Re: Netoholizm

Autor: kasia (kasia_at_kana.gliwice.pl)
Data: Fri 06 Mar 1998 - 09:58:05 MET


Witam,
nawiazujac do listu Yeopardee na temat netoholizmu:

Oczywiscie, ze netoholizm jest konsekwencja istnienia netu a nie jego
cecha tak samo, jak
alkoholizm jest konsekwencja naduzywania alkoholu, a nie prosta reakcja
na sam fakt istnienia
alkoholu. Kazde uzaleznienie jest wynikiem specyficznego sposobu
korzystania z czegos, co
moznaby okreslic mianem czynnika uzalezniajacego - zeby mozna bylo w
ogole mowic o uzaleznieniu potrzebnych jest kilka wspolistniejacych
okolicznosci.
Naleza do nich:
    1. wyzej wspomniany czynnik uzalezniajacy (moze nim byc alkohol,
narkotyk, a takze wiele
zachowan, ktore same w sobie nie sa uzaleznieniem, ale uzywane w
okreslony sposob moga sie nim
stac, zachowan takich jak jedzenie, ogladanie TV, uprawianie seksu czy
rowniez korzystanie z
Internetu).
    Przez "uzywanie w okreslony sposob" rozumiem np. jedzenie nie po to,
zeby zyc, ale po to, zeby
zmieniac swoje samopoczucie, picie alkoholu nie w ogolnie przyjetych
ramach towarzyskich,
zgodnie z normami zdrowotnymi, ale picie po to, aby np. odreagowac
stres, znieczulic cierpienie
fizyczne lub psychiczne, wprawic sie w stan euforii czy tez korzystanie
z Sieci nie po to, zeby
rozwijac siebie, swoja wiedze, ale coraz bardziej wylacznie po to, zeby
np. dostarczyc sobie
wrazen. Dla unikniecia nieporozumien i wiekszej jasnosci dodam, ze
sformulowanie "po to" nie oznacza tu dazen swiadomych, a wrecz
przeciwnie - osoby regulujace swoje samopoczucie za pomoca roznych
srodkow chemicznych badz niechemicznych, czynia to nieswiadomie.
    Poniewaz organizm ludzki i nasza psychika ma zmienna tolerancje na
bodzce, wiec ilosc tych wrazen bedzie wkrotce za mala - trzeba bedzie
uzywac wiecej i czesciej, zeby przezyc te sama przyjemnosc.
I tu - w takim specyficznym kontakcie rodzi sie zagrozenie
uzaleznieniem.
    2. osoba, ktora korzystajac z wyzej wspomnianych czynnikow traci
kontrole nad ich uzywaniem i
zaczyna ich naduzywac, co sprawia, ze najpierw chce, a potem juz musi
korzystac z nich czesciej i w
coraz wiekszych ilosciach. Oczywiscie nie kazda osoba siegajaca po
alkohol czy korzystajaca z netu sie uzaleznia, pomimo tego, ze
niewatpliwie moze czerpac i czerpie wiele przyjemnosci i wrazen w
kontakcie z nimi. Prawdopodobienstwo uzaleznienia pojawia sie wtedy, gdy
ma ona okreslone predyspozycje genetyczne, psychologiczne i spoleczne.
Co to znaczy?
    Otoz jest faktem zbadanym naukowo, ze organizm czlowieka produkuje
naturalne zwiazki chemiczne odpowiedzialne za nasza zdolnosc do
przezywania przyjemnosci tzw. endorfiny - okolo 20% ludzi ma zaburzona
gospodarke endorfinami i stad rowniez ich zdolnosc do osiagania
przyjemnosci w sposob naturalny jest mniejsza. Ta wlasnie grupa ludzi ma
duza wieksza szanse uzaleznic sie. Kto z nas do niej nalezy, tego nie
wiemy - nie prowadzi sie badan tego typu. Predyspozycje psychologiczne
zwiekszajace prawdopodobienstwo uzaleznienia sie, to mala odpornosc na
stres i wieksza wrazliwosc, natomiast czynnik spoleczny to np.
dostepnosc do alkoholu czu netu oraz okreslone normy, zwyczaje
srodowiskowe. Wystapienie wiecej niz jednego z tych czynnikow
proporcjonalnie zwieksza ryzyko uzaleznienia.
    Kiedy jakas osoba nie jest juz zdolna sama zdecydowac o tym, ile
czasu bedzie w sieci, gdy traci kontakt z otaczajaca ja rzeczywistoscia
i ponosi coraz wiecej negatywnych kosztow wynikajacych z tej sytuacji -
mozna zaryzykowac twierdzenie, ze przekroczyla granice uzywania czy
naduzywania i jest uzalezniona. Za przyklad takiej sytuacji uwazam
(zaslyszana w wiadomosciach TV) informacje o procesie, w wyniku ktorego
matce ircujacej odebrano prawa rodzicielskie za zaniedbanie wlasnego
dziecka.
    3. konkretne negatywne skutki takiego korzystania z Sieci, ktore
wymieniles w swoim liscie, wsrod
ogolnych objawow uzaleznienia, zatem nie bede tu ich powtarzac. Dodam
tylko, ze negatywne nie
tylko w wymiarze osobistym (straty finansowe, zdrowotne, utrata
przyjaciol) ale takze spolecznym
(np.zaniedbanie obowiazkow szkolnych, zawodowych - poczatkiem moga byc
np. stracone sesje:)),
ale zaznaczam, ze to raczej jest sygnal zagrozenia a nie dowod
uzaleznienia).
    Zatem nie ma tu mowy o "prostym przeniesieniu doswiadczen zyciowych"
ani o "pomylce
fachowca" - jest tu mowa o faktach, ktore raczej nie podlegaja dyskusji.
Nie ma tu takze mowy i
chyba nigdy nie bylo o tym (?..;)), ze Internet sam w sobie jest
uzaleznieniem - zadna rzecz ani zjawisko
samo w sobie nim nie jest, moze stac sie nim dopiero wtedy, gdy w
okreslony sposob jest uzywane
przez czlowieka, czyli w okreslonej relacji miedzy nia a czlowiekiem.
Natomiast dyskusji moga podlegac szczegolowe kryteria - gdzie konczy sie
uzywanie i zaczyna naduzywanie? Gdzie lezy granica miedzy naduzywaniem a
nalogiem? Czy podobnie jak w przypadku srodkow chemicznych utrata
kontroli nad wlasnym zachowaniem jest nieodwracalna?
pozdrawiam, Kasia



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 16:11:35 MET DST