zbyt szybko z portu USB po operacji kopiowania danych) muszę przeprowadzić
lekcję uświadamiającą z higienicznego korzystania z pendrive'ów, żeby nie
było więcej takich niespodzianek ;)
To coś obcego go chyba zjadło, nie zdarzyło mi się takie wysuwanie raczej...
może podświadomie uważam? W każdym razie żaden pen mi nie padł w taki
sposób.
Zasadniczo, jak kilka sekund czekam na zakończenie zapóźnionych zapisów.
Takie przyzwyczajenie po prostu. Coś, jak niedotykanie przewodów pod
napięciem nawet, jakby nie poraziły z braku zamknięcia obwodu...
--
Pod żadnym pozorem nie zezwalam na wysyłanie mi jakichkolwiek reklam,
ogłoszeń, mailingów, itd., ani nawet zapytań o możliwość ich wysyłki.
Nie przyjmuję ŻADNYCH tłumaczeń, że mój adres e-mail jest ogólnodostępny
i nie został ukryty. Wszelkie próby takich wysyłek potraktuję jako stalking.
|