pro memory, ku przestrodze ...

Autor: Roman J. Farański <faranski_at_poczta.onet.pl>
Data: Sat, 17 Apr 2004 16:14:40 +0200
Message-ID: <001601c42486$7d703620$b9191d53@dyzio>
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"

To bylo w srode, przed samymi swietami. Mam takie tam prywatne laboratorium
w Bielsku, gdzie czasami przyjezdzam. Tamtego dnia robilem dwie rzeczy.
Przygotowywalem modyfikator do asfaltow do prob na dzien nastepny w
Rafinerii Trzebinia. Kopolimer styrenowo-butadienowy roztworzylem w
ksylenie, po czym calosc mieszalem glownie z cyklopentadienem. W sumie bylo
tego razem ok. 5 kg. (w tym 3,5 kg CPD) "Gotowalem" to w zwyklym emaliowanym
garnku o poj,. 10 ltr. Tak w ogole cyklopentadien to wyjqtkowo paskudny
odczynnik. Nie dosc, ze wyjqtkowo toksyczny, to jego temperatura wrzenia
wynosi ok. 38 st. C. Do tego i palny i wybuchowy. Uwazalem, "ugotowalem" co
ugotowalem, zlalem calosc do puszek, aby na dzien drugi zawiexc to do
Trzebini.
Nagle w jednej chwili "puff" i w laboratorium zrobilo sie czarno.. Spalila
sie jedna ze swietlowek i zapalil sie garnek, na ktorego sciankach byly
pozostalosci dienu. No i mnostwo sadzy. Ogien stlamsilem (bylem
przygotowany), no i mialem troche sprzqtania.
Zlozylem zestaw szklany, bo chcialem "ugotowac" siarke nasyconq CO2.
Dostalem z firmy butle CO2, bez reduktora (gasnica), ze zmyslnym kroccem, z
uwagq, abym zalozyl obejme na szczeke zaworu i tak uregulowal sobie przeplyw
CO2.
Ale po epizodzie z dienem moja uwaga byla juz napieta. Wydluzylem czas
przedmuchania CO2 aparatury, wsypalem do aparatury 3 kg sproszkowanej
siarki, dalej i dlugo przedmuchiwalem. W koncu wlqczylem grzanie.
I po ok. 2 minuty po wlqczeniu grzania, jak nie p..., huk. Szklo w drobny
mak. Siarka na mnie i na calq pracownie. Sprzqtania na pol godziny.
Przyczyna - w kroccu byl paproch, ktory puscil, wzrost cisnienia CO2 z butli
rozsadzil calosc.
Tego dnia juz nic nie robilem. Dopiero w hotelu lokcie zrobily mi sie jak z
waty. Zdalem sobie sprawe, ze gdyby ten "paproch" puscil tylko 10 minut
poxniej, to zostalbym obsypany nie chlodnq sproszkowanq siarkq, a cieklq
(stopionq) siarkq o temp. 140 st. C. A ta przepala skore, kosci, mozg,
...........

To byl juz siodmy epizod w moim zyciu, mojej kolejnej glupoty, gdzie jakis
Bog, Aniol Stroz pilnowal, aby mi sie nic nie stalo ....,

A poprzedni ....,

To bylo w Kijowie, w 1996 r , w laboratorium na Uniwersytecie Tarasa
Szewczeniki u prof. Garika Czajki (fizyk jqdrowy). Wypilismy troche. Garik
skazal, Roman, ty taki wielikij um, da skazi zaczem nie mozna spirta pic z
ciezkq wodq. Garik, mowie - po mojemu mozna, deuter nie jest radioaktywny,
co innego tryt. D2O winna tworzyc asocjaty, po mojemu mozna to pic. Garik, -
no ale nie da sie ..., A masz ciezkq wode. Mam. No dawaj. Wlalem do szklanki
100 g spirytusu, rozcienczylem to 100 gramami D2O, nabralem powietrza - i
lyknqlem jednym haustem. O Jezu, jak palilo - gorzej jak spirt.
W jakies dwa - trzy lata poxniej bylem po cos tam na Konwaliowej w Warszawie
(Centralne Laboratorium Ochrony Radiologicznej), i rozmawialem z prof.
Chmielowskim (m.in. zajmowal sie D2O, jako markerem w niektorych
oznaczeniach). Pytam, Panie Profesorze - dlaczego spirytusu rozcienczonego
D2O nie idzie pic. Zasmial sie, - a czy samq ciezkq wode Pan pil. No nie. To
miales Pan szczescie, spalilby Pan sobie przelyk, jest bardzo silnie
higroskopijna, dobrze ze Pan jq rozcienczyl spirytusem.
Pomyslalem sobie - stary a taki glupi jestem ......... oj,oj ...
Ale z drugiej strony byl to mimo wszystko kosztowny drink (litr D2O kosztuje
ok. 18 tys. zl), no i chyba nie ma w Polsce drugiego takiego durnia, kto
jest po drinku D2O pol na pol ze spirytusem.

Byly jeszcze i inne epizody glupoty,

No nic to, podobno sie rozwijam i doskonale,

ku przestrodze

Roman
Received on Sat 17 Apr 2004 - 16:16:23 MET DST

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.2.0 : Mon 05 Mar 2012 - 13:13:53 MET