Re: Niedzielni webmajstrzy - wolność, sacrum i profanum

Autor: Pawel Wimmer (pawel.wimmer_at_lupus.waw.pl)
Data: Sat 05 Jul 1997 - 12:10:41 MET DST


Jako "współsprawca" Cover Story w PCkurierze pragnę w paru słowach
skomentować wypowiedź Jarka, która jest, nawiasem mówiąc, celnym
uzupełnieniem tego bloku tekstów (pokornie też przyjmuję wytknięte
nieścisłości :-))

Kluczową tezą Jarka jest stwierdzenie:

"trzeba nakłaniać i przekonywać "niedzielnych webmajstrów", bo to oni
głównie są źródłem problemów, aby jednak stosowali się do standardów, a
przede wszystkim uświadamiać im znaczenie problemu i skutki nieprzestrzegan
ia tych standardów - bo większość z nich jest tego w ogóle nieświadoma".

Zgadzam się w pełni z drugim członem. Faktycznie, "uświadamianie" jest
chyba najistotniejszą sprawą obok "uczenia". Do problemu standardów sam
dochodziłem dość długo, nabierając przeświadczenia o większej ich roli niż
mi się początkowo wydawało. Technicznie poprawny poradnik HTML może
cierpieć na wadę w postaci niedostatecznego uwypuklenia tego problemu.
Mówię o tym nie bez kozery, gdyż dotyczy to bezpośrednio mojego kursu,
który padł ofiarą światowego sporu wokół standardów. Gdy oddałem swój
podręcznik do druku, standard HTML 3.2 nie był jeszcze gotowy, a za to
trwała wrzawa, że oto te czy inne elementy języka HTML znajdą się albo nie
znajdą w nowej specyfikacji. Kilka "pewniaków" nie znalazło się i
ucierpiała na tym książka, w której jest kilka mylnych informacji co do
"standardowości" poleceń. Uchybienia te korygowałem stopniowo w kursie
on-line, już po ukazaniu się nowej specyfikacji języka.

Nie do końca zgadzam się z pierwszym członem. Po pierwsze, nie sądzę, aby
trafne było określenie, że "niedzielni webmajstrzy" są źródłem problemów.
Oni w ogólne nie są źródłem problemów. Błędnie napisane przez kogoś strony
nie stanowią dla mnie żadnego problemu, gdyż nie ogranicza mi to dostępu do
Internetu ani nie wpływa na funkcjonowanie moich stron. Rozumiem, że może
to irytować kogoś, kto owe błędy natychmiast widzi i w swym belferskim
zacięciu ma ochotę prostować cudze ścieżki. Sam kiedyś zdenerwowałem się
nieco, gdy zobaczyłem w Polbox Free stronę, która została nagrodzona mianem
strony tygodnia, a która zawierała wprost katastrofalne błędy. I to nie te
ukryte, lecz widoczne, jak na dłoni. Autorzy, którzy użyli FrontPage'a,
widzieli swe dzieło poprawnie i bardzo się na mnie obrazili, a przy okazji
dowiedziałem się, że "panu redaktorowi przewróciła w głowie obecność w
stopkach redakcyjnych kilku czasopism". Mimo przesłanych uwag strona dalej
jest wyświetlana z błędami, ale cóż, to ich sprawa... Mnie jest jedynie
trochę przykro, że swoje uwagi wyraziłem emocjonalnie (choć na pewno nie
obraźliwie).

Do czego zmierzam?

Jestem mocno przywiązany do wolności. Jako człowiek już "średniowiekowy"
przeżyłem sporo lat w najlepszym ustroju i teraz bronię zacięcie prawa do
wolności, w granicach prawa, rzecz jasna. Nie znoszę przymuszania. Mój
komentarz do WebAlert był oczywiście nieco prowokacyjny, ale miał stanowić
opozycję w dwugłosie. Moje przesłanie było dość proste: każdy ma PRAWO do
swobodnego kształtowania swojego uczestnictwa w World Wide Web, w granicach
obowiązującego prawa. Jeśli prawo zabroni publikowania wiadomości
obraźliwych czy sprośnych, należy to zaakceptować. Jeśli prawo NIE zabrania
publikowania stron z ramkami, bajerami i w stronie kodowej windows-1250,
każdemu wolno to robić, bez obawy o sankcję w postaci usunięcia witryny z
Internetu.

