Dysk, plyta czy cos innego?

Autor: Jan <kotlety_at_polbox.com>
Data: Tue 30 Aug 2005 - 19:46:42 MET DST
Message-ID: <1116.000000ea.43149b81@newsgate.onet.pl>
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"

Mam problem z uruchomieniem Windows 2000, melduje mi pecet (czy to BIOS czy może
raczej system - ekran niebieski z komunikatem o błędzie), że jest błąd STOPu, że
nie ma żadnego dostępu do dysku. Tymczasem pod linuksem zainstalowanym na tym
samym dysku pecet pracuje dobrze i widać spod niego NTFSową partycję Windowsową
z możliwością kopiowania stamtąd. Zaczęło się dwa tygodnie temu od
niespodzianych wyłączeń komputera, tak jakby ktoś pstryknął wyłącznikiem tam i
nazad. Dziś pecet popracował dobrze do południa, potem dwa razy się wyłączył.

Przeszedłem na linuksa, żeby zobaczyć co jest. Nic nie było podejrzanego,
chciałem wrócić do Windows - a tu koniec zabawy. Kiedy uruchomiłem płytkę
instalacyjną, okazało się, że instalator windows nie widzi dysku w ogóle! A
linuks nadal widzi, i swoją partycję i windowsową. Gdzie siedzi diabeł? Przed
tą awarią sprawdzałem dysk pod windows programem antywirusowym - niczego nie
znalazł.

Przychodzi mi do głowy tylko kupno dysku i skopiowanie tego co jest, a potem
próba formatowania starego chyba - no bo co jeszcze można zrobić? Z drugiej
strony - jak formatować pod Windows, jezeli stąd nie widać dysku?

Jan

-- 
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Received on Tue Aug 30 19:50:14 2005

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Tue 30 Aug 2005 - 19:51:19 MET DST