Re: Mackintosh (czy można żyć bez oddychania?)

Autor: rs <no.address_at_no.spam.pl>
Data: Fri, 29 Jun 2012 03:11:04 -0400
Message-ID: <e0kqu711imnl2venclaiutno4vcpqp8e5f@4ax.com>
Content-Type: text/plain; charset=utf-8

On Fri, 29 Jun 2012 06:34:30 +0200, Przemysław Ryk
<przemyslaw.ryk_at_gmail.com> wrote:

>> tyle, ze wlasnie do tego zmierzamy. zeby komputer nie byl czyms takim,
>> ze trzeba kursy obslugi konczyc. wez samochod. jak masz prawo jazdy,
>> to juz wiesz, gdzie jest przod, tyl, kierownica i pedaly. z czasem
>> poznajesz wiecej. przesiadasz sie na nowy samochod, jest tak samo.
>> pisalem juz o tym. mz. kompurer powinien nie przyslaniac swoim
>> istenienem, prady ktora trzeba na nim wykonac. powinien byc
>> praktycznie "niewidzialny". kiedys praktycznie kazdy posiadacz
>> samochodu zagladal mu pod mache i cos tam grzebal. dzis robia to juz
>> nieliczni. przecietnego usera nie interesuje co jest w srodku i w
>> sumie nawet nie powinno. po co, jesli komputer robi wszystko co user
>> chce.
>> i wlasnie jak sam piszesz. taki sposob myslenia, ze komputer powinien
>> byc trudny. powinno sie czytac instrukcje itp. jest nakrecane przez
>> technikow komputerowych.
>
>Za daleko moim zdaniem wybiegłeś. Brak zaznajomienia się z podstawami
>obsługi sprzętu, jak i software'u, na takim użyszkodniku zemści się prędzej
>czy później. Ile razy miałeś kontakt z osobami, którym program / system
>wyjechał z oczojebnym komunikatem, który zbyty został szybkim kliknięciem w
>OK, a potem miałeś telefon „bo mi tu coś wyskoczyło, kliknąłem i zdjęcia z
>urodzin cioci zniknęły”?

moze nie az tak drastyczne, ale takie texty slysze kilka razy w
tygodniu. tylko wlasnie idziemy w kierunku, ze systemy juz przestaja
tak czesto pytac i same sobie kombinuja. nie przypominam sobie, zeby
mi moj telefon cos takiego pokazal. szczerze powiem, nie przypominam
sobie, zeby mi W7 cos takiego pokazalo. wszyskie takie monity
pochodzily od softwareu.
jedna rzecza, ktora chyba bym jednak uczyl, to jaka jest roznica
miedzy plikiem, a katalogiem. oraz tego gdzie jest zapisywana praca
usera, zeby potem nie bylo: no zapisalem, ale teraz nie wiem gdzie
jest.
sadze, jak pisalem, ze system powinien byc zupelnie przezroczysty,
zeby uzytkownik nie wiedzial nawet o jego istnieniu, tak jak nie musi
wiedziec nic o silniku w samochodzie. wie ze jest, pcha i to
wystarcza. pewnie za kila lat, w ogole nie bedziemy mieli kompuretow
tylko terminale z podlaczeniem do chmury, wiec tym bardziej, sadze,
nalezy porzucic przywiazywanie sie do systemu operacyjnego.

>Idąc analogią motoryzacyjną - tego typu zachowania można porównać do
>osobnika, ktĂłry nie zwraca uwagi, czy ma silnik benzynowy czy diesla, a moĹĽe
>przy okazji wpaść na pomysł, żeby LPG próbować tankować nie posiadając
>takowej instalacji.

nie no jak kupuje, to jakies tam podstawowe informacje od
sprzedajacego, dostaje. to co sie wlewa do baku, moze byc
odpowiednikiem napiecia zalilania. tyle ze w kompie masz inna wtyczke.
ale zaraz. stacja diesla, tez ma innej srednicy rurke w pistolecie.
wiec to tym lepsza analogia.

>> obserwuje rozne dzieciaki w wieku od 4 do 7-8 lat, ktore dostaja do reki
>> telefon komorkowy czy laptop i czesto jestem zszokowany z jaka latwoscia
>> juz po kilku minutach smigaja po tym sprzecie. musisz przyjac to do
>> wiadomosci, ze ty i ja i pewnie wiekszosc na tej grupie to juz
>> wymierajaca generacja. nowa urodzila sie, albo rodzi z wyssana z mlekiem
>> matki umiejetnoscia obslugi sprzetu komputerowego. czy tego chcesz czy
>> nie.
>
>Dzieciaki po prostu nie boją się nowych rzeczy, umysły mają chłonne i raz
>dwa rozgryzają coś, co ich interesuje. Ty i ja mieliśmy tak samo.
>Przykładowo sam pierwszy raz do komputera usiadłem… jako 4-ro latek chyba.
>Przez rodziciela kontakt z tym miałem naprawdę częsty. Ciekawiło, ciągnęło,
>to się w to błyskawicznie wgryzałem. Co też parę razy spowodowało, że moje
>przekonanie, że doskonale w Xtree śmigam, skończyło się solidnym laniem po
>tym, jak rodzicielowi wyparowały dane z kilkunastu dyskietek… :)

hehe. mnie swego czasu ubawil moj holenderski kolega, ktory przytargal
do domu jedna z pierwszych "lodowek" maka. na nim byl program do
symulacji prostych obwodow elektrycznych. pierwsze co zrobilem, to na
schemacie zwarlem zrodlo zasilania dioda, czego wiedzialem juz jakie
skutki sa, przy rzeczywistych elementach. zanim udalo mi sie wlaczyc
symulacje, koles wyrwal z gniazdka wtyczke pewien, ze jak odpale
symulacje, to zjaram komputer.

>>>Patrzę tylko i wyłącznie po swoich znajomych, którym często pomagam w
>>>kwestiach okołokomputerowych, ale nie zdarzył się do mnie telefon pt.
>>>„mikrofala mi wyświetliła XXX, co mam z tym zrobić?”. Ilości telefonów pt.
>>>„bo mi tu coś wyskoczyło, kliknęłam OK i się popsuło” wolę nie zliczać…
>>>(ciach…)
>> osobiscie mam wiecej problemow z obsluga mikrofalowki niz telefonu.
>Ja tam podejście mam do każdego sprzętu czy oprogramowania podobne -
>sprawdzam sam, czy daję sobie z nim radę, ale na pierwsze zacięcie sięgam po
>instrukcjÄ™ / helpa. Jak na razie siÄ™ sprawdza. :D

do pewnego czasu uwazalem, ze instrukcje sa dla cieniasow i wszystko
rozkminialem metoda prob i bledow, ale za to pamietalem, a poza tym
znajdowalem opcje/mozliwosci, ktore nie byly nigdzie opisane, a sie
przydawaly. niestety programy, przynajmniej tych ktorych uzywam,
zrobily sie kosmicznie skomplikowana i rozbudowane i bez instrukcji,
helpu czy nawet tutoriali juz nie podskoczysz. <rs>
Received on Fri 29 Jun 2012 - 09:25:01 MET DST

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.2.0 : Fri 29 Jun 2012 - 09:51:05 MET DST