Re: "Czarne owce" hostingu... off topic

Autor: Tristan Alder <smiejek_at_poczta.onet.pl>
Data: Thu 03 Jun 2004 - 17:08:22 MET DST
Message-ID: <c9net9$ph$1@serwus.bnet.pl>
Content-Type: text/plain; charset=iso-8859-2

W odpowiedzi na pismo z dnia nie 30. maja 2004 00:40 opublikowane na
pl.internet.polip podpisane Dariusz Sznajder:

> Masz stronę 100k. Kupujesz 100M transferu. Tysiąc oglądaczy ściąga sobie
> Twoją stronę w 0.1 sekundy, bo akurat mają grube rury po kilkaset Mbit,
> podobnie jak Twój ISP.
> Nie płacisz, za czas, kiedy nikt nie oglądał, chyba że kupiłeś
> sobie za dużo na za krótko. To, czy za kolejne 100M skasują Cię
> automatycznie, czy "ręcznie" to już kwestia umowy.
>
> Kupujesz sobie limit na pasmo. Jaki limit musiałbyś kupić, żeby te 1000
> oglądaczy było tak samo zadowolonych? Ile zapłaciłbyś za limit 10Mbit/s?
> Czy zapłacisz wtedy za czas, kiedy nikt nie patrzy?
> Skoro trzeba Ci zagwarantować stale stałe pasmo - raczej tak.
> Im bardziej gwarantowane będzie "dedykowanie" Twojego pasma, tym bardziej
> cena będzie zbliżona do tego, gdybyś sobie sam kupił łącze + ileś.

Nie masz racji, niestety. Limitowanie danych to zabójstwo dla sieci. Poniżej
wyjaśnię.

>> Trzeba dopłacać - (albo zwijać serwis), czytaj: naciągneli mnie.
> A jak się ktoś zniechęci, bo kupiłeś sobie 64kb/s a właśnie ogląda ją
> 100 osób i każdy robi to długo (bo powoli) to co trzeba robić?
> A ani klient, ani jego przeglądarka nie czekają w nieskończonośc na
> pojawienie się witryny...

Tu po prostu doprowadzasz przykład do absurdu.

> Co jest lepsze wcale nie wydaje mi się takie oczywiste.
> Że lepsze jest kupienie pasma oczywiste jest dla mnie jeszcze mniej :)

Zdecydowanie lepsze i teraz moje argumenta:

Onet czy Inne portale limitują dane. W związku z tym nierzadko na popularne
strony nie można się dostać i trzeba czekać (coś z miesiąc i nie ma
pewności czy znów nie zostanie to przekroczone). Jako klient stronki, wolę,
że ona mi się ładuje wolno, ale ładuje. A jeśli do tego coś ściągam z niej,
to już całkiem -- niech się ciągnie i 3 dni, ale dojdzie. Tyle z punktu
widzenia klienta, który woli wolniej, ale bez hasełek ,,przyjdź za miesiąc,
limit wyczerpany''.

Teraz z punktu widzenia usera, któremu pocięto dane. Otóż płacąc za pasmo
mam stałą opłatę i sobie ją radośnie płacę i wiem ile. Płacąc za dane,
czułbym się jak na modemie, a nawet gorzej. Każde moje teraz napisane słowo
byłoby na wagę euro :) Przy powszechnym wprowadzeniu tego, sieć zamieniła
by się w trzęsących się o każdy bajt użytkowników, jak teraz GPRSowcy. Na
jednej liście zostałem kiedyś opieprzony, że za dużo mówię, a rozmówca ma
GPRSa.

Limitując pasmo, mogę sobie zapuścić ściąganie MDK, a jak się ściągnie, to
fedorę, a potem jeszcze Linux Edu CD. To nic, że będzie trwało tydzień. Ale
zassa się. Limutując dane, zaczynasz limitować dostęp nawet do poczty, do
dokumentacji, nawet do małych paczek.

Usługa w stylu GPRS ma sens, bo można sobie podżaberować w pociągu :) i nikt
na tym nie ściąga obrazów ISO. To mobilny internet do małych ilości, za to
rozciągniętych w czasie. Natomiast typowe zastosowania to jednak
przetwarzanie danych. Jak firma/instytucja ma pocztę elektroniczną (co Ci
już pisałem prywatnie), to czy MTA klienta sobie poczeka chwilę dłużej na
przesłanie poczty, czy list dojdzie 10 minut później, to nie ma takiego
znaczenia. Gorzej jak w połowie miesiąca braknie możliwości przesyłania
danych, bo jakiś niefrasobliwy pracownik se pociągnął film z gołymi babami
po godzinach.

Jedyną usługą, gdzie ważny jest transfer to WWW korporacji wystawione do
klientów. Tam faktycznie można ponieść stratę jak zniecierpliwiony klient
porzuci stronkę. Stąd ważne WWW stawia się tam, gdzie jest szybki transfer.
I nie można stosować tu Twojego porównania ,,powstamy Onet na 64kb i co,
będzie fajnie?''. Wiadomo, że każdym przypadku pewien transfer minimalny
jest potrzebny, ale lepiej, żeby klienci przez cały miesiąc czekali po
kilka sekund dłużej na Wuwę, niż żeby tych po połowie miesiąca odstraszał
napis ,,zapraszamy za miesiąc, ilość danych przekroczona''. O ile firma
jeszcze dopłaci, o tyle strony firmowe są najnudniejszą i najmniej
użyteczną częścią sieci.

-- 
 Jego Zupełna Bladoszarość Tristan Alder 
 (ZTJ: Przemysław Adam Śmiejek)
Received on Thu Jun 3 17:10:21 2004

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Thu 03 Jun 2004 - 17:40:03 MET DST