Autor: Jerzy Turynski (jeter_at_polbox.com)
Data: Mon 19 Feb 2001 - 13:53:24 MET
Witam !
Wojtek Zak <zakvoy09_at_poczta.wp.pl> napisał
w <96lv96$11c$1_at_news.tpi.pl>...
> Użytkownik "Jerzy Turynski" <jeter_at_polbox.com> napisał w wiadomości
> news:01c09856$384613e0$0b01a8c0_at_jtt...
> > Witam !
> Zostawiam cały twój post, nie odnoszę się do fragmentów, ale do całości.
> Sorry, ale udajesz, że nie wiesz o co chodzi, czy rzeczywiście nie czujesz
> problemu?
> Ludzie biorą stały dostęp dla jednego komputra, a potem kombinują, czasem
> wręcz jak koń pod górę, jak pożenić ten komputer z innymi w tym samym bloku
> czy w sąsiednim.
[...]
> Tak że to, co widzisz jako problem prawniczy, to w istocie problem
> ekonomiczny.
>
> Wojtek
> Kiedy nie wiadomo, o co chodzi - wiadomo, o co chodzi...
Taaak... moim skromnym zdaniem (i niestety mam świadomość, że najwyraźniej
tkwię tu w zdecydowanej mniejszości...) chodzi mniej więcej o to:
<< Jeśli obecna tendencja utrzyma się, to będziemy się śmiać z coraz głup-
szych rzeczy. Ostatnio ludzie najchętniej śmieją się z dowcipów na pozio-
mie szympansa. Zero skojarzeń, najprostsze pojęcia, nie wymagające wiedzy,
ogłady, stylu i smaku. >> [M. Wolski z okazji "nowego tysiąclecia"] ;-(((
Sorry, ale nie mogłem się powstrzymać...
Najprawdopodobniej poniższe będzie dla Ciebie (i niestety większości zgod-
nie z 'diagnozą' Wolskiego) daleko 'poza rozumem', ale mimo takich nieopa-
nowanych przypuszczeń zaryzykuję:
<< Nie możemy dostrzec, czym nauka jest, nie mając w głowie wyobrażenia,
czym powinna być. >>
K. Popper
Jeśli trudno będzie Ci skojarzyć, to podpowiem: Powyższy warunek poprawne-
go zrozumienia dotyczy nie tylko "nauki" jako całości, ale również każdego
jej produktu z osobna. Gdy nie jest spełniony, to mamy do czynienia z np.
takim 'fenomenem' jak ten, że spora część Rosjan swego czasu była 'święcie
przekonana', że Wołga jest najlepszym samochodem pod słońcem.
Może więc z tego powodu lepiej nie używaj słówka "ekonomia", jeśli dobrze
nie wiesz, czym "ekonomia" powinna być a czym w dużej liczbie przypadków
- jak okazuje się w szarej praktyce - jest w istocie.
Byś choć 'z grubsza' mógł rzecz zrozumieć, to opowiem pewną autentyczną hi-
storyjkę: Swego czasu (a było to jakieś 15 lat temu) znajomy gościł u siebie
oryginalnego 'żabojada'. Wymyślił, że w ramach prezentacji naszego pięknego
kraju pokaże mu Zakopiec, a przy okazji, by obraz był pełniejszy postanowił
zawieźdź go tam pociągiem ... jakbyś nie wiedział - wtedy dziwnym zbiegiem
okoliczności mającym ksywę (o ile dobrze pamiętam): "rzeźnia". Do zadania
podszedł nadzwyczaj starannie i zawczasu dobrą godzinę (a może cały poprze-
dni wieczór) tłumaczył Francuzowi, jak ten ma się zachowywać, gdy ów pociąg
wjedzie na peron... No i cóż się stało?
Gdy pociąg rzeczywiście zajechał a tłum rzucił się na cel 'zgodnie' z typo-
wą metodyką zdobywania ćwierci stopy kwadratowej na korytarzu - ów kumpel
w trakcie szaleńczego rzutu do pierwszego szeregu zdobywców mimo wszystko
kątem oka zdążył zaobserwować, co też porabia jego żabojad. A ten stał jak
przymurowany (wbrew wszelkim syzyfowym instrukcjom kumpla). A że co chwilę
ktoś pędzący ku drzwiom wagonu bez pardonu go 'potrącał', ten... z ostrym
zdumieniem/'w stanie wyobcowania od rzeczywistości' odwracał 'w stronę
znikającego potrącacza głowę i powtarzał: "Pardon, pardon, pardon..."
Nota bene: jeśli Wolski ma rację, a Ty nie jesteś w stanie wyobrazić sobie
tej sytuacji, to męczę się bez większego sensu.
W każdym bądź razie owa historyjka dobrze pokazuje, czym różni się realna
Ekonomia od "problemów ekonomicznych", jak raczyłeś - sprzedawanie 300%
albo i więcej biletów w stosunku do rzeczywistej pojemności pociągu - rzecz
'dyplomatycznie' lub raczej kompletnie nieświadomie nazwać.
