W dniu 2017-09-03 o 08:01, Jacek Maciejewski pisze:
Od gniazdka do komputera prąd płynie dwoma drutami.
U mnie płynie... trzema! Ale...
Jeśli natomiast pomiędzy tymi dwoma drutami a masą kompa wzrośnie
napięcie (tzw. wspólne)
... ale te moje 3 przewody to tak naprawdę 2 "(p)odejścia", bo dom
przedwojenny, instalacja el. - też, i wszędzie, gdzie nie położono nowej
- są doprowadzone tylko 2 przewody. Ale że wiem, iż uziom jest jednak
potrzebny wielu urządzeniom, to pozakładałem gniazdka z bolcem. I (co
chyba znacie) bolec jest "uziemiany" sposobem mało bezpiecznym, lecz
często wystarczająco skutecznym: z "kontr-fazy" (która niekoniecznie ma
zerowe, w stosunku do ziemi - napięcie).
Zgaduję, że czas zadziałania zabezpieczenia antyprzepięciowego jest tym
krótszy, im jest ono wyższej jakości, ale jakoś trudno mi uwierzyć w
dużą jego skuteczność. Tak na oko, czy raczej na rybkę: wali piorun,
przewodem idzie przepięcie, propagujące się z szybkością (zgaduję)
kilkadziesiąt *tysięcy* kilometrów na sekundę (poprawcie mnie!). Dociera
do listwy i warystora, który zaczyna działać. Jak szybko, milisekundy?
No ale "trochę" mu to zajmuje, a w tym czasie przepięcie pokonuje
dystans kabla wiodącego do kompowego zasilacza, narażając go na stres
natężeniowo-npięciowy. Ile amperów, i w jakim czasie - może wytrzymać
zasilacz, a raczej jego wybrane części. Wybór oczywiście musi
uwzględniać odporność na ten stres, ale i *cenę*. Cenę części,
powiększoną o koszty wymiany, no ale to już dygresja za daleka.
Czyli nawet jakieś takie "najsłabsze ogniwo" zasilacza musi jednak
wytrzymać te kilkaset (?) amperów, przez kilka milisekund (?)
Dobrze to widzę?
--
Nie interesujesz się polityką? To lekkomyślne chowanie głowy w piasek!
Wszak polityka interesuje się tobą i tak, a rządzący też się interesują,
głównie zawartością twojego portfela. Dlatego zachowaj czujność!
|