W dniu 2016-01-23 o 16:47, pioruns pisze:
On 23/01/16 09:04, Trybun wrote:
Przez kilkanaście lat zdarzyło mi się jeden jedyny raz złapać wirusa
który mi rozłożył kompa. I paradoksalnie, było to w czasie kiedy miałem
zainstalowanego (płatnego) antywirusa. I od jakiś 10 lat nie używam.
Nie włażę w g***iane strony, np. jakieś typowe zarażarki z pornosami,
czy też nie biegam po całym necie z wywieszonym ozorem, zazwyczaj
obracam się w obrębie tych samych, sprawdzonych witryn. A jednak od
czasu do czasu coś się przywlecze. Piszecie, że "mi się nie przydarza" -
ale może po prostu łapiecie same "stealth'y", które coś tam robią, ale
nie dają się na tym przyłapać? No ale gdyby ich dysponent wyczyścił
Wasze konta, to pewnie byście to zauważyli...
Ale dodam tytułem smaczku - pewną ciekawostkę: gdy używałem
Kaspersky'ego, to w tygodniu potrafił nawet i 25 razy sygnalizować coś,
co określał jako:
"Nastąpił atak na port nr xxx" - i komunikat, że atak zablokował.
Natomiast niczego takiego nie sygnalizuje żaden z 3 innych programów
antywirusowych, z którymi w międzyczasie miałem do czynienia. Czyżby
Kaspersky tymi alarmami chciał sobie w sztuczny sposób podnieść swą
(subiektywnie przez użytkownika widzianą) użyteczność?
--
Powiedzenie w mojej rodzinie, autorstwa pradziadka:
Dobre rady nic nie kosztują
i przeważnie warte są
swojej... ceny!
|