Lista winnt@man.lodz.pl
[Lista archiwów] [Inne Listy]

Re: [WINNT] Backupowanie dysku -> przywracanie na inny dysk

To: winnt@man.lodz.pl
Subject: Re: [WINNT] Backupowanie dysku -> przywracanie na inny dysk
From: "ACMM-033" <valhalla@interia.pl>
Date: Thu, 10 Mar 2016 03:55:44 +0100

Użytkownik "Irokez" <no.email@wp.pl> napisał w wiadomości news:56e06563$0$22840$65785112@news.neostrada.pl...
W dniu 2016-03-09 o 12:30, ACMM-033 pisze:


HDD Raw Copy Tool 1.10 a potem OSFMount.


Przede wszystkim, operowanie na felernym nośniku, to najprostsza droga
do utraty danych, lub przynajmniej, dalszego ich uszkodzenia. Kardynalną


Dowie się o tym ktoś kto je utraci :)

...bezpowrotnie.
Niestety - i ja mam za sobą taki epizod... W skrócie - w kompie był nieco felerny zasilacz, ale problem polegał nie na tym, że on upalał dysk za dyskiem, tylko to, że gdzieś na szynie +5v na wtyczki do napędów, był chyba zimny lut, najgorsze, że wahało się po swojemu, niezaleznie od machania wiązką przewodów. Jak spadło mniej-więcej do 4.5V, dyskowi siadała logika i okresowo tlukł głowicami o zderzak, próbka odczytu, zderzak. Któregoś razu "opuściłem" swój komp na 2 dni... i znów napięcie przysiadło, wiele wskazuje, że zaraz po moim wyjściu, oraz, przez te 2 dni dysk cały czas bił pozycjonerem o zderzak. No i się rozbiło coś w środku, bo było słychać sekwencję zdzierania nośnika, stuk o odbojnik, za chwilę znów darcie nośnika... Pod terminalem wyrzucało komunikat startowy, w kolejnej linijce BUZZ i w kolejnej HM HM HM HM HM... tak do wyłączenia. Moją winą było niedopilnowanie zasilacza, choć mu przelutowałem złącza. Dopiero jak mu zrobiłem porządne przelutowanie wszystkich przewodów i każdego zacisku na nich, to problemy z napięciem minęły, choć nie wytrzymywał obciążenia wnoszonego przez kompa. Backup. Jakby przeczuwając, że dysk się trochę mocno starzeje, jak i miejsca brakować zaczyna, chciałem nabyć dysk 2TB (znajomemu "A" się udało, ale w innej firmie chyba), f-ma ArtDoRa, p. Rafał Spigiel z Wrocławia, przez Allegro, nie uznał ani dysku wysłać, ani kasy zwrócić, a zwodził mnieprawie kwartał chyba. A nie popełnia ten tego, kto podnosi zarzut prawdziwy, jak ja. Na tym nieszczęsnym dysku miałem zrobić właśnie kopię posektorową swoich danych.


Ja dwa razy miałem przypadek, gdzie pierwsze podejście ze zrobieniem kopii posektorowej było zarazem ostatnim dostępem do dysku. Za każdym razem było to ratowanie softu/danych do maszyny, gdzie jakby miał przyjechać serwis to koszt dziesiątki kPLN).

No widzisz, w Twoim przypadku była by to strata na realną kasę, u mnie głównie sentymentalna, bo powcinało zdjęcia cioć i piesków głównie. Ale, strata danych nie wybiera, czy walnie na kasę, czy na żal. A na zapłatę czterocyfrowej sumy w labie nie mam kasy. Trzymam dysk na lepsze czasy.

To że partycja linuxowa nie ma kompletnie znaczenia dla podanego wyżej programu. Nim robiłem ostatnio obraz dysku Wide-SCSI (podłączony

Dla programu... dla dysku... W końcu, dysk, to zbiórka sektorów, nie operuje na poziomie systemu plików.

kontrolerem, program odpalony w Windowsa XP) z systemem IRIX postawionym na filesystemie XFS. Potem ratowałem dane. Dysk się odczytał dokładnie raz.

Znajomy "B" mi się poskarżył, że ma problem z maszyną. raz się właczy, a 20 razy wali o zderzal łup, łup, łup, aż do wyłączenia. Wziąłem do domu, Partition Manager, tak, ten obwieszony psami, ale posektorowo robi całkiem dobrze. Uff, po którymś razie złapało. Sru, czym prędzej na drugi dysk, weryfikacja jakości danych, pozytywna. To teraz chciałem pobawić się tym dyskiem, aby go naprawdę dorżnąć, by nie wstał. Już nie zdążyłem, dysk tylko jeden jedyny raz jeszcze wstał, ale się okazało, że nie włożyłem płytki CD z HBCD gdzie był program, którym chciałem ten dysk ostatecznie zniszczyć, albo przywrócic do życia... i trzeba było maszynę jeszcze raz odpalić, okazało się, że dysk już ostatecznie umarł i każde włączenie, to łupanie pozycjonerem, mimo ponad 200 prób, uruchomic już się nie dał. Oddałem znajomemu "C", zrobił mu "teardown" do najmniejszej srubki. Szczęśliwie, dane się nie uszkodziły, choć paradoksalnie, tylko ten jeden raz nie musiałem tego robić, odzysku/naprawy znaczy się, PM po zrobieniu kopii posektorowej zbadał automatycznie strukturę FS i było dobrze. Potem tylko rozciągnięcie partycji na cały dysk i komputer znajomego "B" znów był wśród żywych. Jego sytuacja była tak mniędzy Twoją w firmie, a moją, w domu.

--
To nie wstyd być biedakiem, ale, żeby to był zaszczyt,
to ja tego też nie powiem!
(C) Tewje do Pana Boga.


<Pop. w Wątku] Aktualny Wątek [Nast. w Wątku>