W dniu 2013-10-24 15:27, mappl pisze:
Wyprowadzony komputer 'mijał się w drzwiach" z nowym komputerem
mającym na pokładzie i7 3770 (64 bity - 4 rdzenie), zegarze 3,5 GHz
(735 razy szybciej), pamięci RAM 4GB (16 000 razy więcej), dysku 1 TB
(100 000 razy więcej). Wspólne z pradziadkiem jest to, że nie ma na
nim Widowsa. Zamiast DOSa będzie Ubuntu.
I pewnie Ubuntu w idle obciąży wszystkie rdzenie na 30-40%
A wracając do tematu, nie uważasz, że w dawnych czasach zastosowanie
komputerów osobistych było mocno ograniczone? Na tym XT był arkusz
kalkulacyjny, edytor tekstu i... to w zasadzie wszystko. Wtedy
faktycznie domowemu userowi komputer był średnio potrzebny.
W sumie tak za czasów XT, 286 to faktycznie na PC u sąsiada patrzyłem
tak dziwnie. Wielkie pudło z małym bursztynem i gry kwadrat goni
trójkąt. Ale młody byłem. Więc kwestia jeszcze wieku.
Miałem Amigę 500+ (wcześniej Atari 800XL), podłączone to do telewizora
plus wyjście na wzmacniacz audio stereo. Ech te gry, demka i muzyka. PC
był do drukowania faktur, pisania tektów... chociaż pracę dyplomową do
średniej robiłem na Amidze w edytorze WYSIWYG i drukowałem na igłówce
Star. Wyszło przezacnie w stosunku do zwykłej maszyny do pisania.
Dopiero czasy 486, zmieniły u mnie podejście do "blaszaka". Używało się
PSpice, Matlaba na uczelnianych 386. Sobie wtedy kupiłem 486DX100 z 4MB
RAM, system OS/2 Warp i MS WfW3.11 (bez CD-ROM bo taki 1x kosztował 1/4
całego kompa).
Matlab to co liczył 45 minut w uczelni, zrobił w jakieś 6 minut. A
ponieważ był już Win 3.11, to zaprzęgało się już na ten przykład
wygodnego Mathcada. Modemem 9600bps można się było z inetem połączyć.
Potem dokupiłem Gravisa Ultrasound i już było "multimedialnie".
--
Irokez
|