Wniosek: należy wzmacniać świadomość "niedzielnych webmajstrów", podsuwać
dobre rozwiązania, ale nie wolno na nich napadać, nie wolno ich obrażać,
nie wolno ich okłamywać. Trzeba "podprowadzić konia do wodopoju", ale nie
można go zmusić do picia, a tym bardziej grozić batem.

Należy pamiętać, że największym sukcesem jest powszechność Internetu, gdyż
w ten sposób, nie boję się nieco wzniosłego określenia, wszyscy budujemy
wolne społeczeństwo informacyjne. Wolę widzieć w Sieci stu webmajstrów
piszących nieco pokraczne technicznie strony niż nie widzieć ich w ogóle.
Oni się po prostu uczą i wielu z nich stopniowo dojdzie do lepszych
rozwiązań. Mnie cieszy sama ich obecność, gdyż widzę w ten sposób, że
Internet żyje, a nie zamyka się w wieży z kości słoniowej. A i tak w Polbox
Free (który jest tą "kością niezgody") znalazłem sporo naprawdę
interesujących informacyjnie stron. I czekam na dalsze. Niektórzy napadają
tutaj na Polbox, robiąc to niekiedy w całkiem nieparlamentarny sposób, ale
Polboxowi nikt nie odbierze zasługi UPOWSZECHNIENIA Internetu "domowego"
(ponad 60 tys. adresów E-mail, prawie 4,5 tys. witryn), co jest absolutnie
najważniejszym wydarzeniem, nie umniejszonym w najmniejszej mierze przez
kłopoty techniczne czy niedoskonałości wystawionych tam stron. Do rzędu
takich fundamentalnych wydarzeń w polskim Internecie zaliczam także
pierwszy kanał informacyjny PCC, zbudowany przez Jarka Zielińskiego, czy
pierwszy polski kanał telekonferencyjny dla NetMeeting, wystawiony przez
poznańską TP S.A.

I jeszcze próba prognozy:

Mam za sobą siedem lat praktyki dziennikarskiej w popularnej prasie
komputerowej (i wcześniej kilka lat w prasie esperanckiej), a
publicystyczno-polemiczny temperament skłaniał mnie niejednokrotnie do
zajmowania wyraźnego stanowiska w takich czy innych sprawach. Uważna
obserwacja realiów skłania jednak do pokory. Najważniejszy wniosek, jaki
wyciągam z obserwacji rynku komputerowego, jest porażająco jasny: ludzie
sięgają po proste, łatwe i "ładne" narzędzia, nawet jeśli wiąże się to
niekiedy z ubocznymi dolegliwościami. Takimi są polskojęzyczne systemy
Microsoftu, polskojęzyczne aplikacje biurowe i domowe (zwykle tej samej
firmy), graficzne edytory HTML itp. Przeciętny użytkownik, który traktuje
komputer na równi z żelazkiem, telewizorem czy ekspresem do kawy, a nie
modli się do niego, zawsze będzie sięgał po rzeczy łatwe i skuteczne. To
nie postulat lecz stwierdzenie oczywistego faktu, poparte statystykami
sprzedaży i udziału w rynku. Należy tylko mieć nadzieję, że internetowa
strona tych narzędzi będzie stopniowo ulepszana i w większym stopniu
uwzględni standardy.

---------------------
Pawel Wimmer
Redaktor / Editor
Wydawnictwo Lupus / Lupus Publishing House
Email: pawel.wimmer_at_lupus.waw.pl
WWW: http://www.polbox.com.pl/lupus



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 16:04:25 MET DST