Re: Prawo i piesc - zaduma na przykladzie internetu

Autor: Tomasz Leszczynski (zeton_at_waw.pdi.net)
Data: Mon 17 Feb 1997 - 00:18:30 MET


On 16 Feb 97 at 19:55, Piotr Skulski pisal(a):

> Przy okazji dyskusji o spamie i jego zwalczaniu padlo wreszcie pytanie,
> ktore doszlo do sedna konfliktu. Pyta Pan Tomasz Leszczynski o pewne
> konkretne definicje i zasady postepowania w sieci:
>
> > Czy
> > autorzy tego tekstu to Bogowie Sieci ktorzy opublikowawszy
> > tekst stworzyli nowe PRAWO ktore mowi, ze jak ktos (...) to juz
> > spamerem nie jest???
>
> Poniewaz rzecz jest natury ogolnej, pozwalam sobie rzecz puscic na trzy
> listy, zachowujac jednak oddzielne watki.
>
> Otoz w ostatnim czasie starly sie - najpierw na pl.soc.prawo, a potem na
> polipie dwie koncepcje regulowania spraw naduzywania sieci (szczegolnie
> tzw. spamu).
>
> Pierwsza zaklada, ze o tym co jest, a co nie jest spamem decyduje tegoz,
> na podstawie wlasnych i sobie tylko wiadomych kryteriow. Reakcja na tak
> zdefiniowane naduzycie sieci jest suwerenna decyzja tegoz odbiorcy. To,
> czy tylko napisze obelzywy list, czy wysle mail-bombe, czy wrecz zacznie
> tropic dany list po sieci i kasowac go z cudzych serwerow zalezy tylko
> od jego umiejetnosci technicznych i humoru.

Pisanie obelzywych listow czy blokowanie skrzynek pocztowych
(obojetnie w jaki sposob) to wykroczenie przeciwko netykiecie. Mail-
bombing nie polega jendak na tym (tak ja to rozumiem) na zablokowaniu
skrzynki spamera przez JEDNEGO obrazonego ale przez WIELU. To ich
podjeta bez wspolnego porozumienia decyzja odeslania spamu powoduje
powstanie efektu mail-bombingu. I tu nie ma moim zdaniem nic
zdroznego.

> Oczywiscie fakt, ze
> mail-bomba i inne takie przyjemnosci sa naduzywaniem sieci nie jest
> przyjmowany do wiadomosci.

Nikt nie podejmuje odgornie inicjatywy zasypania cudzego serwera
tonami smieci a jesli to robi to rzeczywiscie jest BARDZO nie w
porzadku. Tu sie zgadzamy.

> Druga zaklada, ze do oceny co jest naduzyciem nalezy stosowac mozliwie
> precyzyjne kryteria znane wszystkim, a reagowac zgodnie ze wspolnym
> zbiorem zasad, zwlaszcza zas unikac wyganiania diabla szatanem.
>
> W ciagu ostatniego tygodnia przetlumaczylem na polski i zamiescilem na
> http://snack.p.lodz.pl/~sqlasek/featur.html maly zbior definicji, porad
> i przykladowych metod radzenia sobie z naduzyciami. I sprzeciw wobec
> tych wlasnie zasad wywolal pytanie p. Leszczynskiego.

Moj sprzeciw jest przeciwko bezkrytycznemu przyjmowaniu tych zasad.
Nie zgadzam sie z nimi czemu wyraz dalem w innym liscie.

> A dlaczego rzecz jest natury ogolnej? Bo oto spotkaly sie dwa rozumienia
> prawa:
>
> - Pan Leszczynski twierdzi, ze skoro autor danego zbioru zasad nie ma
> nad p. Leszczynskim przewagi pozycji (byc moze wystarczylo by byc nie
> Bogiem, a np. p. Leszczynskiego szefem?) to nie ma podstaw, aby te
> zasady przyjac do stosowania.

No a jak by Pan chcial? Zeby przestrzegac wszystkich zasad ktore sobie
ktos wymysli? Co tu ma pozycja do rzeczy? Jesli moj szef (szefowa
wlasciwie) powie, zebym przed rozpoczeciem zajec stanal na glowie to
co? W/g Pana zastosuje sie skwapliwie bo mam nizsza pozycje? Ale
zapewniam Pana ze jesli ktos doradzi mi dobrze to nie patrzac na jego
pozycje raczej sie zastosuje. Przetlumaczone przez Pana zasady sa
watpliwe dla mnie. Pozycja ich autora nie ma tu nic do rzeczy.

> Owszem, jest takie podejscie do prawa jako rzeczy narzuconej przez
> silniejszego i tylko sila uzasadnionego. Jest ono nawet dosc popularne.
> Jednym z literackich przykladow takiego podejscia jest slynne "Jesli
> Boga nie ma, to wszystko (w domysle: mi) wolno".

Prawo sila rzeczy jest narzucane i egzekwowane przez silniejszego
przy milczacej akceptacji ogolu w imie "wspolnego dobra". Wiezienia
sa pelne tych co sie nie zgadzali. Pan chce wspolnie wypracowanych
zasad ale usiluje narzucic jakies konkretne. To gdzie to
wypracowywanie?

> - Moj sprzeciw wobec tej postawy wynika z przekonania, ze co
>prawda Bog jest, ale aby przyjac zasady uzywania sieci nie trzeba
>Go fatygowac osobiscie.

Ciesze sie, ze sie Pan deklaruje jako wierzacy. Ale to nie ma nic do
rzeczy.

> Jezeli grupa ludzi porozumie sie co do zasad postepowania, kryteriow
> oceny, rozstrzygania sporow oraz sankcji za lamanie zasad; jezeli
> czlonkowie tej grupy dobrowolnie zobowiaza sie stosowac te zasady,
> propagowac je wobec innych, oraz poniesc konsekwencje zlamania
> zobowiazania, to wtedy niepotrzebni sa 'Bogowie sieci'.

I ta grupa ktora sie porozumiala bedzie narzucac swoje zasady innym?
Zgoda! Tak wlasnie jest teraz i mi to odpowiada.

> Wolni ludzie dobrowolnie przyjmuja stworzone przez siebie prawo i
> zaczynaja stosowanie go od siebie.

Ja zadnego prawa nie tworzylem, KC i KK juz byly jak sie urodzilem :-)

> Przegladajac w pamieci rozne teksty publikowane szczegolnie na
> dziennikarzu i P-L, a pokazujace rozziew miedzy roznymi rozumieniami
> wolnosci i prawa, zastanawiam sie, czy to nie te dwie postawy tocza w
> nas wszystkich wieczny spor.
>
> Czy Wy tez zauwazyliscie ten dualizm? Czy rzeczywiscie jest on tak
> widoczny u nas, Polakow, bardziej niz u innych nacji?
>
> Zadumany, Piotr Skulski

Z powazaniem
Tomasz Leszczynski
 



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 16:02:41 MET DST