Autor: Gregorio Kus' (Grego_at_RMnet.IT)
Data: Sat 19 Oct 1996 - 21:31:41 MET DST
On Sat, 19 Oct 1996 15:32:11 +0200, Piotr Pekala wrote:
>On Sat, 19 Oct 1996, [ISO-8859-2] Przemysław Frasunek wrote:
>
>> Czy warp ma dobra obsluge internetu ??
>
>Dobra to malo powiedziane !
tak, to naprawde malo powiedziane.
Implementacja TCP/IP w wykonaniu IBM jest zdaniem fachowcow
wsrod absolutnie najlepszych, jesli nie najlepsza wogole (PC
Professionale)
>> Czy win95 sa lepsze czy warp ???
>
>Na to pytanie nie odpowiem, zeby mnie ktos nie odstrzelil za rozpetanie
>nowej 'dyskusji' o wyzszosci Swiat Wielkiej Nocy...
ja takich strachow nie mam,
tym bardziej ze przedstawie zdanie obu stron ...
w duzym skrocie:
WARP jest o dwie generacje nowoczesniejszy i lepszy niz w95.
To tyle jesli chodzi o technologie, architekture systemu.
Tego nie neguja nawet zagorzali "windziarze" (z wyjatkiem
oczywiscie przyglupow ktorzy pozwalaja ksztaltowac sobie
opinie reklamom M$ i sadza ze w95 to szczyt technologii)
Natomiast jesli chodzi o "uzywalnosc" ....
tu juz odpowiedz nie jest tak prosta.
1. Interface uzytkownika.
W najwiekszym skrocie: interface w95 ma bardzo stroma~
"curva di apprendimento" (wybaczcie l'italiano, ale to tak
sympatycznie brzmi po polsku) czyli po ludzku: bardzo latwo
sie jest nim nauczyc poslugiwac, nawet osobom ktore niewiele
maily do czynienia z komputerem. Natomiast krzywa uczenia sie
WPS (WorkPlace Shell czyli GUI WARP'a) jest lagodniejsza, ale
za to znacznie wyzsza, tzn. - nieco (NAPRAWDE _N_I_E_C_O_)
wiekszy wysilek wlozony w poznawanie WPS zaowocuje stokrotnie:
ktos kto poznal WPS bedzie robil mase rzeczy __esencjalnych___
o wiele latwiej, szybciej i naturalniej niz ma to miejsce
pod w95.
Reasumujac: WPS jest o dwie generacje nowoczesniejszy
technologicznie niz GUI w95, ale na starcie jest trudniejszy.
Co do "urody" w95 w porownaniu z pewna "spartanskoscia" OS/2:
rzecz jak zawsze - gustu jesli chodzi o to co sie podoba,
zas jesli chodzi o to co mozna zrobic jesli sie komus chce
tracic czas - WPS jest w najwyzszym stopniu "personalizowalny"
i mozna go samemu (lub poslugujac sie tym co bez trudu znajdzie
sie w internecie) uczynic co najmniej tak "slicnym" (<- pisownia
zamierzona) ja w95.
2. Dostepnosc programow. Tutaj mamy z jednej strony do czynienia
z mitami (o braku programow natywnych dla OS/2) a z drugiej
strony rowniez i ze smutna (dla mnie) prawda.
Raz - jest absolutna nieprawda ze brak programow dla OS/2.
Po pierwsze sa, dziesiatki tysiecy, programow naprawde natywnych,
32bitowych, wykorzystujacych w pelni istotne charakterystyki
tego wspanialego systemu, w przeciwienstwie do rekompilatow
wersji dla 3.x, jakimi jest wiekszosc programow w95 w obiegu
(nie wylaczajac tych z M$). Roznice miedzy programowaniem
dla systemu z multitaskingiem kooperatywnym (w3.x) a
multitaskingiem
preemptywnym sa tak duze, ze wymaga to zasadniczego
"reengineering",
rekompilacja to zupelnie "nie to": chodzic chodzi, ale jak ...
Na dodatek te aplikacje dla OS/2 maja czesto swoje lata, nie
cierpia
na typowe przypadlosci "wczesnych beta wersji", ktore powszechnie
sprzedawane sa jako gotowe produkty dla w95 poniewaz tak duze jest
cisnienie rynku.
Dwa - ogromna czesc aplikacji w3.x mozna swobodnie (i czesto
z lepszymi wynikami) uzywac pod OS/2.
Trzy - niestety, dzieki znanym gierkom M$ (numery z tzw. w32s)
sporo programow nie chodzi i chodzic nie bedzie.
Cztery - faktem jest ze ogromna wiekszosc producentow software'u
produkuje wylacznie dla windy. Mozna sobie oceniac ta polityke
jako kretynska
(lata doswiadczen powinny ich byly czegos nauczyc -
jak sie komus cos zacznie dobrze sprzedawac to albo
zostanie kupiony przez M$, albo M$ kupi jakiegos konkurenta
[bo sam nigdy jeszcze zadnej technologii nie opracowal]
troche produkt podszlifuje i wypusci go na rynek z taka sila,
ze zmiazdzy praktycznie kazdego)
tym niemniej taka jest rzeczywistosc rynkowa.
