Re: Laczenie sie z internetem przez cudzy otwarty ruter bez jego wiedzi to kradziez ?.

Autor: Andrzej Lawa <alawa_news_at_lechistan.SPAM_PRECZ.com>
Data: Sun 16 Mar 2008 - 22:36:19 MET
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2; format=flowed
Message-ID: <keg0b5-ghi.ln1@ncc1701.lechistan.com>

Mikaichi pisze:

>> A to już według twojego gustu. Może być i metrowa furteczka z kilku
>> desek, zamknięta na supermarketową kłódkę za złotówkę.
>
> No to jest biala linia oddzielajaca moj teren prywatny od chodnika, a do
> tego tabliczka teren prywatny wbita na kijku...

Mało.

Musi być ogrodzenie - choćby jakieś symboliczne w postaci palików i
drutu z jakimiś powiewającymi wstążkami.

To po pierwsze.

Po drugie samo oznajmienie, że teren prywatny, nie oznacza, że
właściciel sobie nie życzy wejścia.

Po trzecie nawet jeśli będzie napisane "wstęp wzbroniony", to
przechodzień może być krótkowidzem, analfabetą albo obcokrajowcem
nieznającym języka.

Więc albo nie rób furtki, tylko ciągłe ogrodzenie, albo ją zamykaj na
jakiś klucz lub coś, żeby intruz musiał przełamywać jakieś (choćby
symboliczne) zabezpieczenia. Ewentualnie waruj 24 godziny na dobę, żeby
osobiście nakazywać opuszczenie _ogrodzonego_ terenu.

>>> Ale dalej nie wiem, czy ze mozna to znaczy od razu ze to grzecznie?
>>> Czy wypada?
>>
>> Niegrzecznie jest i bardzo nie wypada odmawiać człowiekowi pomocy w
>> sytuacji, kiedy go "przypili" w terenie. Może ma np. chory pęcherz?
>
> Ale ja mu nie odmawiam. Bo on nawet nie zapytal. On wparowal do mojego
> ogrodu, do mojego tojtoja i trzasnal tam kupsko. Po czym wyszedl
> trzasnal drzwiami.

Śpieszył się, a ciebie w okolicy nie było.

>>> Ooo, czyli jednak ktos bez wywieszenia na transparencie "nie sraj w
>>> moim tojtoju" moze miec pretensje (i nawet pozwac tego co skorzystal).
>>
>> Pretensje nie.
>
> Ooo, a dlaczego nie?
>
> Masz jakis paragraf _zakazujacy_ "mania pretensji" :>

Przez "pretensje" miałem na myśli pretensje prawne, tzn. grożenie
konsekwencjami karnymi.

>> Roszczenie o pokrycie kosztów. Przy czym oczywiście żaden sąd nie
>> zasądzi ci w takim przypadku jakiejś szczególnie wysokiej kwoty,
>
> Hmm, ale jesli zasadzi jakakolwiek kwote albo nawet przyznanie racji to
> znaCZY...
>
> ...ze to ja mam racje i prawo po swojej stronie, czyz nie?

Prawo jest po stronie przestrzegających prawa.

Osoba, która skorzysta z twojej tojki bez łamana jakichś zabezpieczeń
(typu kłódka) żadnego prawa nie złamie.

A ty oczywiście możesz zażądać pokrycia kosztów, ale najpierw musisz je
jakoś w miarę racjonalnie wyliczyć i udowodnić - bo w takim przypadku
to, jak to się mówi, piłeczka jest po twojej stronie (ten, kto ma
roszczenie, musi wykazać jego zasadność).

W takiej hipotetycznej sytuacji, jeśli jakiś świr domagałby się opłaty
najpierw musiałby wezwać tego, który skorzystał, do zapłaty - i to
jakiejś uzasadnionej sumy. Bo gdyby np. od razu poszedł do sądu lub
domagał się irracjonalnej sumy (po uiszczeniu jakiejś racjonalnej przez
"klienta") to wprawdzie sąd zasądziłby pokrycie kosztów skorzystania,
świr zostałby obciążony kosztami postępowania.

Dodatkowe ryzyko: urząd skarbowy mógłby podejrzewać, że prowadzisz
niezarejestrowaną działalność usługową w tym zakresie ;-> A potem by się
mógł jeszcze sanepid zainteresować...

>> Zdrowy psychicznie człowiek nie będzie się awanturował o sumę rzędu
>> poniżej jednego złotego.
>
> Ale mnei tu wcale nie chodzi o pieniadze, tylko chyba nie potrafisz tego
> pojac.

Potrafię, ale to ty się awanturujesz o "obyczaje" - a normalnym
obyczajem jest nie domagać się pokrycia pomijalnych kosztów.
Received on Sun Mar 16 23:25:13 2008

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Sun 16 Mar 2008 - 23:51:08 MET