Użytkownik Andrzej Lawa napisał:
> Mikaichi pisze:
>
>>> A to już według twojego gustu. Może być i metrowa furteczka z kilku
>>> desek, zamknięta na supermarketową kłódkę za złotówkę.
>>
>> No to jest biala linia oddzielajaca moj teren prywatny od chodnika, a
>> do tego tabliczka teren prywatny wbita na kijku...
>
> Mało.
Co? Slepy jestes? A to sorry.
> Musi być ogrodzenie - choćby jakieś symboliczne w postaci palików i
> drutu z jakimiś powiewającymi wstążkami.
Po co?
> To po pierwsze.
Bedzie po pierwsze, jak bedzie do tego podstawa prawna...
> Po drugie samo oznajmienie, że teren prywatny, nie oznacza, że
> właściciel sobie nie życzy wejścia.
Ale sobie nie zyczy.
W ameryce po wejsciu na prywatny teren albo do domu czy innego
prywatnego obszaru wlasciciel moze zabic z dubeltowki kolesia a potem
pytac po co przyszedl.
> Po trzecie nawet jeśli będzie napisane "wstęp wzbroniony", to
> przechodzień może być krótkowidzem, analfabetą albo obcokrajowcem
> nieznającym języka.
Ch.. mnie to obchodzi. Nieznajomosc prawa nie jest wytlumaczeniem. Jak
slepy czy nie umie czytac - niech chodzi z osoba, ktora widzi i umie
czytac.
> Więc albo nie rób furtki, tylko ciągłe ogrodzenie, albo ją zamykaj na
> jakiś klucz lub coś, żeby intruz musiał przełamywać jakieś (choćby
> symboliczne) zabezpieczenia.
Ale ja tu wcale nie mowi eo wlamaniu. Ja mowie o wejsciu z butami osoby
nieproszonej na prywatny teren.
> Ewentualnie waruj 24 godziny na dobę, żeby
> osobiście nakazywać opuszczenie _ogrodzonego_ terenu.
Tabliczka "waruje". Moge do niej podczepic lampke.
>> Ale ja mu nie odmawiam. Bo on nawet nie zapytal. On wparowal do mojego
>> ogrodu, do mojego tojtoja i trzasnal tam kupsko. Po czym wyszedl
>> trzasnal drzwiami.
>
> Śpieszył się, a ciebie w okolicy nie było.
A ch.. mnie to obchodzi. Moj teren. Moj sracz. To on jest gosciem
(nieproszonym). Nie ja.
>> Masz jakis paragraf _zakazujacy_ "mania pretensji" :>
>
> Przez "pretensje" miałem na myśli pretensje prawne, tzn. grożenie
> konsekwencjami karnymi.
Pogubilem sie - czemu grozisz i komu konsekwencjami karnymi?
> Prawo jest po stronie przestrzegających prawa.
Nie, prawo jest po stronie tego, ktory ma prawomocny wyrok sadu.
> Osoba, która skorzysta z twojej tojki bez łamana jakichś zabezpieczeń
> (typu kłódka) żadnego prawa nie złamie.
Ale proces moze przegrac. ;)
> A ty oczywiście możesz zażądać pokrycia kosztów, ale najpierw musisz je
> jakoś w miarę racjonalnie wyliczyć i udowodnić - bo w takim przypadku
> to, jak to się mówi, piłeczka jest po twojej stronie (ten, kto ma
> roszczenie, musi wykazać jego zasadność).
2 złote za uzycie prywatnego tojtoja bez wiedzy i zgody wlasciciela i 3
tysiace pokrycia kosztow procesu. Oraz przeprosiny ustne za wejscie
nieproszonym na teren prywatny.
Lub ugoda na 1500. No i przeprosiny.
> W takiej hipotetycznej sytuacji, jeśli jakiś świr domagałby się opłaty
> najpierw musiałby wezwać tego, który skorzystał, do zapłaty - i to
> jakiejś uzasadnionej sumy. Bo gdyby np. od razu poszedł do sądu lub
> domagał się irracjonalnej sumy (po uiszczeniu jakiejś racjonalnej przez
> "klienta") to wprawdzie sąd zasądziłby pokrycie kosztów skorzystania,
> świr zostałby obciążony kosztami postępowania.
Aha, czyli mozliwe jest "zatrzymanie obywatelskie" - i zazadanie 2
zlotych. Jesli odmowi mam prawo przytrzymac i wezwac policje.
> Dodatkowe ryzyko: urząd skarbowy mógłby podejrzewać, że prowadzisz
> niezarejestrowaną działalność usługową w tym zakresie ;-> A potem by się
> mógł jeszcze sanepid zainteresować...
Chyba, ze prowadze taka dzialalnosc, a na moim podworku stoi 10 tojtoji
przeznaczonych na obsluge festynu wielkanocnego :>
>> Ale mnei tu wcale nie chodzi o pieniadze, tylko chyba nie potrafisz
>> tego pojac.
>
> Potrafię, ale to ty się awanturujesz o "obyczaje" - a normalnym
> obyczajem jest nie domagać się pokrycia pomijalnych kosztów.
A dlaczego?
Jak dla mnie to noimalnym obyczajem jest nie wchodzic na prywatny teren,
i nie srac tam. A jak si enasra czy uzyje czegokolwiek - to tez
normalnym obyczajem byloby podziekowac i/lub zaplacic/odwdzieczyc sie.
No ale na razi emamy moj teren, mojego tojtoja i jakiegos chama co bez
pytania i bez slowa dziekuje sra bez pytania nieproszony w moim tojtoju.
Received on Sun Mar 16 23:50:08 2008
To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Sun 16 Mar 2008 - 23:51:08 MET