Mea culpa, ale...

Autor: Piotr Andrusiewicz (saandrus_at_cyf-kr.edu.p)
Data: Sat 16 Nov 1996 - 12:33:48 MET


Grzeszę, ciężko grzeszę, ale może publicznym wyznaniem win zasłużę sobie
na wyjaśnienie kilku spraw:

1. Pierwszy grzech.
Aż na cztery listy
        pl.comp.www,
        pl.internet.komunikaty,
        pl.internet.nowosci,
        pl.listserv.polip
wysłałem następującą wiadomość:

: Na stronach WWW Instytutu Filologii Polskiej WSP w Krakowie
: zamieściliśmy ankietę dla uczniów i nauczycieli ze szkół,
: które mają dostęp do Internetu.
: Nasza ankieta jest rodzajem próby, w jakiej mierze Internet może
: być wykorzystany do "dwukierunkowego" dialogu uczelni wyższych
: ze szkołami. Zatem w pierwszej kolejności pytamy - jeśli ten
: pomysł przyniesie oczekiwany odzew, w następnym kroku być może
: uda się podjąć wspólne inicjatywy z tymi szkołami, które wyrażą
: na to ochotę.
: Zapraszamy na stronę
: http://www.wsp.krakow.pl/polski/ids.html

Oczywiście przesadziłem, zagalopowałem się, wysłałem tam, gdzie
nie wolno (pl.internet.komunikaty), być może też zgrzeszyłem
pychą, bo chciałem, żeby publiczność możliwie najszersza dowiedziała
się o tym, że istniejemy w Internecie. Zostałem za to skarcony listownie,
sypię głowę popiołem, przyjmuję boskie wyroki bez szemrania.
Ale...
Dlaczego ta wiadomość zniknęła ze wszystkich list? Dlaczego bogowie
Internetu nie zlitowali się i nie zostawili jej choćby na jednej liście
dyskusyjnej? Czy tego rodzaju wiadomości są zabronione?
Poczułem się jak Józef K. bezradny, bo nie jestem jakimś tam
unixowo-hakerskim
cwaniaczkiem, którego się można pozbyć prostym "paszoł won". Jestem prostym
polonistą, który nie zawsze rozumie co się dzieje i może ma prawo do
błędu a jeśli nie, to może ma prawo do pisemnego uzasadnienia wyroku -
i czy taka zachcianka to też jest grzech?

2. Drugi grzech.
Używam Win95 i MS Internet News.
O tym, że to grzech ciężki przekonałem się dwukrotnie, bo dwa razy już
listownie odesłano mi moje wiadomości w postaci kompletenej kaszany.
N i e k t ó r z y widzą moje wiadomości jakbym je przepuścił przez
maszynkę do mięsa, później dopiero wysłał. Moja wina polega na tym, że
nie rozumiem o co chodzi, choć domyślam się, że problem tkwi w kodowaniu
korespondencji. Otóż ja widzę wszystko jak należy: wysłana wiadomość
pięknie ląduje na liście dyskusyjnej, ja ją widzę i to niezależnie od tego
jakiego kodowania używam: MIME Quoted Printable, MIME Base64 czy UUEncode.
Wykonałem dziesiątki testów, czytałem wiadomości za pomocą Netscape'a -
nic, żadnego u mnie problemu, tylko u innych.
Gdy w prywatnej korespondencji nieśmiało napomykałem, że może problem
nie jest po mojej stronie, otrzymywałem odpowiedzi: "trzeba pogonić kota
rootowi", tylko nie wiem, któremu, czy temu od Kingi czy też mojemu
dostawcy Internetu w domu, bo tak się składało, że wszystkie felerne
wiadomości wysyłałem z Tarnowa poprzez prywatnego dostawcę
(dla dociekliwych - main.toi.tarnow.pl). Innym razem dostałem odpowiedź:
"ah, używasz Base64..." i ten wielokropek kompletnie nie zbija
z tropu, bo co? znowu grzeszę?

3. Grzech trzeci.
Za dużo piszę, ale tylko dlatego, że mam cichą nadzieję na jakieś rzetelne
odpowiedzi, bez poszturchiwania.

------------------
Pozdrowienia
Piotr Andrusiewicz
http://www.cyf-kr.edu.pl/~saandrus



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 16:00:55 MET DST