Prawo i piesc - zaduma na przykladzie internetu

Autor: Piotr Skulski (sqlasek_at_snack.p.lodz.pl)
Data: Sun 16 Feb 1997 - 19:59:28 MET


Przy okazji dyskusji o spamie i jego zwalczaniu padlo wreszcie pytanie,
ktore doszlo do sedna konfliktu. Pyta Pan Tomasz Leszczynski o pewne
konkretne definicje i zasady postepowania w sieci:

> Czy
> autorzy tego tekstu to Bogowie Sieci ktorzy opublikowawszy
> tekst stworzyli nowe PRAWO ktore mowi, ze jak ktos (...) to juz
> spamerem nie jest???

Poniewaz rzecz jest natury ogolnej, pozwalam sobie rzecz puscic na trzy
listy, zachowujac jednak oddzielne watki.

Otoz w ostatnim czasie starly sie - najpierw na pl.soc.prawo, a potem na
polipie dwie koncepcje regulowania spraw naduzywania sieci (szczegolnie
tzw. spamu).

Pierwsza zaklada, ze o tym co jest, a co nie jest spamem decyduje tegoz,
na podstawie wlasnych i sobie tylko wiadomych kryteriow. Reakcja na tak
zdefiniowane naduzycie sieci jest suwerenna decyzja tegoz odbiorcy. To,
czy tylko napisze obelzywy list, czy wysle mail-bombe, czy wrecz zacznie
tropic dany list po sieci i kasowac go z cudzych serwerow zalezy tylko
od jego umiejetnosci technicznych i humoru. Oczywiscie fakt, ze
mail-bomba i inne takie przyjemnosci sa naduzywaniem sieci nie jest
przyjmowany do wiadomosci.

Druga zaklada, ze do oceny co jest naduzyciem nalezy stosowac mozliwie
precyzyjne kryteria znane wszystkim, a reagowac zgodnie ze wspolnym
zbiorem zasad, zwlaszcza zas unikac wyganiania diabla szatanem.

W ciagu ostatniego tygodnia przetlumaczylem na polski i zamiescilem na
http://snack.p.lodz.pl/~sqlasek/featur.html maly zbior definicji, porad
i przykladowych metod radzenia sobie z naduzyciami. I sprzeciw wobec
tych wlasnie zasad wywolal pytanie p. Leszczynskiego.

A dlaczego rzecz jest natury ogolnej? Bo oto spotkaly sie dwa rozumienia
prawa:

- Pan Leszczynski twierdzi, ze skoro autor danego zbioru zasad nie ma
nad p. Leszczynskim przewagi pozycji (byc moze wystarczylo by byc nie
Bogiem, a np. p. Leszczynskiego szefem?) to nie ma podstaw, aby te
zasady przyjac do stosowania.
Owszem, jest takie podejscie do prawa jako rzeczy narzuconej przez
silniejszego i tylko sila uzasadnionego. Jest ono nawet dosc popularne.
Jednym z literackich przykladow takiego podejscia jest slynne "Jesli
Boga nie ma, to wszystko (w domysle: mi) wolno".

- Moj sprzeciw wobec tej postawy wynika z przekonania, ze co prawda Bog
jest, ale aby przyjac zasady uzywania sieci nie trzeba Go fatygowac
osobiscie.
Jezeli grupa ludzi porozumie sie co do zasad postepowania, kryteriow
oceny, rozstrzygania sporow oraz sankcji za lamanie zasad; jezeli
czlonkowie tej grupy dobrowolnie zobowiaza sie stosowac te zasady,
propagowac je wobec innych, oraz poniesc konsekwencje zlamania
zobowiazania, to wtedy niepotrzebni sa 'Bogowie sieci'.
Wolni ludzie dobrowolnie przyjmuja stworzone przez siebie prawo i
zaczynaja stosowanie go od siebie.

Przegladajac w pamieci rozne teksty publikowane szczegolnie na
dziennikarzu i P-L, a pokazujace rozziew miedzy roznymi rozumieniami
wolnosci i prawa, zastanawiam sie, czy to nie te dwie postawy tocza w
nas wszystkich wieczny spor.

Czy Wy tez zauwazyliscie ten dualizm? Czy rzeczywiscie jest on tak
widoczny u nas, Polakow, bardziej niz u innych nacji?

Zadumany, Piotr Skulski

-- 
Piotr "SQLasek" Skulski           http://snack.p.lodz.pl/~sqlasek
                                   mailto:sqlasek_at_snack.p.lodz.pl
   >>>>>>Uzywasz programow shareware? Zarejestruj je!!! <<<<<<
Rejestracja shareware http://toto.ternet.pl/~sqlasek/cro/cro.html


To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 16:02:41 MET DST