W dniu 2017-10-19 o 20:58, Sebastian Biały pisze:
On 10/19/2017 12:32 AM, Adam wrote:
(...)
Znajomy był informatykiem w kawiarence "lotniskowej" jeszcze kilka lat
temu. Miał to tak zrobione: komputery nie miały dysków. Bootowaly się
jako netboot linux z NFS. Linux odpalal maszyne wirtualną, bodaj
Dzięki za przypomnienie - prawie o tym zapomniałem.
Ostatnie maszyny bezdyskowe miałem jeszcze na kablu RG58, na Netware 3.x.
W wolnej chwili z ciekawości się pobawię.
VirtualBoxa. Na nim stał Windows. Opcje odpalania VB powodowały że
zawsze zaczytywal migawkę z jakiejś konkretnej chwili czasowej. Czyli
nawet nie było odzyskiwania, wystarczyło pacnąć reset i system wstawał
czysty za każdym razem. Dodatkowy bonus był taki ze mogli dostawiać
Takie właśnie założenie przyjąłem, z innym może sposobem realizacji.
Istotnie, niepotrzebnie założyłem, że "skorupa" ma HDD z jakimś systemem
- jest to niepotrzebne.
dowolne ilości komputerów i koszt instalacji ich sprowadzą się do
wetknięcia kabla i właczeniu bootroma karty sieciowej w biosie. Zaś
koszt zmiany/aktualizacji windowsa nie zależal od ilości złomu.
Aktualnie koszty niesie cena licencji terminalowych.
Przykładowo: "WinRmtDsktpSrvcsCAL 2016 ALNG Emb MVL" czyli kod 6VC-03185
to niecałe 100 euro netto dla klienta końcowego.
Oczywiście przy założeniu, że za serwer robi WinSrv.
Można tez było wybrać jakąs wersję linuxa live. Co jakiś 20-ty klient
preferował linuxa.
W zasadzie można postawić jakiegoś Ubuntu i zmodyfikowany KDE czy inny
LXDE, i typowa "blądynka" (nie poprawiać) nie odróżni od Windowsa.
A, przepraszam, teraz odróżni ;)
Bo Windows już nie ma normalnego menu, tylko jakieś [....] (cenzura).
Przeglądarki na Gecko czy silnikach Google wyglądają prawie identycznie
na win i na linux. Różnice wychodzą najczęściej przy dostępie do pamięci
zewnętrznych lub w przypadku drukowania.
--
Pozdrawiam.
Adam
|