Re: naprawa satelity

Autor: Jerzy Michal Pawlak (jmp_at_cocos.fuw.edu.pl)
Data: Wed 16 Oct 1996 - 11:55:09 MET DST


In article <Pine.LNX.3.93.961016083545.1260A-100000_at_haydn.cbk.waw.pl>, Ryszard Gabryszewski <kacper_at_haydn.cbk.waw.pl> writes:
>On 14 Oct 1996, Jarek Lis wrote:

>>
>> : pomijajac juz fakt, ze nie mozna "tak sobie powiesiec
>> : kolejnego zloma" - orbita geostacjonarna z gumy nie jest.
>>
>> Trzeba stary zepchnac z orbity...
>
>O MiSTRZU, wytlumacz JAK ??? Czyzby Ci sie snily po nocach nowe wersje
>programu SDI zaproponowanego przez Reagana ?
>

A po co spychac? Wystarczy wylaczyc... Pol stopnia katowego (czyli
odleglosc miedzy satelitami rozdzielana dopiero przez bardzo duze
anteny) to tam na gorze okolo 400 km... Mnostwo miejsca na powieszenie
obiektu o srednicy rzedu metrow. Tym bardziej ze ten stary nie pilnowany
i tak z czasem zdryfuje precz z geostacjonarnej.

Zreszta jezeli zepsul sie tak, ze jeszcze reaguje na komendy, to mozna
przed wylaczeniem dac mu 'pozegnalnego kopa' zeby sobie przeszedl
na jakas zupelnie inna orbite, i pozostawic zmartwienie naszym prawnukom.

A napisawszy to wszystko zapytam: czy ktos ma jakies dane na temat
'awaryjnosci' satelitow telekomunikacyjnych? Bo z tego co czytalem, to one
sie psuja albo przy starcie (jak sie go Ariane, albo chinska rakieta
wynosi :-) albo umieraja smiercia naturalna - znaczy wyczerpuje im sie
paliwo do manewrow. To drugie jest latwe do przewidzenia i wlasciciel
zawsze zdazy w pore powiesic nastepce. Natomiast o rzeczywistej
nieprzewidzianej awarii dzialajacego satelity komunikacyjnego na orbcie
dotad nie slyszalem (co nie znaczy ze to sie nie zdarza - dlatego pytam).
Bo jezeli sie nie psuja to cala dyskusja jest dosc teoretyczna...

JMP



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 15:59:59 MET DST