dziekuje.... tylko komu? :) przestroga i porada dla coraz mniejszej rzeszy zwolennikow "zasilaczy"

        Dzisiaj robilem porzadek z kablami w kompie. Oczywiscie jak zawsze
musialem o czyms zapomniec. No i tak przekladam itd itp, juz wszystko
pieknie gra, wkladam (nie wiem jaka ma nazwe) wtyczke glowna (ta z
zasilacza) do plyty glownej i... pokazny blysk (jakbym conajmniej 300V
zwarl) i skromny strzal (charakterystyczny dla zwarcia). Mysle "NO KUR**
JA PIER**** kolejna plyta poszla i pare innych przekjlenstw. Przycisk z
zasilacza wlaczony, dioda kontrolna nie swieci sie, komp sie nie wlacza.
Resetuje zasilacz (on / off ) wlaczam i nic. (okazalo sie ze w chwilach
paniki wylaczylem listwe). Wlaczylem listwe, wylaczylem zasilke,
odczekalem minute (jak zawsze po tego typu awariach), wlaczylem zasilke,
wlaczam... odpalil :D Wszystko dziala tak jak wczesniej. Napiecia w
porzadku, caly sprzet wykryty.
Jaki mam sprzet? Ano calym moim skromnym sercem musze podziekowac firmie
Chieftec za produkcje zasilaczy ktore ratuja sprzet zawsze a czasmai
kosztem wlasnego zycia. Mysle tez ze plyta mogla miec jakies
zabezpieczenie (Asus a7v600 x). W koncu to na jej wejsciu cos blyslo. Nie
mniej jednak, respekt dla zasilaczy chiefteca, ktory po raz kolejny
pokazal ze byl wart tych 160 zl (1136H).

Teraz nasuwami mi sie pytanie... co tam sie stalo? Moj blad bo zasilacz
byl w trybie stand by a ja grzebalem w kompie, nie mniej jednak chcialbym
wiedziec. Macie jakies sugestie?

Kupujac zasilke nie wiedzialem ze bede z niej ytak zadowolony. Nawet z
mojego nowego nabytku (gf 6600) za spora sumke nie jest tak zadowolony jak
z tego zasilacza, ktory to musial iskrzyc (biedak) z mojej winy juz sporo
razy :)

Ale sie rozpisalem...

Tak wiec kupujcie ZASILACZE a nie "zasilacze" bo to wam uratuje sprzet!!!

-- 
wrzech