Na co komu ten IPHONE?

Autor: Jaroslaw Rafa (RAJ_at_inf.wsp.krakow.pl)
Data: Thu 25 Jan 1996 - 23:21:25 MET


Od jakiegos czasu zbieralem sie, zeby gdzies napisac o swoistej histerii
wokol programu IPHONE, jaka zostala rozpetana w Polsce pare miesiecy temu,
przy aktywnym udziale niektorych firm (m.in. ATM) i czasopism (m.in.
Enter).
Bezposrednim powodem napisania tego tekstu bylo pare starych postingow Jarka
Demineta na liscie DZIENNIKARZ, ktore dopiero teraz przeczytalem, a ktore
odwolywaly sie m.in. do IPHONE jako argumentu na mozliwosc nieograniczonego
wzrostu apetytow na korzystanie z sieci.

Rzeczywiscie, pare miesiecy temu komputerowa prasa az piala z zachwytu nad
IPHONE, kreujac ten program nieomalze na najbardziej rewelacyjne zastosowanie
Internetu od czasu jego (tzn. Internetu, nie IPHONE) powstania. Doszlo nawet
do tego, ze w niektorych tekstach omawiajacych zalety Internetu jako takiego
na czolowe miejsce wsrod tych zalet wysuwano mozliwosc "prowadzenia tanich
rozmow telefonicznych". Nie nalezaly do rzadkosci teksty uzasadniajace
korzysci plynace z Internetu slowami w rodzaju "... szczegolnie wobec
mozliwosci prowadzenia poprzez Internet miedzynarodowych rozmow
telefonicznych ..." czy podobnymi. Wygladalo to tak jakby dopiero mozliwosc
zatelefonowania sobie przez Internet nadala tej sieci jakakolwiek racje bytu,
sens i wartosc. Innymi slowy, ukazywano taki sobie zwykly programik, ktory
nalezaloby raczej traktowac jako kolejna oryginalna ciekawostke z cyklu "do
czego to jeszcze mozna by uzyc Internetu", jako rewolucje, przelom, niemalze
na miare WWW, a moze i jeszcze wiekszy.
Propagowanie tego programu jako takiej rzekomej rewelacji moim zdaniem jest
po prostu idiotyzmem. Propagowanie Internetu glownie jako narzedzia do
udawania telefonu (a taki byl ton tych tekstow) swiadczy po prostu o
kompletnym niezrozumieniu, jak i do czego mozna naprawde wykorzystywac
Internet. Internet ma przeciez wlasne naturalne, przypisane mu "od urodzenia"
sposoby komunikacji (chocby e-mail), wolne od wad telefonu, tzn. koniecznosci
wielokrotnego dzwonienia w celu "zlapania" zadanej osoby, koniecznosci
przerywania aktualnego zajecia bo wlasnie zadzwonil telefon lub tez - w razie
niemoznosci przerwania - nie dojscia kontaktu do skutku, wreszcie mozliwosci
natkniecia sie na "zajety" numer, ktore to wszystkie wady IPHONE dziedziczy
po "zwyklym" telefonie, a jedynie unika kosztow polaczen miedzynarodowych.
Moze dlatego taka sie zrobila wrzawa wokol tego programu, ze trafil on
wlasnie idealnie do ludzi o sposobie myslenia przyzwyczajonym do telefonu i
obracajacym sie tylko w kregu telefonu, nie potrafiacych wyjsc poza ten
schemat i pojac filozofii innych, nowszych srodkow komunikacji. Ci moze
rzeczywiscie dopiero teraz dostrzegli jakas wartosc w sieci Internet i uznali
ja za cos powaznego, skoro mozna przez to zatelefonowac. Ale przeciez to jest
archaiczny sposob myslenia! Nalezaloby raczej propagowac i uczyc korzystania z
czysto Internetowych srodkow lacznosci, bo zakrawa na lekka paranoje, jezeli
osobie *majacej dostep do Internetu*, poleca sie wyposazenie sie w karte
dzwiekowa, glosniki, mikrofon tudziez odpowiedni program *specjalnie po to*,
zeby skontaktowac sie *telefonicznie* z kims, kto tez *musi miec dostep do
Internetu*. Jakby nie mozna bylo tego kontaktu - skoro obydwie strony
maja dostep do Internetu - nawiazac od razu najzwyklejszym e-mailem, bez tych
wszystkich cudow i zachodow w rodzaju instalowania karty dzwiekowej itp.
Przypomina mi to probe jazdy samochodem (Internet) ciagnietym przez konia
(telefon), zaprzezonego do samochodu za pomoca jakiejs skomplikowanej
i kosztownej konstrukcji (karty dzwiekowe itd.). Mozna i tak, ale nie prosciej
bez tego konia, tylko po prostu wlaczyc silnik i pojechac?
Inna jeszcze sprawa jest, ze w kontekscie przepustowosci polskich lacz, a juz
szczegolnie pomyslow NASK-u z cennikiem, takie kolosalne propagowaniee
uzywania IPHONE nalezy uznac po prostu jako dzialanie SZKODLIWE DLA SIECI -
wrecz bandytyzm wobec innych jej uzytkownikow!
Podsumowujac to wszystko: mozna sie troche IPHONE pobawic, czemu nie, i
poekscytowac tym, ze kogos znanego nam dotad ze slowa pisanego, ew. z gifa na
WWW, mozemy tez na zywo uslyszec. Ale robienie z tego taaaakiej rewelacji to
jest robienie po prostu wody z mozgu. Przypomina mi to swoja droga troche
histerie wokol Windows 95... ;-)
Pozdrowienia,
   Jaroslaw Rafa
   raj_at_inf.wsp.krakow.pl

----
Przepraszam za zwloke w odpowiedzi - jestem obecnie chory i wszystkie maile
sa przywozone do mnie do domu na dyskietkach raz na kilka dni (niestety nie
mam telefonu :-(). Odpowiedzi wracaja analogiczna droga, tak ze moze to zajac
nawet tydzien.


To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 15:54:38 MET DST