Co się dzieje, gdy taksiarz "wpadając na pomysł ekonomiczny" bierze miast
dopuszczonych czterech, to np. 6 pasażerów (wrzeszcząc przy tym, że śred-
nio mają mieć po 40 kg, bo jak pojedzie na wagę i będzie więcej, to zapła-
cą JEMU karę wartości potrójnego kursu) ? Jeśli nie wiesz, to podpowiem:
Ano - łapie go 'SAMA Z SIEBIE' policja i wlepia JEMU a nie pasażerom gruby
mandat, i to niezależnie od tego, czy pasażerowie skarżą się jej, że jest
im ciasno czy wręcz przeciwnie.
Jeśli projektant sieci energetycznej w budynku "ze względów ekonomicznych"
wymyśli sobie doprowadzić do niego linię (i trafo) obliczone na 30% maksy-
malnego poboru mocy (i DOKŁADNIE wskutek tego, a nie 'wredoty' mieszkańców,
którym zdarza się 'zupełnie bezsesownie' powłączać za dużo odbiorników -
główne korki będą wyskakiwać z regularnością zegarka i nie ma zmiłuj się
- rzesze najlepszych fachowców-cudotwórców nie pomogą, dopóki nie przesta-
nie się wpadać na równie 'ekonomiczne' rozwiązywanie problemu nieokiełzna-
nego chciejstwa) to wyląduje w sądzie i najczęściej już ZUPEŁNIE kto inny
wyłącznie za szmal "ekonomicznego pomysłodawcy" będzie rzecz poprawiał.
Najwyraźniej jesteś zbyt młody, by pamiętać czasy namolnie ogłaszanych w
radiu komunikatów o "stopniu zasilania"... Ale jak uczy Pietrzak, "histo-
ria uczy, że jeszcze nigdy nikogo i niczego nie nauczyła..."
Dopóki będą sprzedawane 'usługi' sprzedaży kota w worku, który niczym
schrodingerowy okazuje się być częściej totalnie martwy niż żywy zgod-
nie z wyimaginowanymi cacankami-obiecankami, to i nikt nie powinien, bo
i nie będzie MÓGŁ poważnie traktować takiego medium. Dopóki właściciel
onych 'linii powietrznych' będzie gwarantował jedynie to, że "jak się
uda, to pan dolecisz", a jak 'siła boska' vel 'chamstwo nadużywaczy'
i 'wrogów klasowych' nie pozwoli, to "spadniesz i już" - nie będzie mo-
wy o jakiejkolwiek Ekonomii a jedynie o złodziejstwie i to w żywe oczy
(albo o niedorozwoju umysłowym na poziomie handlarzy niewolników).
Przemyśl to sobie dokładnie, bo jeśli dłużej te rzeczy będą Ci się my-
lić, to może się zdarzyć (i co więcej - powinno !), że dokładniej tłu-
maczyć Tobie ową 'tak subtelną, że dla większość pomijalną różnicę' bę-
dzie co najwyżej resocjalizator w pierdlu...
Pozdrawiam
JeT.
P.S. Wbrew pozorom winna nie jest TPSA czy AC, ale ich bezmyślni klien-
ci. Złodzieje tak jak 'poboczne panienki' rodzili się, rodzą i będą się
rodzić zawsze. A natura złodzieja jest taka, że złodziejstwo 'po wsze
czasy' i bez mrugnięcia okiem będzie nazywał uczciwością, zaś chamami
'upierdliwych klientów' i tych wszystkich, którzy mu złodziejski proce-
der będą utrudniać.
Jeśli 'klient' nie jest świadom (bo zwyczajnie w kraju brakuje uczciwych
fachowców, którzy RZETELNIE/SKUTECZNIE byliby w stanie tłumaczyć ludziom
poprawny stan rzeczy), że 'nagie haki' i ocet na półkach nie był (jest!)
'dopustem boskim', ale wynikiem niekompetencji lub zwykłego złodziejstwa
'usługodawców' i dopuszczających ich do procederu w istocie samozwańczych
polityków - to będzie okradany precyzyjnie do momentu, aż sobie poprawne-
go i aktualnego 'stanu spraw' wystarczająco dokładnie nie uświadomi.
A z drugiej strony - oszukiwany czy okradany Z NATURY RZECZY bardzo nie
lubi uświadamiać sobie precyzyjnie faktu, na ile był orżnięty, ale woli
'zmajstrować przekonanie', że udało mu się być oszukanym przez kiepskie-
go złodzieja na mniej, niż wtedy, gdyby 'przydarzyło mu się' zetknięcie
z jeszcze lepszym złodziejem...
Po prostu najwyraźniej powszechna psychika "szympansów Wolskiego" obra-
ca się gdzieś w okolicach: "Jeśli jestem okradany czy obijany przez ban-
dytów rzadziej od sąsiada, to znaczy że jestem sprytny i więcej nie ma
co myśleć. Więc wszystko gra... i nic ponad to mnie nie interesuje"...
To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 16:44:03 MET DST