Piec - brak dla OS/2 (i oczywiscie nadal BEDZIE brak) programow
uwazanych za "industrial standard" czyli programow z grupy M$
Office.
Co gorsza nie tylko brak dokladnie tych, ale i brak ich
odpowiednikow.
Owszem sa spreadsheet'y, word processory, male i duze database
etc,
ale zaden z nich nie jest "generacyjnie" na tym poziomie co
odpowiedniki ze swiata windy. Dla czlowieka, ktory pracuje w
pewnym
sensie "samotnie" - nie ma to specjalnego znaczenia. Wszyscy wiemy
ze nowe wersje Excel'a czy Word'a juz od lat nie maja zadnych
rewolucyjnych ani nawet ewolucyjnych nowosci. Obrastaja w coraz
wieksza ilosc funkcji uzywanych przez coraz mniejsza ilosc
uzytkownikow. Np. 99% procent uzytkownikow spreadsheet'a uzywa
wylacznie (a i to nie wszystkich) funkcji, ktore mozna bylo
znalezc
juz w starenkim 1-2-3 Lotusa czy Quattro Pro Borlanda dla DOSu.
Niestety - kiedy sie jednak pracuje w luznej grupie, a jest to
najczesciej spotykany przypadek, (o scislej grupie - potem) i chce
sie wymieniac nie tylko tekst ale i jego atrybuty, kiedy chce sie
wymieniac nie tylko dane ale i relacje miedzy nimi, to najczesciej
trzeba sie dio jakiegos wspolnego standardu przekonac. I
najczesciej
tez bedzie to wlasnie Word i Excel. Znacznie lepsza jest sytuacja
w "scislych grupach" czyli w prawdziwym "workgroup", gdzie sie nie
tylko wymienia dokumenty, ale i nad nimi wspolnie pracuje. Tutaj
M$ pozostal daleko w tyle (a nie jest to luka latwa do
wypelnienia)
za Lotusem, i mimo iz wlasciwie kazda aplikacja ze SmartSuite
z osobna, jak i stopien ich integracji pozostaja w tyle za M$
Office,
to jednak Lotus SmartSuite jest polecany dla workgroups przez
najbardziej miarodajne czasopisma, a uzupelniony przez Lotus Notes
daje jakosc rynkowa i technologiczna o ktorej inni producenci
jak na razie moga tylko marzyc. (Bynajmniej nie dla 1-2-3 zostal
Lotus kupiony przez IBMa, lecz wlasnie dla technologii Notes).
Nowa wersja Lotus SmartSuite juz za dwa miesiace wyjdzie takze
i dla OS/2.
3. Przyszlosc.
Hmmmmmmmmmmmmmmmm.
Smierc OS/2 byla juz oglaszana tyle razy, ze nie ma co nawet o tym
pisac, a tymczasem zyje sobie i rozwija sie calkiem niezle.
Przekroczyl 14mln uzytkownikow i nadal rosnie. Nowa wersja (Merlin
czyli WARP v.4) ma bardzo pochlebne recenzje, a OS/2 WARP Server
jest po prostu bezkonkurencyjny. Tyle, ze na tym rynku (a niech
tam,
powtorze raz jeszcze: mlodym to i glupim), wielokrotnie moglismy
obserwowac jak technologicznie lepsze a czesto i tansze produkty,
przegrywaly z gorszymi lecz podpartymi lepszym marketingiem.
Wspomnijmy tylko o Apple <-> IBM, potem smierc Amigi, znikniecie
Next'a itd. Aczkolwiek NextStep (s.o. Next'a) nadal zyje i rozwija
sie. I wlasnie w tym kierunku z cala pewnoscia pojdzie swiat
informatyczny. (NextStep wyprzedzi epoke i zostal ukarany).
A co to za kierunek? Kierunkiem jest "obiektowosc" czyli
software'owe
klocki lego, z ktorych sklada sie konkretne aplikacje, ktore
obsluguje sie (z punktu widzenia uzytkownika) tak samo i ktore
moga wymieniac miedzy soba "dowolne" obiekty. I znow mamy
przypadek
wojny M$ contra caly swiat. Bill G. proponuje nam swoje obsrane
OLE
nieziemsko skomplikowane, tragicznie nieefektywne (co chyba
potwierdzi kazdy kto probowal uzywac OLE w nietrywialny sposob
na takim byle czym jak Pentium 100 z 16MB RAMu) niezgodne z
zadnymi
uznanymi standardami (OMG CORBA) nawet jesli (a moze wlasnie
jesli)
M$ nalezy do czlonkow-zalozycieli organizacji je definiujacych.
Z drugiej strony mamy przypadek technologii OpenDoc dostepny
w Merlinie, o niebo doskonalszej, bardziej eleganckiej, (co w tym
miejscu nalezy rozumiec przez elegancje, kazdy matematyk zrozumie)
przenosnej, zgodnej ze standardami. Z jednym wyjatkiem -
niezgodnej
z OLE. A niechby tylko sprobowalo byc!
Natychmiast M$ pokombinowalby ze swoimi API, i ... "po ptokach".
