epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Rados³aw Sokó³"
>> S±dzisz, ¿e sensowniej jest jak ludzie, którzy zupe³nie nie nadaj± siê
>> do dydaktyki, prowadz± zajêcia bo musz±? Dla obu stron to mêka i strata
>> czasu.
>S±dzê, ¿e obecnie panuje idealny kompromis.
Brrrr. Jak on jest idealny, to ja jestem baletnica z Teatru Bolszoj.
>Jest trochê ludzi,
>którzy s± doskona³ymi naukowcami, ale dydaktykê traktuj± jak
>z³o konieczne.
Owszem. I ma³y odsetek takich wyk³adowców potrafi skutecznie zatruæ
studia studentom.
>Jest te¿ trochê ¶wietnych dydaktyków, którzy
>ledwie znajduj± czas na w³asny rozwój i zyskiwanie kolejnych
>tytu³ów (a czasem po czterech latach przeznaczonych na obro-
>nê doktoratu "wylatuj±| lub zabieraj± siê za w³asny biznes,
>bo nie widz± dla siebie dalszych mo¿liwo¶ci w sytuacji ci±g³ego
>braku czasu). Ale wiêkszo¶æ jednak spokojnie ³±czy i badania
>naukowe, i dydaktykê. I po to s± wakacje, by zarówno studenci,
>jaki i dydaktycy nie pojawiali siê w ogóle na uczelni, tylko
>zajmowali w³asnymi sprawami (uczeniem siê lub uprawianiem
>nauki) lub po prostu wypoczywali.
Akurat w kwestii wakacji ja siê tu nie wypowiadam.
>Mam nadziejê, ¿e nie jeste¶ zwolennikiem rozdzielenia nauki
>i dydaktyki.
Owszem, jestem.
>Bo kto zmusi samodzielnego pracownika naukowego
>do prowadzenia wyk³adów lub æwiczeñ, je¶li nie bêdzie do te-
>go zmuszony umow±? Jedynie pieni±dze mog³yby spowodowaæ samo-
>dzielne zg³aszanie siê do prowadzenia zajêæ i na Zachodzie
>w³a¶nie pieniêdzmi siê to za³atwia -- ale u nas za godzinê
>prowadzenia zajêæ mo¿na kupiæ zaledwie parê minut pracy w
>innych, czêsto mniej wymagaj±cych zawodach.
Ale to nie jest kwestia rozdzielenia nauki od dydaktyki tylko ca³ego
ustroju szkolnictwa u nas. Szkolnictwa, które jest nastawione na
"nauczanie", zamiast na rozwój studenta. To du¿o wiêkszy problem.
>Ba, podobno
>nauczyciel w szkole ¶redniej po wszystkich protestach i
>modernizacjach Karty Nauczyciela zarabia wiêcej, ni¿ asy-
>stent na uczelni (ale nie dajê za to g³owy, tylko powtarzam
>zas³yszan± informacjê).
I to ma byæ uzasadnieniem dla zmuszania nienadaj±cych siê do tego
wyk³adowców do nauczania?
Zreszt± co siê dziwiæ, nauczyciel w szkole "ni¿szej" ma przynajmniej
przygotowanie pedagogiczne i istot± jego wykszta³cenia i zawodu jest
nauczanie. Wyk³adowca jest zwykle, owszem, specjalist± merytorycznym w
pewnej dziedzinie, ale mo¿e nie mieæ zupe³nie przygotowania
metodycznego, a uczyæ musi. I potem s± takie kwiatki jak mamy obecnie na
uczelniach - wyk³ady, z których nic nie mo¿na zrozumieæ, wyk³adowcy,
których nie mo¿na z³apaæ na konsultacjach (a jak ju¿ mo¿na z³apaæ, to
te¿ nic to nie daje, bo konsultacje s± podobnie niezrozumia³e jak
wyk³ady). Itede itepe.
Po prostu nie ka¿dy nadaje siê do tego, ¿eby uczyæ.
I co z tego, ¿e wprowadza siê na studiach oceny pracy wyk³adowców, skoro
i tak nie powoduje to ¿adnej zmiany, bo pracownicy i tak musz± uczyæ?
-- \.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\ .\.Kruk@epsilon.eu.org.\.\. \.http://epsilon.eu.org/\.\ .\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.Received on Thu Sep 9 09:45:02 2010
To archiwum zosta³o wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Thu 09 Sep 2010 - 10:42:01 MET DST