Odp: www.expensive.com - (dlugie: 15kB) - tlum. art. z The Sunday Times

Autor: grzegorz (grzes_at_rubikon.net.pl)
Data: Tue 03 Aug 1999 - 11:36:44 MET DST


> W Ameryce, rozmowy lokalne Jake'a laczace go z internetem sa bezplatne,
> a rodzina oplaca tylko 14 GBP miesiecznego abonamentu dla dostawcy uslug
> internetowych (ISP). Umozliwia to Jake'owi nieograniczone korzystanie
> z internetu - ponad 144 godziny w ostatnim miesiacu. W innych rejonach
> Ameryki stosowana jest prosta i tania, plaska taryfa oplat za rozmowy
> lokalne.

Chciałbym podzielić się tu tylko jedną refleksją, która może trochę dziwnie
zabrzmi na internetowej grupie dyskusyjnej, ale cóż, dyskusja w której
wszysce się we wszystkim zgadzają jest chyba nudna.
Chodzi mi o to, że autor artykułu zachwyca się że chłopak ze stanów spędził
w internecie w ostatnim miesiącu 144 godziny. Jeśli spędziłby ich 200 to
byłoby pewnie jeszcze wspanialej.

144 godziny to w 30 dniowym miesiącu 4godz 48min dziennie przed ekranem
komputera, w pokrzywionej pozycji, oczami na zapałkach i pizzą w ręku Założe
się że ów chłopak to jeden z amerykańskich tuczników (przepraszam za
wyrażenie), których masy widziałem na ulicach w USA, a których raczej nie
spotyka się (przynajmniej w takich ilościach) w Europie. Po szkole zajeżdża
swoim samochodem na podjazd przed domkiem i resztę dnia spędza na ulubionym
sporcie czyli surfowaniu Podejżewam że większości czasu zajmuje mu
bezsensowne skakanie ze strony na stronę, wiedzione banerami reklamowymi.

Do czego zmierzam ?. Nie chodzi mi oczywiście o wykazanie wyższości
europejskich systemów taryfikacji dostępu do internetu, tylko o dostrzeżenie
też drugiej strony medalu i pewnych, z całą pewnością niezamierzonych,
plusach tego systemu.
Sam oczywiście życzyłbym sobie dostępu do internetu na wzór amerykański i
prawdopodobnie jeśli TPSA zaproponowałaby mi stały dostęp za 100 zł
miesięcznie to z przyjemnością przyjąłbym tę ofertę. Boję się jednak że
większość młodych ludzi, którzy traktują internet nie jako źródło
wiadomości, ale przyjemność samą w sobie, w wypadku takiej formy opłat stali
by się powoli wspomianymi wcześniej "amerykańskimi tucznikami" (oczywiście
nie chodzi mi tylko o tuszę :-).

Takie to moje refleksje Wiem że pisane z pozycji zrzędzącego nauczyciela wf,
ale coż, coś mnie ruszyło i napisałem tą odpowiedz.

Grzegorz



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 16:23:27 MET DST