Czy jak zawsze, wbrew logice i technologii wygra M$ i OLE?
Niekoniecznie.
Nie zawsze sie wszystko M$ udaje.
Nie udalo mu sie zniszczyc internetu. Znalazla sie w nim po prostu
zbyt duza grupa ludzi na tyle swiadomych (w przeciwienstwie do
masowego rynku amerykanskich ciemniakow - specjalnosc microsoftu),
by zaprotestowac i to z taka sila, ze MSN (microsoft network) tak
niedawno i z taka emfaza zapowiadany przez Billa, dzis dogorywa
sobie w zapomnieniu.
Nie udala sie rowniez Billowi proba "znikniecia Javy" na rzecz
kolorowych (jak zawsze) lecz oglupiajacych (jak zawsze) snow
produkcji microsoft.
A WARP (i tu wracamy znow do tematu, przepraszam za dygresje
:-))))
jest pierwszym systemem operacyjnym swiata obslugujacym natywnie
aplikacje Java.
Ma tez cos, co ja osobiscie uwazam za gadget, aczkolwiek - taka
bedzie
przyszlosc, to znaczy - sterowanie glosem. Oczywiscie microsoft
umniejsza jak moze znaczenie tego gadgetu, ale sprobujcie sobie
tylko
wyobrazic jakie pienia samochwalne zabrzmialyby pod niebiosy gdyby
ta technologia byla wlasnoscia microsoftu. KOLEJNY RAZ MICROSOFT
REWOLUCJONIZUJE INFORMATYKE!!! cala reszte mozecie sobie sami
z pewnoscia dospiewac.
Resumee: mimo wszelkich (technologicznych) ku temu danych, napewno
WARP z w95 nie wygra. Ale ze przetrwa, nadal sie rozwijajac -
nie watpie.
Co zas do w95 - ten z cala pewnoscia umrze i to juz bardzo
niedlugo.
Nie wierzycie mi? Spytajcie Billa Gates'a. On sam stwierdzil (i to
nie jeden raz) ze w95 to tylko taki "wypelniacz luki" miedzy w3.x
a wNT. Gdy tylko przecietny uzytkownik komputera bedzie mial na
biurku odpowiedni potencjal obliczeniowy - ma sie oczywiscie prze-
stawic na NT. W95 byl przestarzaly (a wlasciwie martwy) juz w
chwili
powstania, i microsoft nie ma zamiaru go rozwijac, najwyzej jakies
tam kosmetyczne poprawki.
4. O czym my wogole q.... mowimy?
Czy Was ludziska naprawde poj.....????
Czy jest sie wogole nad czym zastanawiac?
Czy koniecznie musicie wsadzac sami lby pod topor?
Nie lepiej byloby przynajmniej poczekac az Wam to zrobia sila?
Jesli do tego wogole dojdzie? (a dojdzie tylko jesli bedziemy
bierni)
nawet gdyby WARP byl 2 razy gorszy (a jest 5 razy lepszy)
nawet gdyby WARP byl 5 razy drozszy (a jest 2 razy tanszy)
wybor moze byc tylko jeden - WARP, bo to jedyne co jest w stanie
konkurowac z w95.
A konkurencja jest potrzebna jak powietrze.
Czy lata komunizmu nic Was nie nauczyly?
Niech sobie nie kapuja tego ciemniaki ze Stanow,
ale ze Wam cos takiego trzeba tlumaczyc ????
Wbrew kretynskim i prymitywnym insynuacjom niektorych z moich
maloszanownych polemistow (niektorych! sa i tacy ktorych bardzo
cenie) ja wcale nie nienawidze ani M$ w ogolnosci ani Billa G.
w szczegolnosci. Billa to nawet podziwiam - za talent finansowy.
Ale jestem uzytkownikiem komputera.
Jednym z dziesiatek (jak nie setek) milionow.
I bedzie ich wciaz i wciaz coraz wiecej, a informatyka bedzie
coraz wieksza role odgrywala w naszym zyciu.
I jako uzytkownik, konsument, klient chce kupowac coraz lepsze
produkty za coraz nizsze ceny. I wiem doskonale, ze jedynym co
mi jest w stanie to zapewnic jest konkurencja.
Dlatego nie bede kupowal u monopolisty.
I nie wybaczam tym, ktorzy mysla "a co ja sam biedny zmienie,
caly swiat kupuje w95". Gdyby wszyscy tak mysleli, do dzis
siedzielibysmy w jaskiniach. A mnie jaskinie sie nie podobaja.
W jaskiniach jest zimno, ciemno, brudno i smierdzi. W jaskiniach
nie bylo nawet water-closet'ow, ktore dla mnie sa wiekszym
wynalazkiem od komputerow.
Amen
Na dzis kazanie skonczone
Grego
P.S. Przepraszam wszystkich starych uczestnikow PECET'a, za to ze
jeszcze
raz natkneli sie na znane im juz argumenty. Przybylo po prostu
nowych
na liscie. Ktos sie musi dla nich poswiecic.
;-)
To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Tue 18 May 2004 - 12:34:39 MET DST