Re: To siÄ™ narobi...

Autor: anhin <anhin_at_o2.pl>
Data: Fri, 07 Dec 2012 11:46:02 +0100
Message-ID: <k9shoe$vjs$1@mx1.internetia.pl>
Content-Type: text/plain; charset=UTF-8; format=flowed

> Wrecz przeciwnie, maja duzo wieksze wymagania. Placa za to cene w
postaci krotkiego zycia baterii. Patrzac po wynikach sprzedazy
smartfonow, nie jest to az taki problem. Bo i wlasciwie dlaczego mialby
byc? Ile razy w roku nie masz dostepu do elektrycznosci przez te kilka
dni pod rzad? No chyba, ze naprawde siedzisz w tej dzungli...
>

eee tam, dżungla...
Całkiem niedawno na Mazurach zapomniałem ładowarki do gniazda
zapalniczkowego. Mój stary telefon wytrzymałby tydzień przy słabym
zasięgu, ale niestety krótko przedtem nabyłem (nie wiem w końcu po jaką
cholerę) świeżutkiego wypasionego smartfona. Który wyzionął ducha po 24
godzinach. A że czekałem na ważną wiadomość -musiałem zmieniać trasę
rejsu, przybijać tam gdzie wcale nie chciałem, szukać
bosmanatu/knajpy/pensjonatu z dostępną ładowarką microUSB (wcale nie
takie proste...) i godzinami czekać aż się cholerstwo naładuje. Ale
walka ze sklerozą nie załatwiłaby sprawy, bo i tak w znacznej części
jachtów czarterowych albo nie ma gniazdka 12V, albo jest zepsute,
zresztą akumulatory też nie są super sprawne i mogą się wyładować. To
wcale nie wydumany przykład sytuacji kiedy smartfon może być upierdliwą
przeszkadzajką. Owszem, korzystam na co dzień z paru jego funkcji
których nie miałem poprzednio. Ale -biorąc uwagę że jak się rozładuje to
nie korzystam, a rozładowuje się często -to wszystko razem się mało
kalkuluje.
Received on Fri 07 Dec 2012 - 11:50:02 MET

To archiwum zosta³o wygenerowane przez hypermail 2.2.0 : Fri 07 Dec 2012 - 11:51:01 MET