jaNus pisze tak:
> Moi drodzy ateiści, agnostycy, i indyferentni:
> — w ten Dzień Wspaniały składam wam niniejszym bolesne wyrazy
> współczucia, biedniście!
Nie bój żaby. Damy radę :)
> A tak poza tym: czyż maniackie "udowadnianie" że On nie istnieje,
> nie jest silną przesłanką, iż... wręcz przeciwnie?! Wszak nikt
> równie chorobliwie nie dowodzi, iż istnieje (dajmy na to)
> "największa liczba pierwsza", czyż nie?
Jest niczym w porównaniu z gęstą siecią biur na całym świecie
twierdzących, że istnieje.
> Obsesja owa w głoszeniu takiej *złej nowiny* (w przeciwieństwie
> do... przeciwnej!) wywodzić się po prostu *musi* w natręctwie
> maniakalnym, albo...
> Albo imperatywu wysłuchiwania kontrargumentów, słów, że
> jednak... istnieje!
To nie kwestia istnienia czy nie istnienia tylko kwestia wiary.
Wierzyć można teraz w co się chcę, w facetów ze skrzydłami i we własną
wyjątkowość we wszechświecie. To wolny kraj ;)
--
Piotrek
Let me see your war face.
|